PiS i Samoobrona na pewno poprą wniosek LPR o odwołanie premiera

Wniosek Ligi ma związek z artykułem w poniedziałkowym "Wprost". Według tygodnika, w firmie Lux Med - ogólnopolskiej sieci prywatnych klinik medycznych, pracuje m.in. żona premiera. "Wprost" podało, że do 29 kwietnia w radzie nadzorczej zasiadał także premier Belka. Zdaniem gazety, do Lux Medu płyną pieniądze z państwowych przedsiębiorstw. Jako przykład "Wprost" podaje inwestycję z 2003 roku, kiedy to bank państwowy BGŻ zainwestował w Lux Med ponad 12 mln złotych.

LPR chce, by premier ustąpił także dlatego, że występował on "jako aktywny uczestnik nagonki na Andrzeja Modrzejewskiego (b. prezesa PKN Orlen) negocjując z Bank of New York", by ten wstrzymał się od głosu na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy spółki (w sprawnie zmiany zarządu PKN Orlen). O tym, że Belka w 2002 roku jako minister finansów prowadził rozmowy z bankiem, zeznał we wtorek przed komisją śledczą badającą sprawę PKN Orlen b. prezes spółki Andrzej Modrzejewski.

Za projektem Ligi na pewno zagłosuje PiS - poinformował PAP wiceszef tej partii Marek Jurek. Według niego, sprawa Lux Medu pokazuje konieczność przeprowadzenia lustracji gospodarczej.

Projekt poprze też Samoobrona. Zdaniem Andrzeja Leppera, premier powinien podać się do dymisji, chociaż - jak zastrzegł - Samoobrona nie zgadza się z drugą częścią uzasadnienia wniosku. Absolutnie odcinamy się od sprawy pana Modrzejewskiego. Nie będziemy bronić kogoś kto za milionowe kwoty pracował w Orlenie - oświadczył szef Samoobrony.

Rzecznik klubu PSL Andrzej Grzyb nie umiał na razie przesądzić, jak zagłosują ludowcy. Jak zaznaczył, nie zna jeszcze treści projektu uchwały. Przesłanka, że nie byliśmy zwolennikami poparcia rządu Belki może sprawić, że przychylimy się do tego wniosku - zasugerował Grzyb.

Niewątpliwie premier jako człowiek funkcjonujący poprzednio w obszarze biznesu może być teraz +szarpany+ za takie zaangażowania i byłoby lepiej gdyby żadnych powiązań między firmami, gdzie funkcjonuje jego żona, a budżetem państwa nie było - powiedział z kolei Bronisław Komorowski (PO). Jednak, jak podkreślił, nie jest to "wystarczający powód do odwołania premiera"

Jest 10 innych poważniejszych powodów, między innymi taki, że rząd nie dysponuje wystarczającym do rządzenia zapleczem politycznym, a z tym, które ma, pozostaje w konflikcie - uważa Komorowski. Nie rozumiem po co LPR szuka różnych, pozornych argumentów. Nie sądzę, aby PO tak sformułowany wniosek zechciała poprzeć - dodał.

Sekretarz generalny SLD Marek Dyduch nazwał projekt grą wyborczą. Teraz będą się pojawiały różne takie postulaty, zwłaszcza że LPR dość wyraźnie postuluje rozwiązanie parlamentu. Jednym z elementów stabilizujących obecny parlament jest zaś rząd, który będzie w październiku zabiegał o wotum zaufania i stąd jest cała gra. Nie ma jednak takich zarzutów, które mogłyby w tej sprawie dyskryminować premiera - powiedział Dyduch.

Zdaniem wicemarszałka Sejmu Tomasza Nałęcza (SdPl), premier powinien "publicznie wyjaśnić" opisaną we "Wprost" sprawę. Zanim chce się kogoś skazać trzeba go wysłuchać. LPR grzeszy w tej sprawie niecierpliwością - oświadczył Nałęcz.

Tak jak znam pana premiera będą to przekonujące wyjaśnienia. Gorąco w to wierzę, chociaż w tej sprawie nie liczy się wiara, tylko fakty. Jestem przekonany, że wyjaśnienia premiera będą rozwiewały wszelkie wątpliwości - powiedział polityk SdPl.

Również szef klubu Unii Pracy Andrzej Aumiller spodziewa się, że jego koledzy nie poprą projektu. Giertych jest młodym człowiekiem i chciałby być codziennie w mediach - ironizował. Premier Belka ma duże zaufanie społeczeństwa. Myślę, że bez kłopotu się do tych rzeczy odniesie - uważa Aumiller.