PiS chce odwołania Naumana z funkcji szefa NFZ
Posłowie Prawa i Sprawiedliwości złożyli u marszałka Sejmu projekt uchwały wzywającej premiera Leszka Millera do odwołania Aleksandra Naumana ze stanowiska prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia - poinformowali przedstawiciele PiS. Rzecznik rządu Michał Tober powiedział, że ewentualne decyzje personalne dotyczące prezesa NFZ zostaną podjęte po wyjaśnieniu przez prokuraturę i ABW stawianych mu zarzutów.
20.05.2003 | aktual.: 20.05.2003 18:54
Szef klubu PiS Ludwik Dorn powiedział na wtorkowej konferencji prasowej, że złożenie projektu uchwały to reakcja na ujawnione przez "Rzeczpospolitą" i "Newsweek" "fakty dotyczące powiązań z biznesem medyczno-farmaceutycznym" Naumana i byłego ministra zdrowia Mariusza Łapińskiego.
Według Dorna, sytuacja jest taka, że "albo ujawnione fakty są w całości bądź w części prawdziwe i wiążą się z poważnymi naruszeniami prawa i wtedy Naumana trzeba odwołać, albo też jest tak, że nie doszło tutaj do przekroczenia prawa, ale wtedy można powiedzieć coś następującego: pan Aleksander Nauman, który zajmuje stanowisko publiczne zachowywał się w sposób rażąco niefrasobliwy, nieroztropny i nieodpowiedzialny. I wtedy też trzeba go odwołać, ponieważ zrobił on wszystko, by sprawić poważne wrażenie, że jest uczestnikiem bądź nawet kreatorem sytuacji patologicznej".
Zdaniem Dorna, postulat odwołania Naumana jest ze wszech miar uzasadniony, ponieważ - jak powiedział - ujawnione ostatnio przez prasę sprawy " to nie jest jego pierwszy i jedyny wyczyn". Według szefa klubu PiS, w okresie poprzednich rządów SLD w latach 1993- 1997 Nauman "razem z niektórymi swoimi wymienianymi obecnie kolegami miał już okazję się odznaczyć i zapisać".
Bolesław Piecha (PiS), członek sejmowej komisji zdrowia, powiedział, że posłów PiS dziwi "pewna niefrasobliwość premiera, który powołał pana Naumana, wiedząc o pewnych faktach i, że nimi pan prezes Nauman się zajmował".
"Wszystko, co pokazał SLD, prezentując swoje rządy w ministerstwie zdrowia przez pana byłego ministra Łapińskiego i przez pana ministra Naumana, dotyczyło tylko sfery pieniędzy. W organizacji nic nie drgnęło, natomiast w sferze kasy wszystko drgnęło, w takim kierunku, aby finanse publiczne scentralizować i powierzyć je jednej osobie, na dobrą sprawę, pomijając kontrolę społeczną" - uważa poseł PiS.
Piecha podkreślił, że Nauman w "biznesie nie jest postacią nową" i zajmował się kierowaniem wieloma firmami zarówno farmaceutycznymi, jak i dostarczającymi szpitalom sprzęt.
Przywołał wymienioną w "Newsweeku" spółkę HP MED. Powiedział, że jest ona znana z lat 1993-1996, gdy "dostarczała nie sprzęt, a faktury do szpitali". "Następnie te faktury były podpisywane przez wysokiego funkcjonariusza w ministerstwie zdrowia, później była zapłata i dopiero po jakimś czasie był dostarczany sprzęt" -dodał. "Wspólnik ówczesny pana Naumana to nikt inny jak pan dyrektor (HP MED) Wacław Bańbuła. Powiem szczerze, że on został wtedy nawet zatrzymany do wyjaśnień" - zaznaczył Piecha.
Poseł zarzucił też ministerstwu brak nadzoru nad zawieraniem umów w czasie, gdy resortem kierował Łapiński. Zastanawiał się, jak mazowiecka kasa chorych mogła podpisać kontrakt z Centrum Leczenia Osteoporozy, skoro - zgodnie z obowiązującym prawem - taka firma nie istnieje, ponieważ - jak powiedział Piecha - pod podanym adresem Centrum nie ma żadnej firmy.
Podkreślił też, że nie ma jasnych kryteriów, kiedy i jaki lek może być dopuszczony na listę refundacyjną. "Rzeczpospolita" napisała, że Waldemar Deszczyński, który był szefem gabinetu Łapińskiego, miał w 2002 roku żądać milionów dolarów łapówki od koncernu farmaceutycznego w zamian za umieszczenie jego leków na liście refundacyjnej.
"Z wiedzy nieoficjalnej wiemy, że to nie była jedyna propozycja korupcyjna i że część propozycji zostało skonsumowanych. Nie potrafię powiedzieć, jakie" - dodał poseł PiS.