PiS boi się utraty władzy w Senacie. Tworzy plan awaryjny

Partia Jarosława Kaczyńskiego szuka rozwiązanie na wypadek, gdyby nie udało się jej zdobyć większości w Senacie. Szanse na to są całkiem wysokie. Symulacje wskazują, że opozycja może wziąć nawet 70 proc. mandatów.

Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell

oprac. Krystian Winogrodzki

9 stycznia 2019, 06:02

Prawo i Sprawiedliwość szuka planu awaryjnego na wypadek, gdyby udało im się wygrać wybory do Sejmu, ale straciliby kontrolę nad Senatem. Szansę na to widzi również opozycja. Przeciwnicy polityczni PiS coraz mocniej się jednoczą m.in. pracując nad wspólnymi listami do PE, poprzedzającymi wcześniejsze wybory parlamentarne.

Według badań i symulacji polityków PO "do wzięcia" jest nawet 70 proc. mandatów w wyższej izbie - informuje portal rp.pl. W poprzednich wyborach parlamentarnych opozycja wystawiła kandydatów osobno, przez co głosy się rozproszyły. Teraz w okręgu mają wystawić po jednym przedstawicielu, na co z niepokojem patrzą nawet wieloletni senatorowie PiS. Jest to szczególnie istotnie, bo w Senacie obowiązują jednomandatowe okręgi wyborcze.

W takiej sytuacji partia Jarosława Kaczyńskiego będzie szukała koalicjanta w ruchu Pawła Kukiza. Na korzyść partii PiS może działać też projekt Roberta Biedronia. Były prezydent Słupska na razie deklaruje, że do Parlamentu Europejskiego chce iść oddzielnie.

Zmiany w pracy Sejmu i Senatu. "Dodatkowe posiedzenia"

W przypadku gdyby osiągnął ponad 10 proc., wtedy PiS mógłby liczyć, że partia odbierze część głosów opozycji. W takiej sytuacji ruch Biedronia wystawiłby własne listy również do Senatu i odbierałby część głosów Zjednoczonej Opozycji. Gorszy wynik stawia sprawę otwartą i zamiast iść osobno partia byłego prezydenta Słupska może dołączyć do szerokiego sojuszu anty-PiS.