PiS boi się o demokrację - przyjął specjalną uchwałę
- Wyraziliśmy zgodę na przyjęcia do partii polityków Polski Plus - powiedział J. Kaczyński na konferencji prasowej po kongresie partii. Prezes PiS mówił wcześniej, że politycy Polski Plus wracają do PiS m.in. ze względu na "narastające zagrożenie dla demokracji. Zagrożenia te - tłumaczył - polegają m.in. na atakach partii rządzącej na środowiska, które poparły PiS w wyborach prezydenckich. W tym kontekście Kaczyński wymienił "Solidarność", a także Kościół, który - jak mówił - "był podejrzewany, że popiera PiS".
Kaczyński przekonywał, że takie ataki nie powinny mieć miejsca. - To jest kwestionowanie zasady, że w demokratycznym kraju jest władza, jest opozycja i że można poprzeć tych, albo tamtych, skądinąd Kościół nikogo wprost nie popierał, to jest co najwyżej kwestia poszczególnych duchownych, oni jako obywatele polscy mają do takich opcji prawo - powiedział.
Polska Plus PiS
Do Prawa i Sprawiedliwości nie wstąpili dwaj posłowie dotychczasowego koła Polski Plus: Jan Filip Libicki i Jacek Tomczak
PAP dowiedziała się również, ze źródeł zbliżonych do rozwiązanej Polski Plus, że 13 działaczy tej partii otrzymało miejsca w Radzie Politycznej PiS. Rada liczy ponad 300 osób, m.in. w jej skład wchodzą wszyscy parlamentarzyści europosłowie PiS.
Kongres Polski Plus, który podjął decyzję o rozwiązaniu partii i integracji z PiS, zakończył toczone w tej sprawie od wielu tygodniu negocjacje. W wyborach prezydenckich Polska Plus poparła kandydaturę Jarosława Kaczyńskiego.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił dziennikarzom w sejmie, że politycy Polski Plus wracają do PiS m.in. ze względu na "narastające zagrożenie dla demokracji". Dla jego partii - jak mówił prezes - cenny jest każdy, kto jest gotów zabiegać o zmianę tej sytuacji.
Pytany, dlaczego jego ugrupowanie zdecydowało się przyjąć działaczy Polski Plus, odpowiedział: "sądzimy, że ta sytuacja, która jest w Polsce, czyli narastające zagrożenie dla demokracji, ten atak na wszystkie instytucje, które poparły mnie (...) wskazuje na to, że tutaj się próbuje wymusić system w istocie jednopartyjny".
Prezes PiS ocenił, że przy innej postawie PO, "przy uznawaniu opozycji, zaniechaniu wojny polsko-polskiej sytuacja byłaby inna".
W uchwale Rada Polityczna PiS oceniła, że w Polsce ukształtował się system, w którym bardzo zdecydowaną przewagę w mediach uzyskała jedna opcja polityczna, dominująca także w sferze władzy, co jest groźne dla demokracji.
"Rządząca partia, wykorzystując sytuację powstałą w wyniku śmierci wielu osób zajmujących wysokie stanowiska państwowe i nie czekając na wynik wyborów prezydenckich, zawłaszczyła wiele instytucji i jest na drodze do przejęcia pełnej kontroli nad mediami publicznymi" - oceniono w uchwale.
Jak podkreślono w dokumencie, PO i "pozostające na jej usługach media formułują absurdalne oskarżenia i zarzuty" wobec Kościoła i "Solidarności".
Wybory samorządowe
Rada Polityczna zajmowała się również sprawą wyborów samorządowych. - Ta sprawa została omówiona, co do pewnych głównych założeń naszego działania, zarówno przeze mnie, jak i przez Krzysztofa Jurgiela w jego wystąpieniu - powiedział prezes PiS.
Jak zapewnił, PiS jest już "zupełnie dobrze" przygotowane. "Te wszystkie opowieści o naszych zapóźnieniach są po prostu nieprawdziwe" - powiedział.
Prezes PiS, pytany na konferencji prasowej o strategię w wyborach samorządowych odpowiedział: "nawet gdybym już miał w głowie tę strategię, uznawałbym ją za element nie do rozpowszechniania".
- Kierunek jest znany - chcemy, aby jakość życia Polaków się podniosła i nie widzimy możliwości, aby ona się podniosła w ramach tego systemu, który obecnie funkcjonuje i narzuca politykę całkowitej bierności, którą uprawia ten rząd - powiedział prezes PiS.
Według niego, rząd "jest nastawiony przede wszystkim na strzeżenie interesów pewnych wąskich grup, które stały się profitentami przemian w Polsce na początku lat 90-tych". Kaczyński przekonywał, że ten system trzeba zmienić, ponieważ blokuje wielką dynamikę, "która jest zawarta w umysłach i sercach" ludzi.
Jak mówił, potrzeba "zdecydowanej, twardej polityki, która będzie egzekwowała prawo, reguły rynkowe i zasady prawdy". Prezes PiS ocenił, że te trzy sprawy wystarczą, by Polska się zmieniła, ale potrzeba "paru lat takiej polityki".
Kaczyński był pytany, czy jest możliwe, że na czele kampanii w wyborach parlamentarnych stanie eurodeputowany Zbigniew Ziobro.
- Mam rozstrzygać w tej chwili, kto będzie szefem kampanii? Jak czytam różne pogłębione analizy dotyczące moich relacji ze Zbigniewem Ziobro, to chwilami jestem w stanie poważnego zagrożenia, bo chociaż naprawdę nie jest mi do śmiechu po śmierci mojego brata, to jednak dostaję ataków śmiechu - odpowiedział prezes PiS.