PiS bez szefa sztabu. Jarosław Kaczyński szuka nowego, ale chaos trwa
To pierwsza taka sytuacja w historii PiS: szef sztabu wyborczego w nocy podał się do dymisji. Zmianę wymusili wewnętrzni przeciwnicy. W partii rusza już pierwsza giełda nazwisk, a ciężar kampanii chce wziąć na siebie premier Mateusz Morawiecki i jego otoczenie.
"Po głębokim namyśle, kierując się dobrem obozu, złożyłem wczoraj na ręce premiera Jarosława Kaczyńskiego dymisję z funkcji szefa sztabu PiS. Mimo, że nie została przyjęta, pozostaje ona dla mnie decyzją ostateczną. Dziś na tym stanowisku potrzebny jest ktoś z nową emocją i energią. Za którym stanie się murem" - napisał w piątek późnym wieczorem na Twitterze szef kampanii PiS i europoseł Tomasz Poręba.
Po raz pierwszy w historii kampanii PiS zdarzyło się, że w wyniku wewnętrznych sporów w partii rządzącej, konieczna będzie wymiana szefa kampanii. I to na kilka miesięcy przed wyborami, gdy starania o wyborców trwają w najlepsze.
Znamienne jest to, że kilku ludzi z PiS - w tym jeden z centrali - jeszcze w nocy z piątku na sobotę i na drugi dzień pisali do dziennikarzy z pytaniami o kulisy. "Ale masakra", "Wie pan coś?", "Na mieście się dowiedziałem, nic nie wiem", "W piątek takie rzeczy"?, "Kto to przejmie?" - takie wiadomości otrzymaliśmy w kilka godzin po decyzji Tomasza Poręby.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pęknięcie w PiS - zwłaszcza w sztabie wyborczym - było widoczne od kilku tygodni. Walka o wpływy przeniosła się z wewnętrznych rozmów do medialnych wypowiedzi. W język się nikt już nie gryzł.
Wszystko zaczęło się od wywiadu Marcina Mastelerka - byłego sztabowca PiS i współtwórcy kampanii Andrzeja Dudy - w wywiadzie dla serwisu Interia. Polityk w rozmowie z Marcinem Fijołkiem stwierdził, że w 2015 roku nie było żadnej "dobrej zmiany", a tylko "Duda zmiana".
Później Mastalerek co jakiś czas pojawiał się w mediach bardzo rzadko. Warto dodać, że dziś jest wiceprezesem Ekstraklasy i doradcą społecznym prezydenta. Jeśli już coś powiedział, to odbijało się to szerokim echem. Zwłaszcza w obozie władzy.
- Jak wjeżdża Mastal (skrótowe określenie na Marcina Mastalerka - red.), to wiedz, że coś się dzieje. Trzeba to czytać dwa razy uważniej - mówił nam ważny polityk PiS.
Zaorać sztab
W kolejnych rozmowach (m.in. dla RMF FM i Polsatu) Mastalerek otwarcie krytykował sztab PiS oraz negatywnie oceniał poszczególne ruchy partii, z którą był związany. Jednocześnie zaapelował bezpośrednio do prezesa PiS, żeby ten coś zmienił.
Wysyłał sygnał: zwycięstwo jest możliwe, ale trzeba nowego otwarcia, nowych ludzi, przejęcia inicjatywy.
Do uwag Mastalerka przyłączył się Adam Bielan, europoseł PiS - szef Partii Republikańskiej, koalicjanta PiS - który w telewizji Polsat zwracał uwagę, że kampanię trzeba prowadzić inaczej niż w 2015 roku. Choć tu warto zauważyć, że Bielan pominął fakt zwycięskich kampanii w późniejszych latach.
Na to złożyły się kontrolowane przecieki o tym, że sztab PiS "nie działa". Że źle odpowiada na wyzwania, że "nie potrafi sprzedać" najlepszych pomysłów partii rządzącej.
Taki przekaz - że nic nie działa, mimo że kampania PiS, w przekonaniu sztabu, hulała - suflowała między innymi Kancelaria Prezesa Rady Ministrów i ludzie z nią związani. Dlatego głównym motywem zmian w sztabie ma być sygnał, że za całość kampanii będzie teraz odpowiadał premier Mateusz Morawiecki i jego współpracownicy.
Kto zatem będzie odgrywał główną rolę? Jak mówią nam w PiS, to m.in. szef Centrum Informacyjnego Rządu - Tomasz Matynia, a także bliscy współpracownicy szefa rządu, którzy formalnie dziś są poza polityką.
To spekulacje medialne, od których wyżej wymienieni się odcinają. Jak twierdzą ludzie z PiS, takie głosy nie biorą się jednak znikąd. - Kancelaria Premiera to jest mega sprawnie działająca maszyna. Niektórzy na Nowogrodzkiej też to widzą - stwierdził jeden z działaczy PiS.
Inny polityk mówi: - Ludziom od premiera już palma odbiła.
W ten sposób komentuje zakusy, by wpływać na narrację całej partii.
Tomasz Poręba - szef kampanii - uznał, że w takich warunkach nie da się pracować. Wzajemne podgryzanie się, przecieki do mediów, podważanie swojej pozycji i zasług - tego nigdy wcześniej w kampaniach PiS nie było.
Dlatego Poręba postanowił zrezygnować. W rozmowie z Jarosławem Kaczyńskim - z którym ma dobre relacje - opowiedział o wszystkim. Prezes te argumenty przyjął do wiadomości, mimo że nie chciał przyjąć jego rezygnacji. O czym zresztą sam Poręba poinformował.
Kto będzie nowym szefem kampanii? Decyzji jeszcze nie ma, prezes szuka chętnego. Wiadomo jedynie, że - jak mówią sami politycy PiS - "rozwalenie" sztabu potęguje jeszcze bardziej wrażenie chaosu w obozie władzy.
Niektórzy spekulują, że nowym szefem kampanii może być Joachim Brudziński. Jednak ci sami ludzie zwracają uwagę, że "nie da się najważniejszej kampanii od 1989 roku prowadzić z Brukseli". A Brudziński jest europosłem. Tak jak Poręba.
W kuluarach pojawia się też nazwisko sekretarza generalnego PiS Krzysztofa Sobolewskiego. W opiniach niektórych działaczy PiS nazwisko to wzbudza bardziej złośliwy uśmiech. Nikt nie wysyła sygnału, że to "będzie świetna decyzja". Raczej "desperacka".
W PiS spodziewają się jednak, że kampanię przejmie teraz kancelaria premiera - oczywiście pod nadzorem Nowogrodzkiej.
Jeden z polityków PiS przyznaje: - Mateusz postanowił przejąć odpowiedzialność za wybory. Czekamy - mówi.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski