Piraci porwali holownik pod włoską banderą
Somalijscy piraci porwali w
Zatoce Adeńskiej amerykański holownik, płynący pod banderą Włoch z
16-osobową załogą - poinformowała lokalna organizacja żeglugowa.
11.04.2009 | aktual.: 20.04.2009 09:43
Według jednego z oficerów patrolującej okoliczne akweny portugalskiej fregaty "Corte Real", 10 spośród 16 członków załogi holownika to Włosi. Napadnięta jednostka nadała sygnał alarmowy, ale po sześciu minutach łączność radiowa z nią została przerwana, a zbyt duża odległość uniemożliwiła fregacie interwencję.
Zaokrętowani na "Corte Real" przedstawiciele NATO podali, że piraci bezskutecznie zaatakowali w Zatoce Adeńskiej masowiec bandery panamskiej. W kabinę kapitana statku uderzył pocisk z rakietowego granatnika przeciwpancernego, ale nie eksplodował. Napastnicy, którzy otworzyli również ogień z broni strzeleckiej, zrejterowali po oblaniu ich strumieniami wody z pokładowych sikawek.
Piraci na niemieckim statku "Hansa Stavanger" poinformowali, że powrócili do wybrzeża Somalii po tym, gdy nie udało się im dotrzeć do dryfującej łodzi ratunkowej z amerykańskim kapitanem duńskiego kontenerowca "Maersk Alabama".
Piraci mieli nadzieję, że wykorzystają opanowany 4 kwietnia kontenerowiec "Hansa Stavanger" jako "tarczę" dla ewakuowania czterech swoich towarzyszy, przetrzymujących amerykańskiego kapitana Richarda Phillipsa. W pobliżu łodzi ratunkowej, na której się znajdują, krążą amerykańskie okręty wojenne.
- Powróciliśmy do wybrzeża Haradheere. Nie mogliśmy znaleźć łodzi ratunkowej - powiedział Reuterowi przebywający na niemieckim statku pirat, który przedstawił się jako Suleiman. Spośród 24 członków załogi "Hansa Stavanger" pięciu to Niemcy, z pozostali są obywatelami innych państw.
Jak poinformował Mwangura, członkowie somalijskiej starszyzny i krewni piratów przetrzymujących kapitana "Maersk Alabama" planują misję mediacyjną, aby zapewnić uwolnienie zakładnika i bezpieczny powrót dla porywaczy. Grupa mediatorów dotarła na somalijskie wybrzeże i przygotowuje się do wypłynięcia w miejsce, gdzie dryfuje łódź z Phillipsem i porywaczami.
- Chcą rozwiązać sprawę tradycyjną, somalijską metodą negocjacji - dodał Mwangura. Zaznaczył, że nie chodzi o organizowanie okupu, ale zapewnienie bezpiecznego powrotu piratom i uwolnienie zakładnika.
Piraci opanowali "Maersk Alabama" w środę, gdy znajdował się on w odległości około 500 km od wybrzeży Somalii. Wkrótce potem licząca 20 osób załoga zdołała odbić statek, ale jego kapitan znalazł się wraz z czterema piratami w spuszczonej na wodę łodzi ratunkowej.
Richard Phillips miał z własnej woli oddać się w ręce napastników, by w ten sposób zapewnić bezpieczeństwo swej załodze. Łódź ratunkowa nie ma prawdopodobnie paliwa i dlatego pozostaje na tym samym akwenie, gdzie doszło do napadu.