Piotr N. będzie miał proces. Sąd unieważnił poprzedni wyrok
Pod koniec lipca Piotr N. został w postępowaniu nakazowym uznany za winnego spowodowania wypadku. Niski wyrok zbulwersował opinię publiczną. Odwołała się od niego prokuratura. Sąd zdecydował o jego unieważnieniu. Znany dziennikarz stanie więc przed sądem.
N. w październiku 2017 spowodował wypadek, w którym ranna została kobieta. Jechał bez prawa jazdy, a jego samochód nie był ubezpieczony.
Sąd Rejonowy w Piasecznie, który orzekał w tej sprawie, wydał 27 lipca wyrok w postępowaniu nakazowym. Taki wyrok może zostać ogłoszony, gdy, jak głosi art. 500 p. 3 kodeksu postępowania karnego "okoliczności czynu i wina oskarżonego nie budzą wątpliwości", a w sprawie nie było prowadzone śledztwo, lecz jedynie dochodzenie w tzw. trybie uproszczonym. Sąd orzeka wówczas jednoosobowo, na niejawnej rozprawie.
Zgodnie z wyrokiem N. miał zapłacić 6 tys. zł grzywny i 10 tys. zł nawiązki. Miał też pokryć koszty sądowe.
Sprzeciw do tego wyroku zgłosiła prokuratura. Zgodnie z art. 506 par. 3 kodeksu postępowania karnego "w razie wniesienia sprzeciwu wyrok nakazowy traci moc; sprawa podlega rozpoznaniu na zasadach ogólnych". To oznacza, że znanego dziennikarza czeka nowy proces.
77-letnia kobieta, którą potrącił N., nie doczekała wyroku. Zmarła w maju 2018 roku. Okazało się, że była chora na raka.
- Moja żona po wypadku była nieprzytomna i cała poturbowana. Wyrok, który otrzymał pan Piotr, jest skandaliczny. Groziło mu do 3 lat więzienia. Przeciętny Kowalski trafiłby za kraty - komentował wyrok sądu w rozmowie "Super Expressem" Stefan Żółtek, mąż potrąconej kobiety. Jak dodał, dziennikarz odwiedził kobietę jedynie raz po wypadku.
- Przed wypadkiem odczuwała bóle w brzuchu. Ten wypadek przyśpieszył rozpoznanie choroby. Rak był już zaawansowany, z przerzutami do płuc. Dostawała chemię, ale to jej nie pomagało. Mogę się tylko domyślać, czy wypadek przyśpieszył dalszy rozwój raka - powiedział "SE" Żółtek.
Źródło: Radio ZET, TVP Info