PolskaPiotr Czerwiński: lokalni superbohaterowie wracają do mody

Piotr Czerwiński: lokalni superbohaterowie wracają do mody

Dzień dobry Państwu albo dobry wieczór. W Irlandii coraz modniejsze robią się komiksy o lokalnych superbohaterach, obdarzonych cudownymi mocami, bo jak rozumiem tylko takowe moce są w stanie wyciągnąć ten kraj z kryzysu. Myślę, że to jest trop, którym powinna natychmiast podążyć polska kultura popularna.

Piotr Czerwiński: lokalni superbohaterowie wracają do mody
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos
Piotr Czerwiński

13.05.2013 | aktual.: 13.05.2013 08:18

Po sukcesach Matołka, Kapitana Żbika i Profesorka Nerwosolka, naszemu krajowi potrzebny jest nowy komiksowy superbohater na miarę naszych czasów i możliwości. Mógłby nazywać się Super-Stasiek, ponieważ to brzmi dumnie. Wszystko wskazuje na to, że tylko Super-Stasiek uratuje Polskę. Co prawda nie wiem przed czym miałby ją ratować, ale tego przecież nie wie nikt. Nawet Polska.

Na co dzień jest zwykłym Staśkiem i ma beret z antenką, jak wszystkie Staśki w jego okolicy. Bez niego wyglądałby głupio. Uprawia niewinny kult przemocy w rodzinie, posiada kradziony rower, na którego wyposażeniu również znajduje się antenka, by było symetrycznie. Jest niepiśmienny, dzięki czemu pasjami czyta wiadomości w prasie. Uwielbia ekstremalne wyzwania. W młodości potrafił zepsuć każdą zabawę taneczną wyłącznie z użyciem tulipana z rozbitej butelki. Stasiek nigdy się nie myli. Jest najmądrzejszy z całej wsi i potrafi zajmować stanowisko w każdej dziedzinie, ale jego największą pasją jest polityka. Wie o niej wszystko i jest przekonany, że potrafiłby rządzić krajem, gdyby tylko mu pozwolono. Niestety, nikt mu nie pozwala, przez co Stasiek dostaje bladej gorączki, gdy docierają do niego informacje o poczynaniach krajowych i zagranicznych włodarzy. To właśnie wtedy, na podobieństwo Hulka, który zieleniał ze wściekłości, Stasiek dostaje małpiego rozumu i wstępują w niego cudowne moce. Wtedy przeistacza
się w Super-Staśka i zaczyna zmieniać świat. Ma bowiem imperialne ambicje i rządzenia samą Polską kompletnie mu nie wystarcza.

Super mocą Super-Staśka jest gorzała, po której nasz bohater widzi potrójnie, przez co ma wrażenie, że występuje w trzech postaciach. Każda z tych postaci potrafi wypić flaszkę na twarz, po czym również wstępują w nią diabelskie siły, potrajające super-moc, i sytuacja ta powtarza się, podbijając łączny power Staśka do osiemnastu Staśków w jednym. Blady strach pada na każdego, kto spotka na swej drodze osiemnaście postaci Super-Staśka. Facet jest wyjątkowo nieobliczalny pod wpływem alkoholu. Zabija muchy jednym chuchnięciem, a ziemia drży w posadach, kiedy przewraca się do rowu. W tej formie Super-Stasiek jest niepokonany. Gdy idzie po ulicy, więdną kwiatki.

Oczywiście każdy superbohater musi mieć swój unikalny kostium, który odróżnia go od innych superbohaterów i sprawia, że staje się natychmiast rozpoznawalny wśród biednych i uciśnionych. Nie inaczej jest w przypadku Super-Staśka, który ma super-waciak, chroniący go przed okrucieństwem Matki Natury, a także super-mokasyny; Stasiek wierzy, że za ich pomocą mógłby wygrać piłkarskie mistrzostwa świata. Jego beret z antenką zielenieje, kiedy skonsumowane spirytualia były z niepewnego przemytu, zapewniając przez to efekt psychodeliczny. Kiedy ma dobry humor, zakłada okulary spawacza, przez co dziewczyny w okolicy myślą, że jest techno-didżejem i lecą na niego jak muchy. Świetnie podkreśla to charakter jego super-staśkości. Zamiast peleryny nosi ze sobą reklamówkę, a w niej swą tajną broń, w postaci czyściochy, którą preferuje najbardziej, choć w sytuacjach mniej stresogennych przedkłada nad nią owocowe mózgotrzepy. Dzięki nim delektuje się swą nienawiścią do rządu znacznie dłużej i bardziej wyrafinowanie.

Gdy wstępują w niego cudowne moce, nie ma mocnych na Super-Staśka. Nie straszne mu wiatry i burze, gdy wypływa na szeroki przestwór oceanu, łeb urywając hydrze i dusząc Centaury swej wyobraźni. Nie oprze mu się żaden przystanek autobusowy ani budka telefoniczna, ani miastowy turysta, ani samochód miastowego turysty, ani jego gazowa kuchenka. Wszystko to Super-Stasiek roznosi z główki, miotając magiczne zaklęcia, przeplatane nazwiskami swych wrogów politycznych, którym obiecuje rychłe nadejście końca świata oraz szereg krzywd natury chirurgicznej. W najgorszym położeniu jest wtedy kiosk z gazetami, które dostarczyły Staśkowi tak wiele szkodliwych informacji. Stasiek jest bezlitosny dla kiosku i rozjeżdża go traktorem, uprzednio wymiotując na wystawę ogniem ciągłym przez czterdzieści dwie minuty. Z wrażenia zapomniałem dodać: po drodze Super-Stasiek dosiada traktora. Razem stanowią niepokonany duet; Batman wysiada ze swoim żałosnym batmobilem, a Captain America chowa się za swoją tarczę, którą Super-Stasiek
mógłby zmiażdżyć siłą woli, lecz on miłosiernie odchodzi, uśmiechając się tylko pod wąsem. Nikt nie wie, że America jest największą miłością Staśka. Niestety nieodwzajemnioną.

Nosi też wąsy, co jest jakby oczywiste. Są bardzo pomocne w jedzeniu zupy.

Gdy jego super-moce osiągają apogeum, biało-czerwona mgła zasnuwa jego wzrok, a Super-Stasiek teleportuje się do sejmu, z którego wyrzuca wszystkich posłów, a stamtąd do URM-u, z którego wyrzuca wszystkich ministrów. Potem idzie na Belweder. Potem katapultuje się w kosmos, z którego potrafi zawładnąć całą galaktyką. Następnie traci przytomność, a po jej odzyskaniu budzi się przed sklepem mięsnym, u wrót którego porzuciła go galaktyka. Demoluje jego wystawę zajadle, przeklinając wszystkich premierów i prezydentów na świecie, w czym upodabnia się do Don Kichota i tak będą go przedstawiać powiatowi minstrele, gdy jego legenda dotrze do pobliskiego domu kultury.

W świecie Staśka panują twarde reguły gry. Wszyscy są świniami, a Stasiek jest świniobójcą. Jest Herkulesem w stajni Augiasza, niosącym pomoc cierpiącemu ludowi. Jest wieszczem cudownego oczyszczenia. Gdy stojąc pod niebem wyrzuca mu swe krzywdy, księżyc blednie ze wstydu, a gwiazdy uciekają z drogi jego słowom. Gdy śpiewa „Hej Sokoły”, drżą ściany i więdną uszy nadjeżdżających policjantów. Gdy go aresztują, w mozole i trudzie szarpiąc się z przeważającymi siłami klasowego wroga Stasiek oznajmia światu, że sprawiedliwość dopadnie każdego, i że jeszcze nadejdzie dzień, i że pięść się jeszcze podniesie. W końcu pada w kajdanach na ziemię, symbolizując upadek swej świętej idei, która wyłącznie go wzmacnia, oczywiście, o czym wydają się nie wiedzieć przedstawiciele aparatu przemocy.

Następnie trzeźwieje. W telewizji i w radiu mówią tylko o nim. Reporterzy ogólnokrajowych gazet przyjeżdżają opisać jego czyny. Nad jego dziejową misją rozpisuje się każdy tygodnik opinii. Kolorowe grafiki komputerowe uwieczniają każdy punkt na trasie jego męki. W ekskluzywnych wywiadach udzielają się właściciele zdemolowanych sklepów, psychologowie, poturbowani turyści oraz celebryci, którzy biorą jego stronę. Nawet na Youtubie można obejrzeć przykłady jego bohaterstwa. Komiks o jego przygodach jest wyłącznie kwestią czasu.

Cóż więcej dodać. Jaki kraj, taki Super-Stasiek.

Dobranoc Państwu.

Z Dublina, specjalnie dla Wirtualnej Polski, Piotr Czerwiński Kropka Com

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (73)