Alarm na plaży. Trzy razy ewakuowali wszystkich z wody
- Zdarzają się kłótnie, ale zrozumienie nadchodzi, gdy tłumaczymy, że chodzi o życie dzieci - mówi Wirtualnej Polsce Krzysztof Jaworski, prezes legionowskiego WOPR. Jednego dnia ratownicy trzy razy ewakuowali z wody wszystkich ludzi. To po sygnałach rodziców o zgubieniu dzieci.
11.07.2024 | aktual.: 11.07.2024 13:57
"Prosimy, pilnujcie dzieci!" - takim apelem kończy się podsumowanie działań ratowników WOPR z Jeziora Zegrzyńskiego, najpopularniejszego akwenu pod Warszawą. Ratownicy opisują, że jak w niedzielę, 30 czerwca, trzykrotnie ogłaszali ewakuację kąpiących się osób. W tym czasie na plaży w Nieporęcie mogło być ok. 2-3 tys. osób. Powodem alarmu były sygnały od rodziców o zaginionych dzieciach.
- W takiej sytuacji musimy zakładać najgorszą opcję, że dziecko może znajdować się pod wodą. Stworzona przez nas procedura zakłada zamknięcie kąpieliska, wyproszenie wszystkich z wody, równoczesne poszukiwanie dziecka na plaży, jak i stworzenie łańcucha życia do przeszukania akwenu - mówi nam Krzysztof Jaworski, prezes Legionowskiego WOPR.
Zwierza się, że plażowicze nie zawsze reagują ze spokojem na ogłoszenie ewakuacji. Niekiedy dochodzi do kłótni. - Tłumaczymy, że jeśli nie podejmiemy takich działań, ewentualnie skazujemy się na poszukiwania ciała topielca. Uważam, że musimy mieć szansę. Taki stworzyliśmy system. Na przestrzeni moich 20 lat doświadczenia niejednokrotnie ratowaliśmy w ten sposób ludzie życie - mówi dalej prezes WOPR.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Myśleli, że to "sprawdzenie gotowości służb"
Ratownicy opisują żartobliwie, że kiedy jednego dnia trafiły się trzy zgłoszenia o zaginionych dzieciach, zaczęli już podejrzewać, że to jakieś "niezapowiedziane sprawdzenie gotowości służb" do niesienia pomocy na akwenie Jeziora Zegrzyńskiego.
Oprócz alarmu na plaży, powiadomienia o akcji są wysyłane do: płetwonurków Legionowskiego WOPR w Zegrzu, straży pożarnej w Legionowie, pogotowia, a także Komisariatu Rzecznego Policji. Każda ze służb jest gotowości do wysłania swojego zespołu.
Zgubionych dzieci nie było w wodzie
Za każdym razem zgubione dzieci odnajdywały się całe i zdrowe. Jak opisują woprowcy, "trzykrotnie wszystkie służby zadowolone ze szczęśliwego zakończenia wracały do swoich jednostek". - Cieszymy się, jeśli nikomu nic się nie stanie - podsumowuje prezes Jaworski.
Poza zgubionymi dziećmi ratownicy interweniowali w związku z 14-latkiem, który był upojony alkoholem. Uratowano także kobietę, która pierwszy raz w życiu wypłynęła na jezioro na materacu i zaczęła się topić.
Według statystyk WOPR oraz policji od 1 kwietnia w Polsce utonęły już 134 osoby w tym 16 dzieci (stan na 10 lipca). Większość wypadków miała miejsce na niestrzeżonych akwenach.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski