Pikieta w obronie Chodorkowskiego i Lebiediewa w Moskwie
Z udziałem około 100 osób na placu Puszkina w centrum Moskwy odbyła się pikieta w obronie byłych szefów koncernu naftowego Jukos, Michaiła Chodorkowskiego i Płatona Lebiediewa.
31 maja przypada pierwsza rocznica skazania ich przez sąd pierwszej instancji na kary po dziewięć lat pozbawienia wolności w kolonii karnej o zwykłym rygorze za przestępstwa gospodarcze - defraudacje i uchylanie się od podatków. 22 września sąd drugiej instancji złagodził im wyroki do ośmiu lat łagru.
Obaj od początku odrzucali wysunięte wobec nich oskarżenia, uważając je za sfabrykowane i politycznie umotywowane.
Uczestnicy pikiety - głównie aktywiści Zjednoczonego Frontu Obywatelskiego Garriego Kasparowa, Sojuszu Sił Prawicy Nikity Biełycha i Ruchu na rzecz Praw Człowieka Lwa Ponomariowa - domagali się zwolnienia wszystkich więźniów politycznych w Rosji.
Skandowali też antyprezydenckie hasła. Jeden z nich trzymał plakat z napisem "Kogo chcę - tego umoczę!" i wizerunkiem prezydenta Władimira Putina.
Chodorkowski odbywa karę w kolonii karnej w Krasnokamieńsku w obwodzie czytyjskim, nad granicą z Chinami, a Lebiediew - w osadzie Charb, w Jamalsko-Nienieckim Okręgu Autonomicznym, na północy Rosji za kołem polarnym.
Jerzy Malczyk