Pikieta w 2. rocznicę ogłoszenia upadłości Huty Baildon
Ponad 100 związkowców z "Solidarności"
pikietowało siedzibę Huty Baildon w Katowicach. Od
ogłoszenia upadłości tego zakładu mijają dwa lata. Hutnicy
domagają się uruchomienia walcowni wieloliniowej, co dałoby pracę
ponad 100 osobom.
W pikiecie wzięli udział byli pracownicy Huty Baildon i spółek z niej wydzielonych oraz ci, którzy mają jeszcze w tym zakładzie pracę. Byli też hutnicy z innych zakładów, a także przedstawiciele różnych branż.
"Zamiast świętować 180-lecie powstania naszej huty, spotykamy się dzisiaj w drugą rocznicę upadłości 'perły śląskich hut'. Ginie zakład prawie zupełnie zmodernizowany. Los Baildonu staje się symbolem całego polskiego hutnictwa" - powiedział przewodniczący komisji międzyzakładowej NSZZ "Solidarność" Huty Baildon, Andrzej Karol.
W kierunku budynku dyrekcji poleciały jajka. W czasie pikiety wybuchały petardy. Związkowcy zarzucali rządowi, że nie wywiązuje się z obietnic uruchomienia walcowni.
Związkowcy nie zgadzają się ze zdaniem, że na wyroby z walcowni nie byłoby nabywców, a produkcja przynosiłaby straty. Karol powiedział, że stal jakościowa cieszy się powodzeniem, bo niewiele hut ją produkuje.
W 1989 r. w hucie Baildon pracowało 8 tys. osób. W chwili ogłoszenia upadłości - tysiąc. Obecnie syndyk zakładu zatrudnia blisko 100 osób, które zajmują się głównie konserwacją urządzeń. Według Karola uruchomienie walcowni dałoby pracę 120 osobom.
Huta Baildon ogłosiła upadłość w połowie maja 2001 r. Jej długi przekraczały pół miliarda złotych. Wcześniej kosztem ponad 200 mln zł wybudowano w hucie nowoczesną walcownię. Nie wystarczyło jednak środków na uruchomienie produkcji.
Po ogłoszeniu upadłości związkowcy z huty przez ponad 40 dni prowadzili głodówkę. Przerwali protest po tym, jak ówczesny premier Jerzy Buzek obiecał, że postulaty - dofinansowanie odpraw dla zwalnianych i znalezienie inwestora dla zakładu - zostaną spełnione. Zwalniani pracownicy otrzymali odprawy; huty nie udało się jednak ponownie uruchomić.
W połowie ubiegłego roku przedstawiciele rządu obiecywali włączenie walcowni upadłego Baildonu do holdingu Polskie Huty Stali i wznowienie produkcji. Potem jednak przedstawiciele PHS poinformowali, że holding nie kupi walcowni.
W rozmowach z Unią Europejską Polska zobowiązała się, że czynne huty nie będą przejmowały majątku upadłych zakładów.