Pikieta górników w Przecieszynie pod domem Beaty Szydło. "Nie dzieje się dobrze"
Dwustu górników z kopalni Makoszowy pikietowało w Barbórkę przed domem premier Beaty Szydło w Przecieszynie w woj. małopolskim. Chcieli zostawić petycję, w której wyrażają zaniepokojenie o losy swojego zakładu. - Wielokrotnie prosiliśmy o rozmowę i przyjazd. Pani premier nie przyjechała, więc my przyjechaliśmy do niej - oznajmił przedstawiciel załogi Jerzy Hubka. Kopalni grozi zamknięcie.
- Dziś mamy święto górnicze. W górnictwie nie dzieje się dobrze. Dofinansowanie z budżetu państwa dla naszej kopalni się kończy. Przyjechaliśmy do domu premier, bo ona w ubiegłym roku była podczas kampanii wyborczej przed naszą kopalnią i powiedziała, że jej nie zamknie - powiedział mówił Hubka pod domem Szydło.
Według górnika, istnieje szansa by uratować kopalnię Makoszowy. - Nasza kopalnia broni się ekonomicznie. Operatywne zasoby węgla wynoszą 56 mln ton i to wystarczy na długie lata. Węgiel jest dobrej jakości. Potrzeba jedynie dobrej woli rządu, abyśmy mogli funkcjonować - zapewniał.
Porozumienie z rządem Ewy Kopacz
Kopalnia węgla kamiennego Makoszowy w Zabrzu, w efekcie zawartego w styczniu 2015 r. porozumienia strony społecznej z rządem Ewy Kopacz, została włączona do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Jest w niej jedyną, w której nadal wydobywa się węgiel. Korzysta ze zgodnych z unijnymi przepisami budżetowych dopłat do strat produkcyjnych.
Według resortu energii, pomoc publiczna dla zakładu przekroczyła 220 mln zł. Zgodnie z niedawną decyzją Komisji Europejskiej, która notyfikowała program pomocowy dla górnictwa, wsparcie dla Makoszów może być udzielane jedynie do końca 2016 r. Potem, aby dalej działać, kopalnia musiałaby osiągnąć rentowność.
Szefowej rządu nie ma w Przecieszynie. Uczestniczy w uroczystościach barbórkowych w Jaworznie. W niedzielę rano wraz z górnikami brzeszczańskiej kopalni uczestniczyła w barbórkowej mszy św. w miejscowym kościele św. Urbana.
oprac. Natalia Durman