Pijany wjechał w przystanek w Warszawie. Usłyszał zarzuty
44-letni kierowca, który w czwartek wieczorem wjechał w przystanek przy pl. Szembeka na warszawskim Grochowie i zranił pięć osób, usłyszał zarzuty prowadzenia auta pod wpływem alkoholu i spowodowania wypadku - poinformowała stołeczna policja.
Zobacz zdjęcia wykonane po wypadku
Do wypadku doszło na skrzyżowaniu ulic Grochowskiej i Zamienieckiej. Kierowca opla najpierw uderzył w tył autobusu, a następnie wjechał na przystanek autobusowy i potrącił stojące tam osoby. Sprawca wypadku próbował uciec; zatrzymali go przechodnie. Okazało się, że mężczyzna miał prawie 2 promile alkoholu we krwi.
Spośród pięciu osób rannych, jedna ma poważniejsze obrażenia m.in. nogi, pozostałe zostały poturbowane. Pomocy udzielały im cztery załogi pogotowia ratunkowego.
- Policyjne ustalenia dały podstawę do przedstawienia kierowcy zarzutów - powiedziała podkom. Joanna Węgrzyniak ze stołecznej policji.
W sobotę mężczyzna ma być doprowadzony do prokuratury, która po ocenie zebranego przez policję materiału dowodowego zdecyduje, czy skieruje do sądu wniosek o aresztowanie 44-latka.
Za spowodowanie wypadku drogowego pod wpływem alkoholu grozi kara od 4,5 roku do 12 lat pozbawienia wolności. Z kolei za jazdę po wypiciu alkoholu - gdy jego zawartość we krwi wynosi od 0,2 do 0,5 promila - grozi zakaz prowadzenia pojazdów do 3 lat, do 30 dni aresztu i do 5 tys. zł grzywny; jeśli stężenie alkoholu przekracza 0,5 promila, kierowcy grozi do 2 lat więzienia i utrata prawa jazdy na 10 lat.