Pijany książę Harry. Incydent z budki strażniczej
"Zostawcie mnie, nie potrzebuję żadnej pomocy" - wybełkotał książę Harry w stronę strażników. Pijany syn króla Karola przewrócił się w budce strażniczej przy St James's Palace i przypadkowo nacisnął przycisk, który uruchomił alarm. Chwilę później na miejsce zdarzenia przybiegli członkowie pałacowej służby szybkiego reagowania i dwóch uzbrojonych funkcjonariuszy Met Police. Incydent został szybko zamieciony pod dywan i przez lata pozostawał tajemnicą.
Po głośnej autobiografii "Spare" książę Harry nie schodzi z łamów brytyjskich mediów. Członek rodziny królewskiej ujawnił relacje wewnątrz rodziny królewskiej i wydobył na światło dzienne kilka nieprzyjemnych incydentów, które w niekorzystnym świetle postawiły między innymi jego brata i przyszłego następcę tronu - księcia Williama. Teraz sam Harry będzie musiał się zmierzyć w niewygodnymi faktami ze swojej przeszłości.
"Daily Mail" donosi, że książę Harry wywołał alarm paniki w St James's Palace, kiedy wrócił pijany po nocy spędzonej na mieście. Były żołnierz, który tej nocy był wartownikiem, opowiedział, jak książę wpadł do budki strażniczej i przypadkowo uruchomił alarm, wywołując zbrojną reakcję strażników pałacowych i uzbrojonej policji.
Do zdarzenia miało dojść w 2012 r., kiedy Harry miał 27 lat. Według relacji żołnierza, który służył w armii przez ponad dekadę zanim został ranny w Afganistanie, książę był kompletnie pijany. W czasie tego incydentu członek rodziny królewskiej również był czynnym żołnierzem, ale według doniesień "The Sun" tej nocy był poza służbą, a czas wykorzystał na imprezę z przyjaciółmi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Sensacja archeologiczna w Rzymie. Przypadkowe odkrycie pod siecią kanałów
Weteran powiedział brytyjskim mediom, że Harry osunął się w budce strażniczej i przypadkowo uruchomił alarm. Od tego momentu wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Na miejsce przybyło trzech członków pałacowych sił szybkiego reagowania oraz dwóch uzbrojonych funkcjonariuszy Metropolitan Police.
Wszyscy ku swojemu zdumieniu znaleźli leżącego na ziemi pijanego księcia. - On cały czas bełkotał, jego słowa nie miały żadnego sensu. Kiedy próbowaliśmy go podnieść, zaczął krzyczeć: "zejdź ze mnie, nie potrzebuję żadnej pomocy". Odpychał nas i był bardzo agresywny - powiedział żołnierz, który tej nocy był wartownikiem przy St James's Palace.
Grupa żołnierzy i funkcjonariuszy pomogła księciu wrócić do jego domu, gdzie go zostawiono, aby mógł się przespać. Następnego ranka do wartowni zadzwonił dowódca, który nalegał, aby incydent pozostał tajny.
Budki strażnicze są powszechne w większości rezydencji królewskich, w tym przy Pałacu Buckingham. W ciągu dnia są zajmowane przez strażników, ale w nocy pozostają zazwyczaj puste. "Wizyta" pijanego członka rodziny królewskiej w budce przy St James's Park była czymś, czego przybyli na miejsce wartownicy się nie spodziewali.
Książę Harry był znany z imprezowego stylu życia. W swojej autobiografii sam przyznał, że palił marihuanę i zażywał narkotyki w tym kokainę, a także nie stronił od alkoholu. W czasie niesławnej wizyty w Las Vegas do prasy wyciekły nagie zdjęcia księcia, który zotał sfotografowany w samym naszyjniku. Oburzenie wywołało również zdjęcie Harry'ego przebranego w nazistowski mundur ze swastyką. Po publikacji autobiografii brytyjska opinia publiczna źle zareagowała na jego słowa o zabiciu 25 talibów w czasie wojny w Afganistanie, a także o mówieniu o nich nie jako o ludziach, a o figurach szachowych, które zdjął z planszy.
Książę Harry po raz pierwszy został wysłany do Afganistanu w 2007 r. Służył w prowincji Helmand, ale jego misja została przerwana, gdy australijski magazyn przez pomyłkę złamał embargo medialne, co mogłoby narazić zarówno księcia i jego kolegów z oddziału na dodatkowe niebezpieczeństwo. Do Afganistanu powrócił w 2012 r. Po tym, jak nauczył się latać śmigłowcami Apache, Harry został wysłany do Camp Bastion w południowym Afganistanie, gdzie przebywał przez 20 tygodni.
W autobiografii "Spare" przyznał, że jego styl życia był reakcją na trudny czas dorastania. Przyznał, że jako nastolatek brał kokainę, aby spróbować poczuć coś innego. "To był mój główny cel. Czuć" - napisał.
Wszystko wskazuje na to, że książę Harry nieprędko zniknie z okładek brytyjskich dzienników, a incydent z budką strażniczą może być pierwszym z wielu, które ujrzą światło dzienne.