Pijana nastolatka weszła na słup elektryczny. Poraził ją prąd
Pijana 16-latka weszła na słup elektryczny. Poraził ją prąd. Dziewczyna miała blisko promil alkoholu w wydychanym powietrzu. Teraz czeka ją długie leczenie i liczne operacje.
- Stan zdrowia pacjentki nie jest ciężki, ale nastolatkę czekają liczne operacje polegające na usunięciu martwicy skóry; już widzę, że została uszkodzona powięź mięśniowa - powiedział w czwartek dr n. med. Witold Miaśkiewicz, ordynator oddziału chirurgii i traumatologii dziecięcej z pododdziałem leczenia oparzeń w ostrowskim szpitalu.
Do zdarzenia doszło w środę po godz. 21 na obrzeżach Wieruszowa (woj. łódzkie) niedaleko Alei Solidarności.
Policjantów na miejsce wypadku wezwała jedna z koleżanek nastolatki. Funkcjonariusze przy słupie zastali trzy 16-letnie dziewczyny. - Wstępnie ustalono, że jedna z nich weszła na słup trakcji elektrycznej i spadła z wysokości na ziemię po tym, jak poraził ją prąd. Policjanci natychmiast udzielili jej pierwszej pomocy przedmedycznej - powiedział oficer prasowy wieruszowskiej policji asp. sztab. Damian Pawlak.
Ukraina wygra wojnę? "Rosjanie mogą sobie pozwolić na jeszcze większe straty"
Ostrów Wlkp. Sprawę bada policja
Obecnie policja wyjaśnia dokładne okoliczności zajścia. - Sprawdzamy też, kto sprzedał alkohol osobom małoletnim - dodał Pawlak. Badanie alkomatem wykazało u pokrzywdzonej blisko promil w wydychanym powietrzu. Pozostałe dziewczęta też były od wpływem alkoholu.
Pokrzywdzoną przewieziono do szpitala w Ostrowie Wlkp. - Nie pamięta tej sytuacji, nie jest w stanie logicznie wytłumaczyć, dlaczego to zrobiła - powiedział dr n. med. Witold Miaśkiewicz.
Wyjaśnił, że stan zdrowia nastolatki nie jest ciężki, ale oparzenia prądem mają inny charakter i nie można od razu zobaczyć skali powstałych ran, jak po oparzeniu płynem czy ogniem.
- Uszkodzenia tkanek pojawią się po pewnym czasie. Temperatura idzie od kości w górę, czyli oparzenia na skórze są dużo mniejsze od tego, co dzieje się w środku. Po czasie dopiero okazuje się, że tkanki wypadają i proces leczenia trwa długo - powiedział lekarz.
Przypomniał, że w ub. roku do ostrowskiego szpitala trafiło dwóch nastolatków poparzonych prądem po wejściu na słup elektrycznym. Jeden z nich musiał mieć amputowaną nogę.