Pigułki na zmianę płci? Koniec śledztwa
Prokuratura zakończyła śledztwo w sprawie rzekomego podawania przez edukatorów seksualnych nieletnim "pigułek na zmianę". Śledczy nie znaleźli dowodów na proceder opisany w prorządowym tygodniku, co nagłośnił Rzecznik Praw Dziecka Mikołaj Pawlak.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie zajmowała się sprawą "tabletek na zmianę płci" m.in. po zawiadomieniu Mikołaja Pawlaka. Rzecznik Praw Dziecka swoje zarzuty wobec edukatorów seksualnych z Poznania przedstawił w połowie 2020 roku na antenie TVN24.
Kiedy po jego słowach wybuchła medialna burza, Pawlak nie wskazał konkretnego przykładu, ale wskazał na artykuł w "Tygodniku Solidarność", którego autor miał dotrzeć do zamkniętej grupy w internecie, gdzie leki miały być oferowane.
Prokuratorzy nie znaleźli dowodów na handel wśród dzieci "pigułkami na zmianę płci" - podaje Tok FM.
Zobacz też: Spotkanie u Dudy ws. "lex Czarnek". Prezes ZNP odsłania plan
Stacja wyjaśnia również, że sąd umorzył warunkowo postępowanie wobec jedynej oskarżonej, bo okazało się, że to bezrobotna kobieta, która chciała sprzedać medykamenty, które zostały jej po leczeniu.
Tok Fm zauważa, że sprawa pokazała jednak, jak nieszczelny jest system dystrybucji leków, także tych zawierających hormony czy psychotropowych.
- Mechanizmy kontroli państwa nad tym procederem są niewystarczające. Stanowi to obszar wysokiego ryzyka zdrowotnego - powiedział w rozmowie ze stacją farmaceuta Łukasz Pietrzak, który poinformował o swoich wątpliwościach Narodowy Fundusz Zdrowia.
Źródło: tokfm.pl
Przeczytaj też: