Piggy, jak Beger, Kermit, jak Rokita
Świnka Piggy mówiąca głosem Renaty Beger,
Gonzo - Przemysława Gosiewskiego, a Kermit - Jana Rokity.
Najnowszym hitem Internetu jest przerobiony "Muppet Show" -
ogłasza "Metropol".
29.08.2006 | aktual.: 29.08.2006 09:57
Choć filmik "Muppet Sejm Show" jest amatorską produkcją, ma szybkie tempo, a ostrze satyry nie oszczędza nikogo. Wszystkie cytaty są oryginalne. Lalki Hensona śpiewają polski hymn, zgodnie z autorską wersją premiera Jarosława Kaczyńskiego ("Z ziemi polskiej do Polski"). To nie jedyny prześmiewczy materiał dostępny w Internecie na temat naszych polityków. Inne przykłady to "Mała stabilizacja" i "Koalicja z arszenikiem".
Przeróbki można oglądać na popularnej stronie youtube.com, gdzie znajdziemy też inne przykłady odreagowywania na to, co się dzieje na scenie politycznej. Filmik "Mała stabilizacja" prezentuje naszych polityków, którym w usta włożono cytaty z komedii "Miś" i "Rozmowy kontrolowane". Inny przykład to "Koalicja z arszenikiem". Jej autor (lub autorzy) podkłada znane przeboje, m.in. z Kabaretu Starszych Panów, złośliwie oceniając szanse obecnej koalicji.
Politycy występujący w tych filmach albo nie chcą tego komentować, albo zapewniają, że to ich nie obraża. Renata Beger nie oglądała żadnego z wymienionych filmików. Ja się zajmuję poważnymi sprawami ludzkimi i nie mam czasu na takie pierdoły- irytuje się posłanka Samoobrony, ale potem łagodnieje. Niech sobie robią, co chcą. I tak mi na tym nie zależy, jeżeli to komuś sprawi przyjemność - dodaje nieco zrezygnowana.
Omawianych scen nie widział także Roman Giertych, który w mupetach występuje jako orzeł Sam. Ja nie traktuję siebie serio w kwestii dowcipu politycznego i takie żarty w ogóle mi nie przeszkadzają - przekonuje minister edukacji i dodaje, że domyśla się, jakie to cytaty. Co więcej, postać orła nawet mu się spodobała, bo kiedyś sam napisał książkę "Lot orła".
Również p.o. prezydenta Warszawy Kazimierza Marcinkiewicza nie dotyka w żaden sposób to, że występuje w jednym z filmów, ponieważ ma świadomość, że z udziałem w życiu politycznym wiąże się ryzyko parodiowania i przedrzeźniania. Co ciekawe - komentuje gazeta - wielu asystentów polityków zarówno z koalicji rządowej, jak i z opozycji przekonywało, że ich szefowie na pewno nie widzieli żadnego z tych filmów. Natomiast sami asystenci znali je już bardzo dobrze.