Pieskow bezradnie się broni. "Prawda o Nord Stream wielu zaskoczy"
Kreml od tygodni przekonuje, że rosyjski wywiad ma własne ustalenia dotyczące wrześniowych wybuchów gazociągu Nord Stream. Rzecznik Putina Dmitrij Pieskow oświadczył, że jeśli "prawda" dotycząca tych wybuchów wyjdzie na jaw, to "zaskoczy wielu w Europie".
Wiele informacji traktujących o rzekomych atakach i agresji ze strony ukraińskiej, które podają rosyjskie media, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.
Rosja od początku zaprzecza sugestiom i oskarżeniom, że to ona odpowiada za wybuchy gazociągu Nord Stream. Rzecznik Kremla już pod koniec września stwierdził, że takie twierdzenia są "przewidywalne, a przede wszystkim przewidywalnie głupie". Zapewnił, że Moskwie zależy na ustaleniu, kto się dopuścił aktów sabotażu, a zarazem zasugerował, że mogą za tym stać Stany Zjednoczone.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział w piątek, że Moskwa "intensywnie" pracuje nad włączeniem jej do międzynarodowej śledztwa.
- Praca trwa kanałami dyplomatycznymi - powiedział Pieskow.
- Ale jak dotąd napotyka na mur niechęci do wspólnego dotarcia do sedna prawdy, która z pewnością zaskoczy wielu w Europie, jeśli zostanie upubliczniona - dodał rzecznik Putina. Nie podał jednak żadnych szczegółów.
Pieskow: nie dzielą się z nami informacjami
Rosja od tygodni narzeka, że nie ma dostępu do prowadzonego śledztwa ws. wybuchów gazociągu Nord Stream.
- Ani Niemcy, ani Szwedzi, ani Duńczycy nie dzielą się z nami informacjami - żalił się Pieskow.
Do wycieków z dwóch nitek gazociągu Nord Stream doszło pod koniec września. W opinii wielu polityków i ekspertów uszkodzenie sieci przesyłowej było operacją sabotażową przeprowadzoną przez rosyjskie służby specjalne.
Źródło: ria.ru