Pieski paszport
Od 1 października psy, koty i fretki
wywożone do krajów Unii Europejskiej muszą mieć paszport, a w uchu
- wszczepiony mikrochip. Przepisy nijak się mają do życia.
Paszporty dla czworonogów to unijny pomysł. Najpierw miały
obowiązywać od 1 maja. Ale że Polska nie była przygotowana, termin
przesunięto na 1 października - pisze "Gazeta Lubuska".
Zgodnie z przepisami - reporterzy "Gazety Lubuskiej" spróbowali w piątek zdobyć paszport dla psa. Paszporty mieli wydawać praktykujący weterynarze. Ale oni druków nie mają. Zadzwoniliśmy więc do Lubuskiej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej. Usłyszeliśmy, że sprawa zwierzęcych paszportów została jej przekazana w ostatnich dniach. Fakt, jest spore opóźnienie - przyznał prezes izby Krzysztof Głowacki. Formularze paszportów dopiero będą drukowane. Mam nadzieję, że za tydzień do nas dotrą. Roześlemy do weterynarzy list z pytaniem, czy chcą wystawiać paszporty. Kto się zgodzi, dostanie druki - dodał.
Według "Gazety Lubuskiej", paszport to jednak nie wszystko. Zwierzę musi mieć także zrobiony tatuaż w uchu lub wszczepiony mikrochip (miniaturowy układ elektroniczny). I to taki mikrochip, który można zarejestrować w specjalnym międzynarodowym systemie. To oznacza, że weterynarze będą musieli kupić czytniki.
Czy ktoś w Polsce wszczepia już chipy i wydaje paszporty? - pyta "Gazeta Lubuska". Po długich staraniach reporterom lubuskiego dziennika udało się znaleźć dwie takie firmy - w Gdańsku i w Poznaniu. Obie zapewniają, że działają zgodnie z prawem.
"Aby wyrobić paszprt, proszę przyjechać ze zwierzęciem i jego książeczką zdrowia, w której są dane o szczepieniach - informuje Włodzimierz Raczyński z kliniki weterynaryjnej w Poznaniu. Trzeba też zabrać gotówkę - co najmniej 200 zł. Najwięcej będzie nas kosztowało wywiezienie zwierzaka do Anglii, Irlandii, Szwecji albo Szwajcarii. Kraje te wymagają dodatkowo badania serologicznego wykluczającego wściekliznę (koszt samego badania: ponad 200 zł). Jeśli pobranie próbki krwi zlecimy poznańskiej klinice, to zapłacimy 350 zł, ale odpadną nam koszty dojazdu. Badania mogą bowiem wykonywać tylko certyfikowane laboratoria - najbliższe są w Puławach i... w Niemczech - podkreśla "Gazeta Lubuska".
Dopóki do weterynarzy nie dotrą druki paszportów i chipy, można zwierzęta przewozić przez granicę bez dokumentu, a jedynie z ważną książeczką zdrowia - uspakaja Głowacki.
Reporterzy "Gazety Lubuskiej" postanowili to sprawdzić i zadzwonić na przejście graniczne. Co prawda przepisy mówią co innego, ale skoro trudno o paszporty, to nie będziemy przez najbliższy tydzień rzucać ludziom kłód pod nogi - usłyszeli. Czyli jest przepis, a jakby go nie było - podkreśla dziennik.