Pies zaatakował przechodniów w Lęborku. Ekspert mówi, czego absolutnie nie robić w takiej sytuacji

To kolejna sytuacja, gdy przypadkowi ludzie padają ofiarą rozjuszonego psa. W Lęborku (woj. pomorskie) młody, przypominający owczarka niemieckiego pies zaatakował aż trzy osoby, w tym 8-letnie dziecko. To pokazuje, jak niewielka jest nasza świadomość na temat zachowania tych zwierząt. Co robić w sytuacji zagrożenia? Do nagrania opublikowanego przez policję odniósł się psi behawiorysta.

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | Rita Kochmarjova
Monika Mikołajewicz

Właściciel 8-miesiecznego psa wykazał się skrajną nieodpowiedzialnością, przywiązując swojego pupila do słupa znajdującego się przed sklepem, w którym zamierzał zrobić zakupy. Po jakimś czasie zwierzę zerwało się z uprzęży i zaatakowało troje przechodniów. Samo pozostawienie zwierzęcia bez opieki jest nie tylko złamaniem prawa. Pozostawienie w takim miejscu dużego psa może stwarzać zagrożenie dla przechodniów. Takie zachowanie może wyrządzić dużą krzywdę również samemu psu.

- Zostawianie psa samego, przywiązanego pod sklepem jest niezwykle lekkomyślne, żeby nie powiedzieć bezmyślne. Nie można tego robić, chociażby z takich przyczyn, jak widzieliśmy w Lęborku. W sytuacji kiedy pies zerwie się ze smyczy, którą jest przywiązany przed sklepem, staje się przerażony, niepewny. Może robić różne nerwowe rzeczy, które zwiększają to przerażenie, a czasami mogą doprowadzić do obrażeń u innych osób – podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską Paweł Lachowicz, trener psów i behawiorysta.

Tragiczne konsekwencje

Gdy właściciel robił zakupy, psu udało się zerwać ze smyczy. Uwolniony ugryzł w rękę 67-letnią kobietę, skoczył na starszego mężczyznę, a na końcu zaatakował 8-letnią dziewczynkę (ugryzł ją w przedramię). Całe zajście udokumentowała kamera monitoringu, a incydent wyglądał naprawdę groźnie. Tym razem jednak skończyło się w dużej mierze na strachu. Przybyli na miejsce ratownicy medyczni nie stwierdzili większych obrażeń. Mogło to jednak wyglądać zupełnie inaczej.

- Jest to bardzo niebezpieczna sytuacja również dla psa, bo nie wiemy, jak zachowają się ludzie, którzy przechodzą obok niego, ani jak zachowają się inne psy. Zwierzę, które zerwie się ze smyczy może również po prostu pobiec przed siebie i wpaść pod samochód. Sytuacja z Lęborka też działa się przy ulicy, po której przejeżdżały samochody. Zostawianie psa samego pod sklepem jest nieakceptowalne z mojego punktu widzenia – komentuje nagranie Paweł Lachowicz.

Co robić, gdy zaatakuje nas pies?

W obliczu takich historii, zawsze rodzi się pytanie: co zrobić, gdy na ulicy niespodziewanie zaatakuje nas pies. Uciekać? Stać bez ruchu? Próbować się bronić? - Jak widać na filmiku z Lęborka, pies tak naprawdę był przestraszony i odganiał osoby, które zbliżały się do niego. Biegł w ich kierunku, warcząc, szczekając i pokazując zęby. W takiej sytuacji najważniejsze jest to, czego nie wolno robić - czyli nie wykonywać gwałtownych ruchów, nie uciekać, nie wyciągać rąk w kierunku psa, nie mówić do niego, nie krzyczeć. Należy zachowywać się spokojnie. Najlepiej zatrzymać się, schować ręce, odwrócić głowę, nie patrzeć się w stronę psa, a następnie bardzo powolnym krokiem oddalać się od niego, wychodząc z tej strefy, w której pies czuje się niepewnie i nas atakuje – podkreśla psi behawiorysta.

Konsekwencje dla właściciela

W sytuacji, w której dojdzie do ataku psa, należy pamiętać o możliwych konsekwencjach. Właściciel z Lęborka ma wielkie szczęście, że nikomu nic poważnego się nie stało, jednak to nie zwolni go z odpowiedzialności. Za pozostawienie czworonoga bez opieki grozi mu nagana, kara pozbawienia wolności lub grzywna wynosząca do 1000 zł. Dodatkowo całe zajście zostało zgłoszone do sanepidu.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (124)