Pies, który mówi

Koniec ludzkiej pychy! Zamiast uważać zwierzęta za głupie, musimy uznać, że ich nie rozumiemy. Najnowsze badania dowodzą, że psy, owce, wrony, małpy wytwarzają narzędzia, myślą abstrakcyjnie i rozmawiają.

25.06.2004 | aktual.: 25.06.2004 11:31

Jakie było nasze zdumienie, gdy moja przyjaciółka Ewka, znana w szkole ze swej niewzruszonej wiary w słuszność nauk Kościoła, pewnego dnia wyszła z hukiem z lekcji religii. Co ją tak wzburzyło? - Zwierzęta nie mają duszy - oświadczył katecheta. Nim skończył mówić, na twarzy Ewki pojawiły się rumieńce wzburzenia. Swoje zwierzęta (a miała ich w domu kilka) uważała za pełnoprawnych członków rodziny. - To znaczy, że nie zostaną zbawione? - spytała ostrożnie. - Nie - padła odpowiedź. - Dlaczego? - To dogmat. Ponieważ sama przez wiele lat była orędowniczką kościelnych dogmatów, dobrze wiedziała, że to koniec dyskusji. Trzasnęła drzwiami. Więcej na religię nie wróciła.

Odmawianie zwierzętom duszy, uczuć, rozumu, a nawet zdolności odczuwania bólu nie jest specjalnością czysto kościelną. Przez wiele lat czyniła to także nauka.

Udowadnianiu wyższości człowieka nad rzeszą jego opierzonych, kopytnych czy pokrytych łuską zwierzęcych towarzyszy poświęcili morze czasu uczeni czasów wiktoriańskich. Potem wcale nie było lepiej. Behawioryści początku ubiegłego wieku ze wzgardą odnosili się do spekulacji nad rozumnością innego - poza ludzkim - stworzenia. Pomagały im w tym eksperymenty rosyjskiego laureata Nagrody Nobla Iwana Pawłowa, który ponad wszelką wątpliwość wykazał, że zwierzęta nie mają uczuć wyższych, a ich zachowaniem sterują jedynie prymitywne odruchy.

Dzięki temu przez wiele lat nauczano w szkołach, że nie należy przypisywać zwierzętom cech ludzkich i wmawiać, iż za ich zachowaniami kryją się zbliżone do człowieczych motywy. I tak byłoby pewnie do dziś, gdyby nie to, że z czasem niezależnie od siebie na całym świecie zaczęły tworzyć się grupy naukowców wątpiących w dogmat "bezdusznych" zwierząt. Etolodzy, psycholodzy, neurobiolodzy zaczęli po trochu odkrywać świat zwierzęcych umysłów. Dziś dzięki ich badaniom powinniśmy zrewidować jeśli nie podręczniki zoologii, to przynajmniej kilka obiegowych przekonań. Sformułowania takie jak "głupia gęś", "bezmyślna ryba" czy "tępy wół" należy niniejszym umieścić na liście niepoprawnych politycznie. No bo co takiego odróżnia człowieka od zwierząt? Język, abstrakcyjne myślenie, zdolność posługiwania się narzędziami, kultura. Czyżby?

POROZMAWIAJ Z NIM

"Przytulić, bawić się, łaskotać" - mówił, składając palce w znaki amerykańskiego języka migowego, Nim Chimpsky. Szympans. Gdy miał zaledwie dwa miesiące, został adoptowany przez Herberta Terrace'a z Uniwersytetu Columbia. Nie był jedyną małpą, która nauczyła się języka migowego. Najsłynniejsza była Washoe. Przez trzy i pół roku nauczyła się posługiwać 130 znakami języka migowego, a rozumiała prawie trzykrotnie więcej. Potrafiła też układać słowa w sensowne kombinacje.

Washoe - choć sławna - nie była szympansim geniuszem. Po niej nauczono mówić w języku migowym jeszcze wiele innych goryli, bonobo i szympansów, z których najzdolniejszy opanował ponad 180 znaków. Co więcej, okazało się, że pozostawione we własnym towarzystwie i obserwowane przez kamery zwierzęta używały języka migowego spontanicznie, komunikując się między sobą i... mówiąc same do siebie. Kartkując książki z obrazkami czy przeglądając zestawy zdjęć, małpy składały ręce w znaki języka migowego symbolizujące przedmioty, które widziały na rysunkach. Próbowały także rozmawiać w ten sposób z psami i kotami, a nawet z przedmiotami. Wszystkie małpy uczone języka migowego umiały tworzyć również własne nazwy dla widzianych po raz pierwszy przedmiotów. Arbuz nazwały cukierkowym napojem, orzech - kamienną śliwką, kaczkę - ptakiem wodnym.

Choć małpy, jak wskazują badania neuropsychologów, pozostają na znacznie wcześniejszym od nas etapie rozwoju mowy, trudno odmówić im tej zdolności. A wygląda na to, że naukowcy odkryli właśnie w świecie zwierząt innych zdolnych mówców. To psy.

Specjaliści z niemieckiego Instytutu Maksa Plancka w Lipsku przebadali zdolności językowe psa rasy border collie wabiącego się Rico. Okazuje się, że ma on słownik zawierający aż 200 słów. Na nową zabawkę potrafi zareagować już po jednokrotnym powtórzeniu jej nazwy. Uczenie się nowych słów idzie mu jak przeciętnemu trzyletniemu ludzkiemu dziecku.

Podobnie budującym przykładem jest cocker-spaniel Denver z Anglii, który został przeszkolony do pomocy inwalidom. Umie robić zakupy, podać słuchawkę telefoniczną, zebrać pościel, wymienić papier toaletowy. Sortuje także pocztę - czego nikt go nigdy nie uczył - kierując się długością nazwisk na kopertach.

To jednak nie wszyscy. Coraz więcej mówi się także o zdolnościach językowych stworzeń zamieszkujących morskie głębie. Okazuje się, że delfiny butlonosy porozumiewają się ze sobą zindywidualizowanymi, ustalonymi dźwiękami - "imionami". Z badań prowadzonych przez Vincenta M. Janika z University of St. Andrews w Wielkiej Brytanii wynika, że zwierzęta te uczą się nawzajem nowych dźwięków. Inne badania pokazują, że językowo są tak samo uzdolnione jak szympansy i rozumieją nawet dość abstrakcyjne pojęcia.

PORZĄDNE ZWIERZĘ

Człowiek nie ma monopolu na myślenie abstrakcyjne. Okazuje się, że w tej konkurencji mogą stanąć razem z nim w szranki zwykłe... gołębie. Jak pokazują eksperymenty R.J. Hernsteina z University of Harvard, rozumieją one doskonale zasady klasyfikowania obiektów według kategorii. Wiedzą, że "wodą" jest ocean, rzeka, oraz kałuża, zaś drzewo to bezlistny badylek, a także obraz rosłego dębu pokazany do góry nogami. Natomiast nie jest nim z pewnością seler naciowy. Gdy ptaki widziały obrazek pasujący ich zdaniem do danej kategorii, dziobały w dźwigienkę, której uruchomienie dawało im pyszne ziarenko. Abstrakcyjność myślenia to także zdolność stwierdzenia, że "ja" to "ja". Tu trzeba przyznać, że zwierzęta radzą sobie nieco gorzej, choć nie beznadziejnie. Niestety, ani psy, ani koty nie wiedzą na przykład, że ich odbicie w lustrze jest faktycznie ich. Jednak już szympansy doskonale rozumieją, że oglądają w zwierciadle siebie. Próbują zgłębić wiedzę o własnych trudno dostępnych częściach ciała, jak zadek czy gardło.
Wykonują zabiegi higieniczne lub, gdy eksperymentator malował na ich pyszczkach kolorową kropkę, ścierały ją z własnego nosa, a nie z tafli lustra (ludzkie dzieci zachowują się podobnie dopiero od drugiego roku życia).

Małpy znające język migowy doskonale posługują się pojęciem "ja". Gorylica Koko zapytana kiedyś, czy uważa się za człowieka, odmigała dumnie: "Jestem porządne zwierzę goryl".

Niedawno do grupy stworzeń mających abstrakcyjne uzdolnienia trafiły także owce. Okazało się, że umieją nie tylko rozpoznawać i pamiętać pyski swych koleżanek ze stada, lecz także twarze ludzi. Co więcej, brytyjscy naukowcy z Babraham Institute w Cambridge odkryli, że owce umieją w mózgu przestrzennie obracać przedmioty i rozpoznają twarze i pyski także z profilu. Wolą też uśmiechnięte i odprężone twarze ludzi (i innych owiec) od zagniewanych lub z oznakami stresu.

PRZYNĘTA I HACZYK

Następny z "ludzkich" argumentów dotyczy używania narzędzi. No cóż, wydry morskie, słonie, małpy i nawet ryby manipulują różnego rodzaju narzędziami.

W 1985 roku japońscy uczeni zaobserwowali, jak czapla zielonawa łapie ryby na przynętę. Ptak ten często łowi jakiegoś owada, lecz nie aby go zjeść - zabija go i rzuca na taflę wody, czekając, aż podpłynie do niego ryba. Czapla dysponuje zestawem przynęt, którego nie powstydziłby się wytrawny wędkarz: od owadów po resztki chleba i ciasta z blisko położonych ludzkich osiedli, stosuje także atrapy: liście, jagody, gałązki, które obrabia tak, że oddziałują na ryby z jeszcze większą siłą.

Podobne zdolności mają wrony z Nowej Kaledonii. Specjaliści z Instytutu Zoologii w Oksfordzie przeprowadzili eksperyment, w czasie którego wrony miały wydobyć pojemnik z jedzeniem ze szklanego naczynia. Do wyboru dano im drucik zakrzywiony w haczyk i prosty. Gdy jedna wrona sięgnęła po haczyk, druga, nie namyślając się, wygięła dziobem prosty drucik w potrzebny jej kształt. Te obserwacje potwierdziły się w późniejszych doświadczeniach.

Dlaczego zatem skoro tyle wokół nas świadomych, a nie instynktownych zachowań zwierząt, tak trudno nam zrezygnować z samozwańczego tytułu Jedynej Rozumnej Istoty?

Kłopot w tym, że zwierzęcą świadomość staramy się koniecznie podciągnąć pod własne, ludzkie kategorie. Gdy do nich nie przystaje, odrzucamy ją. To tak, jakby założyć, że mówić umie tylko ten, kto posługuje się językiem polskim (takiemu myśleniu swą nazwę zawdzięczają nasi zachodni sąsiedzi - Niemcy. Słowianie, którzy nie mogli ich zrozumieć, sądzili, że są niemi).

OBCY U ZWIERZĄT

W latach 60. David Premack uczył szympansicę Sarę rozpoznawania nazw owoców i pokazywania ich za pomocą odpowiednich żetonów. Wszystko szło dobrze, gdy nagle bez określonej przyczyny Sara zaczęła wskazywać z pozoru przypadkowe żetony. Uczony się załamał. Małpy wcale nie są inteligentne, tylko bezmyślnie "małpują" - stwierdził - i zrezygnowany położył przed szympansem wszystkie owoce, jakich używał w eksperymencie. Zwierzę, nie namyślając się wiele, sięgnęło po te, jakie przed chwilą wskazywało na obrazkach. Okazało się, że jego wypowiedź nie była odpowiedzią na pytania eksperymentatora, ale żądaniem.

Gdyby nie przypadek uświadamiający ludziom, że uważali małpę za zbyt proste stworzenie, wyniki eksperymentu dowiodłyby, że szympansy wcale nie są mądre.

Musimy przyjąć też do wiadomości, że są pewne doznania i bodźce zmysłowe, których nam nigdy nie będzie dane doświadczyć. Możemy latami biedzić się nad odgadnięciem ideału piękności u papużek falistych, lecz nic nam z tego nie przyjdzie, jeśli nie będziemy w stanie zobaczyć ich tak, jak one same widzą - w ultrafiolecie. Obawiam się też, że nigdy do końca nie pojmiemy zwierzęcych emocji. Dlaczego? Weźmy za przykład wielkie żółwie morskie. Można je przestraszyć, stukając w ich skorupę. Tak jak u ludzi strach powoduje u nich przyśpieszenie akcji serca. Pod jednym wszakże warunkiem - że żółwie znajdują się na lądzie. Pod wodą ich strach objawia się zupełnie inaczej: akcja serca bardzo zwalnia - jak u zwierząt, które zapadają w zimowy sen, co sprawia, że mogą one dłużej przebywać pod wodą. Czy umiemy wyobrazić sobie taki strach? Wątpię.

Dziś już tylko naukowiec niespełna rozumu mógłby wątpić, że zwierzęta nie są rozumne. Pytanie tylko, jak umysły zwierząt różnią się od ludzkiego? By na nie odpowiedzieć, trzeba znaleźć w sobie trochę pokory i przyjąć, że nie wszystko, co inteligentne, musi być ludzkie. W świecie zwierząt wciąż jesteśmy cudzoziemcami. Wyjechaliśmy zbyt dawno i daleko, by sądzić, że wciąż przysługuje nam tu prawo określania, kto jest głupi, a kto ma rozum.

OLGA WOŹNIAK

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)