PolskaPierwszy areszt po aferze w ZUS

Pierwszy areszt po aferze w ZUS

Były kierownik referatu remontów, inwestycji i zamówień publicznych szczecińskiego Oddziału ZUS Leszek Sz. został aresztowany na trzy miesiące. Do aresztu na taki sam okres trafią: dyrektor oddziału ZUS w Szczecinie Tadeusz D. i biznesmen Henryk M.

Pierwszy areszt po aferze w ZUS

10.09.2009 | aktual.: 10.09.2009 16:54

Reprezentujący Tadeusza D., mec. Andrzej Preiss, powiedział, że będzie się odwoływał od decyzji w sprawie aresztu dla jego klienta; ma na to tydzień.

Jeszcze w czwartek sąd rozpatrzy dwa kolejne wnioski o areszt, w tym wobec b. prezesa ZUS, Sylwestra R. Prokuratura wnioskuje o trzymiesięczny areszt dla wszystkich podejrzanych ze względu na ewentualne możliwe matactwa oraz zagrożenie wysoką karą. Nie ujawnia jednak szczegółów zarzutów.

- Wszyscy zatrzymani zostali przesłuchani w charakterze podejrzanych. Cztery osoby nie przyznały się do zarzucanych im czynów. Jedna - Jan A., z-ca dyrektora szczecińskiego oddziału ZUS - przyznał się. Postawiono mu zarzut wręczania korzyści majątkowej. Wszyscy złożyli wyjaśnienia - powiedziała rzeczniczka prokuratury Małgorzata Wojciechowicz

Po przesłuchaniach b. prezesa ZUS Sylwestra R. oraz dyrektora szczecińskiego oddziału zakładu Tadeusza D. ich obrońcy informowali, że obaj nie przyznali się do winy i złożyli obszerne wyjaśnienia.

Jak poinformował obrońca R. mec. Marek Mikołajczyk, jego klient usłyszał sześć zarzutów. Mikołajczyk powiedział, że po wysłuchaniu zarzutów Sylwester R. składał obszerne wyjaśnienia i wykazywał dużą wolę do współpracy. - Wyjaśnienia, które złożył, są bardzo przekonujące, merytoryczne - podkreślił mecenas.

Mecenas nie zdradził jednak treści zarzutów, mówił jedynie, że "są to zarzuty, które prokuratura kwalifikuje jako przyjęcie korzyści majątkowych w różnej postaci, począwszy od prezentów po wyjazdy". Dodał, że skala korzyści nie przekraczała jednostkowo 10 tys. zł. - Z treści wyjaśnień prezesa absolutnie nie wynika, że można by mu postawić jakikolwiek zarzut korupcyjny - powiedział.

- Czy udział w proszonym obiedzie biznesowym jest czymś nagannym? Albo przyjęcie prezentu imieninowego, na który złożyło się czterech kolegów, jest przyjęciem korzyści majątkowej związanej z pełnioną funkcją? - pytał retorycznie mecenas.

Mikołajczyk powiedział, że b. prezes przyjaźnił się od lat z dyrektorem szczecińskiego ZUS Tadeuszem D. - Ale mój klient podkreślał, że zawsze umiał oddzielić sprawy prywatne od służbowych - zaznaczył.

- Mój klient mówi, że jest niewinny i przedstawia to wiarygodnie - podkreślił mecenas. Jego zdaniem, nie ma potrzeby do stosowania środków zapobiegawczych, bo "ani skala zarzutów, ani wartość korzyści, jakie miałby przyjmować były prezes, ani postawa jego przed i podczas postępowania, nie wskazują, by takie środki były potrzebne".

Prezesowi ZUS prokuratura zarzuciła przyjęcie - jako osobie pełniącej funkcję publiczną - korzyści majątkowej lub osobistej, za co grozi do ośmiu lat więzienia. Jeśli osoba pełniąca funkcję publiczną miałaby dodatkowo dopuścić się za łapówkę działania sprzecznego z prawem, podlega karze do 10 lat. Szczecińska prokuratura w co najmniej jednym przypadku zakwalifikowała czyn prezesa R. z tego właśnie paragrafu.

Dyrektorowi szczecińskiego oddziału ZUS przedstawiono zarzuty za uzależnienie od łapówki wykonania czynności służbowej w związku z pełnieniem funkcji publicznej. D. postawiono także zarzut udzielenia albo obietnicy udzielenia korzyści majątkowej lub osobistej osobie pełniącej funkcję publiczną w związku z pełnieniem tej funkcji.

Pozostali zatrzymani mają usłyszeć zarzuty udzielenia bądź obietnicy udzielenia korzyści majątkowej osobie publicznej.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)