PolskaPierwszaki ze szkoły baletowej

Pierwszaki ze szkoły baletowej

Z blisko 195 tysięcy uczniów, którzy rozpoczęli rok szkolny w stolicy, najmniej z nich chodzi do szkół artystycznych. Wśród nich jest 170 uczniów, którzy powitali nowy rok w warszawskiej Ogólnokształcącej Szkole Baletowej im. Romana Turczynowicza. Są ambitni, spędzają od ośmiu do dwunastu godzin dziennie w szkole i marzą o karierze na deskach teatru.

Pierwszaki ze szkoły baletowej

04.09.2006 | aktual.: 04.09.2006 17:45

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Nie każdemu udaje się skończyć dziewięć klas szkoły baletowej. Jan Karnyski, dyrektor szkoły im. Turczynowicza opowiada, że naukę w niej kończy jedna trzecia osób przyjętych podczas rekrutacji. Na pierwszy rok dostaje się ok. 30-34 dzieci, a do klasy maturalnej tylko ok. 10-14 osób jest w stanie dotrwać - mówi Karnyski. Klasy składają się w większości z dziewcząt. W tym roku na 34 osoby dostało się sześciu chłopców - mówi Karnyski i uzupełnia, że chłopcy szybko się wykruszają. Do matury dochodzi dwóch lub trzech. Ludzie często mówią, że chłopiec musi mieć konkretny zawód, a praca tancerza wiąże się krótką karierą - dodaje.

Jakie warunki trzeba spełnić, aby dostać się do szkoły baletowej? Grunt to zdrowie, doskonała kondycja fizyczna, poczucie rytmu i dobry słuch muzyczny - akcentuje Monika Radecka, nauczycielka tańca klasycznego, która pracuje w warszawskiej szkole baletowej od ponad 30 lat. Niezbędnym czynnikiem jest też talent. Jeśli dziecko ma dobrą budowę fizyczną, jest utalentowane i chce ćwiczyć to bez problemu sobie poradzi. Ważne jest też to, aby nie wywierać presji na dziecko. Nie można od razu wymagać sukcesów od dziecka, bo nacisk wywołuje odwrotny efekt - zauważa Radecka.

Kto się nadaje

Bardzo szybko można rozpoznać, czy dziecko ma predyspozycje do szkoły baletowej. Już po pierwszym semestrze możemy powiedzieć, które dzieci będą musiały szkołę opuścić - twierdzi Karnyski. Okazuje się bowiem, że wyobrażenie o szkole baletowej różni się od rzeczywistości. Oprócz dobrych warunków fizycznych trzeba chcieć ciężko pracować nad doskonaleniem swoich zdolności – przypomina Karnyski. Niestety, nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że nauka w takiej szkole nie jest samą zabawą. Czasami jest też tak, że podczas rekrutacji nie wszystko da się sprawdzić. Bardzo ważna jest elastyczność, giętkość i skoczność, a w praktyce okazuje się, że niektóre dzieci nie są wystarczająco sprawne ruchowo - przyznaje dyrektor.

Rodzice uczniów pierwszej, którzy wraz ze swoimi pociechami uczestniczyli dziś w rozpoczęciu roku szkolnego, są bardzo zadowoleni, że ich dzieci przeszły pomyślnie proces rekrutacji. To jest bardzo elitarna szkoła – zarówno pod względem zasad w niej panujących, dyscypliny, jak i ilości dzieci. Podoba mi się, że klasy są małe, a nauczyciele mają więcej czasu dla uczniów niż w normalnej szkole - mów tata 10-letniej Kasi.

Karnyski dodaje, że szkoła zatrudnia ok. 60 nauczycieli. Dzięki takiej liczbie pedagogów łatwiej nam jest dotrzeć do dzieci i nawiązać lepszy kontakt. W naszej szkole przypada średnio trzech uczniów na jednego nauczyciela. Poza tym są lekarze, którzy na bieżąco badają dzieci i mogą zauważyć czy nie dzieje się z nimi coś niedobrego - uzupełnia.

Krystyna Jurewicz, wychowawczyni klasy pierwszej mówi, że szkoła baletowa uczy również zdrowego stylu życia. Staramy się, aby dzieci utrzymywały dobrą figurę i przekonujemy je, że sztuka nie polega na wyrzekaniu się jedzenia, ale dobrym odżywianiu. Bo tylko wtedy będą mieć siłę do wykonywania ćwiczeń. Uczę dzieci, aby zrezygnowały z niezdrowej żywności – pączków, coli czy fast-foodów. Codziennie sprawdzam czy jedzą owoce i jogurty, czy tylko kupione w bufecie ciastko - podsumowuje Jurewicz. Pierwszoklasiści spędzają w szkole ok. 8 godzin dziennie – od 8.00 do 16.00. Rodzice nowych uczniów są na początku zaszokowani liczbą lekcji, ale wszystko jest do przetrwania - mówi Jurewicz. Z czasem rozumieją, że dzieci bardzo dobrze potrafią sobie zorganizować czas w szkole i nie mają czasu na nudę. Poza tym nie spędzają godzin przed telewizorem czy komputerem - wskazuje dobre strony nauki w szkole Jurewicz.

Tata Kazi przyznaje, że martwi się czy jego córka będzie miała siłę wstawać rano, bo długim dniu zajęć. Mam nadzieję, że szkoła nie zadusi w niej pasji i miłości do tańca - zastanawia się. Mama 10-letniej Poli też się obawia o swoją córkę, ale dostrzega, że jej dziecko robi duże postępy w tańcu i akrobatyce. _ Od roku chodzi do klubu tanecznego w ramach zajęć dodatkowych i bardzo jej się spodobało. Odkryłam, że świetnie staje na głowie i robi szpagaty. Zapaliła się bardzo i koniecznie chciała spróbować nauki w szkole baletowej_ - mówi mama Poli. Mama Anieli - innej świeżo upieczonej uczennicy też przyznaje, że jej córka marzyła o tej szkole. Była bardzo uparta i zapisałam ją na zajęcia do studia baletowego przy szkole baletowej. Myślałam, że może jej się trochę znudzi i zrezygnuje, ale nic z tego. Największym stresem było dla niej zostawienie swojej dotychczasowej klasy - przyznaje mama Anieli.

Jaka przyszłość?

Monika Radecka, twierdzi, że wbrew pozorom bardzo wielu absolwentów szkoły baletowej robi karierę. Wśród miejsc, w których pracę dostali jej uczniowie wymienia m.in. Teatr Wielki w Warszawie. _ Z prawdziwą satysfakcją przychodzę na występy swoich byłych uczniów, którzy są solistami w operze, tańczą czołowe partie w baletach krajowych, w zespołach wojska polskiego, operetkach czy dobrych teatrach na zachodzie_ - mówi Radecka. Można też zostać nauczycielem tańca. Jest to możliwe po ukończeniu odpowiedniego kierunku na Akademii Muzycznej - uzupełnia.

A jakie wrażenia po pierwszym dniu w szkole mają pierwszaki? Bardzo mi się podoba w nowej szkole i mam nadzieję, że nadal tak będzie. W przyszłości chciałabym zostać baletnicą. Trochę się martwię, że będzie dużo lekcji, ale poznałam już fajne koleżanki - mówi Estera. Chciałabym być nauczycielką, albo występować w teatrze. Egzamin do szkoły baletowej nie był trudny, ale myślę, że będę musiała ciężko pracować. Trochę tęsknię za koleżankami z poprzedniej szkoły... – zamyśla się Daria. Ania – kolejna pierwszoklasistka też chce być baletnicą, ale ma też plan awaryjny. Jeśli nie uda mi się zostać baletnicą chcę być weterynarzem! - mówi stanowczo.

Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (0)