Pierwsza kłótnia w sejmie. "Chcą nas posadzić obok PiS"
Choć nowy sejm nie rozpoczął jeszcze obrad, to już narodził pierwszy konflikt między dwiema opozycyjnymi partiami Ruchem Palikota a SLD - podaje TVP Info. A poszło o to, gdzie kluby mają zająć w sejmie. Politycy spierają się też o to, kto gdzie ma siedzieć na sali obrad.
21.10.2011 17:30
Klub SLD w obecnej kadencji stopniał o 17 posłów. Trzecią największą siłą stał się Ruch Palikota. Mimo to politycy SLD niechętnie myślą o oddaniu swoich pomieszczeń Ruchowi. - Zależy nam na tym, by trzecia siła w parlamencie miała miejsce do pracy. Jednak SLD twardo upiera się, że te pomieszczenia się mu należą. Używa śmiesznych argumentów, mówiących przykładowo o problemach z przeniesieniem dokumentów - mówi Karol Jene z Ruchu Palikota.
Szef Kancelarii Sejmu Lech Czapla zaoferował już klubom kilka rozwiązań. Większość wariantów przewiduje jednak, że SLD zachowa część pomieszczeń, a Ruch Palikota przynajmniej częściowo trafi do odległych pokoików na terenie Kancelarii Senatu, które w tej kadencji zajmowali posłowie PJN. - Z tych pomieszczeń do głównego korytarza jest około 300 metrów. Propozycje szefa kancelarii wyglądają tak, jakby celem było upokorzenie naszych posłów i faworyzowanie SLD - dodaje Jene.
Sprawę nieco inaczej widzi rzecznik SLD Tomasz Kalita. - Ruch Palikota już na początku kadencji myśli tylko o tym, jak dorwać się do krzeseł i gabinetów. To pokazuje miałkość tego środowiska. Niech się zajmą pisaniem projektów ustaw - stwierdził.
To jednak nie koniec sporu między ugrupowaniami. Zdaniem Jene, posłom Ruchu Palikota przydzielono niepraktyczne, dwuosobowe pokoje w hotelu sejmowym. Dodaje, że wybuchł też spór dotyczący tego, gdzie politycy Ruchu mają siedzieć na sali obrad plenarnych. - Przedstawiciele SLD złożyli propozycję, której nie chcę nawet komentować. Zaproponowali, by nasi posłowie usiedli ze skrajnej prawej strony, tam, gdzie obecnie kończą się ławy klubu PiS - dodaje.
Ostatecznie posłowie Ruchu Palikota usiądą między SLD a PSL. Politycy Sojuszu z góry wykluczyli rozwiązanie zakładające, że posłowie Ruchu usiądą ze skrajnej lewej strony. - To nasze miejsce od czasów rewolucji francuskiej. Palikot to takie nie wiadomo co, ni pies, ni wydra, coś na kształt świdra. Jest zwolennikiem liberalizmu gospodarczego. To na pewno nie jest lewica - mówi Kalita.
Politycy SLD widzą jednak dobrą stronę sporu z partią Palikota. Nieoficjalnie mówią, że nawet jeśli ich klub przegra z Ruchem Palikota batalię o gabinety i miejsce na sali obrad, będzie to miało jeden pozytywny efekt. Ruchowi przypadnie sejmowy gabinet, który uchodzi za najbardziej pechowy.
- Jako partia racjonalistów nie wierzymy w przesądy takie, jak czarne koty, kobiety z pustymi wiadrami ani gabinety po Napieralskim - skwitował rzecznik klubu Ruchu Palikota Andrzej Rozenek.