Pierwsi polscy eurokraci - od 1 stycznia 2003?
Zapewne już od 1 stycznia 2003 r. w Komisji Europejskiej pracować będą pierwsi Polacy i obywatele pozostałych 9 krajów kandydujących do Unii Europejskiej, które mają szanse zakończyć negocjacje członkowskie do końca 2002 r. Poinformował o tym w czwartek w Brukseli szef Służby Cywilnej Jan Pastwa po rozmowach w Komisji Europejskiej.
W pierwszej kolejności będzie do obsadzenia 3 tys. stanowisk dla 10 państw. Polska jako największy kraj kandydujący może liczyć nawet na jedną trzecią, czyli około tysiąca. Musi to być otwarta rekrutacja. Przystąpią do niej - poza tłumaczami - zapewne głównie ci, którzy w tej chwili są już wyedukowani albo pracują w integracji europejskiej. Rekrutację będzie prowadziła albo polska administracja - wtedy spodziewam się, że będzie to Urząd Służby Cywilnej - albo przedstawicielstwo Komisji Europejskiej w Warszawie - powiedział Pastwa.
Na razie poszukiwani będą przede wszystkim tłumacze znający jak najwięcej języków oficjalnych Unii, a także pracownicy średniego i niższego szczebla merytorycznego i administracyjnego, tzw. kategorii B i C. Na najwyższe stanowiska - kategorii A - Polacy i obywatele innych krajów ubiegających się o członkostwo będą przyjmowani dopiero po przystąpieniu Polski do Unii.
Według urzędników Komisji Europejskiej, pierwsze kontrakty powinny być podpisywane dopiero po zakończeniu negocjacji członkowskich i podpisaniu traktatu o przystąpieniu Polski czy innego kraju do UE. Będą to na razie kontrakty terminowe - na półtora roku. Po ratyfikacji traktatu akcesyjnego i uzyskaniu przez Polskę pełnego członkostwa zostanie zorganizowany konkurs na kontrakty bezterminowe.
Zdaniem Pastwy, pierwszy konkurs odbędzie się zapewne już w przyszłym roku i będzie łatwiejszy niż normalny konkurs. Dlatego po przystąpieniu stały kontrakt dostaną tylko ci, którzy zdadzą normalny egzamin konkursowy.
Pastwa przypuszcza, że łatwiej będzie tym, którzy już pracowali na kontrakcie terminowym, ale rekrutacja po przystąpieniu nie ograniczy się tylko do nich. W Komisji Europejskiej powinno bowiem pracować docelowo 1600 Polaków, czyli około 10% urzędników organu wykonawczego Unii w Brukseli (są jeszcze w Luksemburgu), zaś łącznie w instytucjach unijnych znajdzie zatrudnienie 2-2,5 tys. obywateli Polski. Mniej liczne administracje mają bowiem także Rada UE, Parlament Europejski, Komitet Ekonomiczno-Społeczny, Trybunał itp.
Problemem będzie ogromna różnica zarobków między eurokratami a odpowiadającymi im rangą urzędnikami w Polsce. Dla Polaków będzie zarezerwowane w Komisji stanowisko jednego komisarza, jednego dyrektora generalnego i jednego zastępcy dyrektora generalnego. Każdy z nich zarabia równowartość około 50 tys. złotych miesięcznie. Tymczasem premier Polski - 11 tys. zł, czyli tyle, ile najniżsi rangą urzędnicy Komisji. (kar)