Pieniądze z testamentu aktorki w końcu trafiły do WOŚP. Wiemy, co zrobił z nimi Owsiak
Nina Andrycz zmarła w 2014 roku zapisując swój majątek Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Choć od smutnego wydarzenia minęły aż trzy lata, pieniądze trafiły do fundacji dopiero teraz. Jurek Owsiak poinformował na Twitterze, na co zostały wydane.
Aktorka teatralna, Nina Andrycz zmarła w 2014 roku mając 101 lat. Gwiazda nie miała rodziny, a jej najbliżsi krewni mieszkali poza granicami Polski i ostatecznie zrzekli się spadku. Cały swój majątek Andrycz zapisała na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Sprawa testamentu okazała się dużo trudniejsza, niż mogłoby się wydawać. Tuż przed śmiercią aktorka została namówiona przez przedstawiciela banku na ulokowanie 80 tysięcy złotych w funduszu emerytalnym. Z tego powodu, spadkobierca, czyli fundacja założona przez Jurka Owsiaka, nie mogła skorzystać z pieniędzy przez trzy lata.
- Fundacja nie otrzymała pieniędzy z jednego z banków. Należność ta wynosi 80 tysięcy złotych. Dopiero jak wpłyną te pieniądze, zostanie kupiony za nie sprzęt medyczny - mówił Jurek Owsiak w marcu tego roku.
Nareszcie, pieniądze trafiły na konto fundacji. Jurek Owsiak zrobił z nich pożytek, w dużej części pokrywając koszty densytometru. Densytometr to urządzenie umożliwiające wykonywanie badania pomiaru gęstości kości metodą rentgenowską.
O zakupie sprzętu Jurek Owsiak poinformował na Twitterze. Jego wpis nie tylko wzruszył internautów, ale także przypomniał im postać aktorki Niny Andrycz.
Zobacz także: Przystanek Woodstock - fenomen na skalę światową.