Pieniądze z budżetu nie na Świątynię?
Lawinę komentarzy wywołał ostatnio temat dofinansowania budowy Świątyni Opatrzności Bożej. Parlament przyjął ustawę budżetową, w której znalazło się 40 mln zł na tę inwestycję. Pomysł został skrytykowany przez lewicę. Nieprzychylnie odnieśli się do tej sprawy również Internauci Wirtualnej Polski. Ustawę podpisał już prezydent. Jak jednak doniosło „Metro”, ani grosz z 40 mln zł przeznaczonych na Świątynię nie trafi na samą budowę. Choć rzecznik Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego potwierdza tę informację, to niektórzy posłowie PiS są zdziwieni, a księża czują się oszukani przez polityków.
Plac budowy na Polach Wilanowskich w Warszawie, gdzie powstaje Świątynia Opatrzności Bożej, nie może pochwalić się jeszcze ukończoną budowlą, bo brakuje kilkudziesięciu milionów złotych. Wszystkie pieniądze na budowę pochodzą jak dotąd z datków wiernych. Nie chcę komentować tematu pieniędzy z budżetu, bo ubiegły rok dobrze pokazał, że 20 mln przeznaczonych z rezerwy ministerstwa, które miały być teoretycznie przekazane na świątynię, nie trafiły do nas - mówi Wirtualnej Polsce ksiądz Bogdan Leszczewicz z Fundacji Budowy Świątyni Opatrzności Bożej, który nadzoruje prace budowlane. Jak tłumaczy Jan Kasprzyk, rzecznik Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, pieniądze nie zostały wtedy przekazane, bo po rozmowach ministra ze stroną kościelną okazało się, że nie powstanie na terenie świątyni instytucja, która mogłaby spożytkować dotację.
W tym roku sytuacja może wyglądać podobnie. Rezerwa celowa polega na stworzeniu możliwości. To nie jest zapewnienie, te pieniądze zostaną przyznane - podkreślił w rozmowie z Wirtualną Polską rzecznik. Ustawa wyraźnie wskazuje cel na jaki rezerwa miałaby w tym roku przysługiwać. Chodzi o dofinansowanie przedsięwzięć w sferze kultury i dziedzictwa narodowego, w tym muzealnych i bibliotecznych realizowanych w ramach projektu budowy Świątyni Opatrzności Bożej - Centrum Jana Pawła II - mówi rzecznik. Dodaje, że w ustawie nie ma słowa o budowie świątyni jako takiej, bo nie byłoby to zgodne z konstytucją. Prawo nie dopuszcza finansowania przez państwo budowy kościołów, dlatego ministerstwo będzie mogło wspomóc przedsięwzięcia fundacji tylko w charakterze kulturalnym, muzealnym - mówi rzecznik.
Ks. Janusz Bodzon powiedział w rozmowie z „Metrem”, że „mało projektów spełnia warunki postawione przez PiS”. Informacja została podana bez wytłumaczenia. Wynikało z niej, że Kościół dostanie ot tak 40 mln zł - powiedział w „Metrze”. Zdziwienie na łamach gazety wyrażał również poseł PiS Marek Suski. Na pytanie dziennikarza, czy wie, że świątynia ani grosza nie dostanie na budowę, powiedział: „Pan żartuje? Nie wierzę”. Konkretnych celów na które mają być przeznaczone pieniądze dla świątyni nie był pewien również inny poseł PiS – Tadeusz Cymański. Nie chcę mówić o szczegółach tej sprawy, bo mógłbym popełnić jakiś błąd. Jednak z tego co pamiętam, to mówiono o połączeniu finansowania niematerialnych kwestii takich jak wykłady, z materialnymi jak np. budowa auli - opowiada Wirtualnej Polsce Cymański.
Natomiast w ocenie Aleksandry Natalli-Świat, posłanki PiS i szefowej sejmowej Komisji Finansów Publicznych, jeśli istnieją jakieś wątpliwości, to fundacja powinna bezpośrednio zgłosić się do ministerstwa i wyjaśnić konkretne kwestie. Nie sądzę by komunikowanie się za pośrednictwem prasy było najlepszym rozwiązaniem - mówi Wirtualnej Polsce posłanka.
Dla rzecznika ministerstwa sprawa jest oczywista. Wystarczy złożyć nam wniosek z kosztorysem i uzasadnieniem. Jeśli zostanie zaopiniowany pozytywnie, wówczas minister kultury występuje do ministra finansów o uruchomienie rezerwy celowej z budżetu. Potem pieniądze są przekazywane wnioskodawcy, a ten musi się z nich rozliczyć. Na razie nie wpłynął jednak od fundacji żaden wniosek - podsumowuje Kasprzyk.
Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska