Pielgrzymka szyitów do świętego miasta Karbali
Od początku tygodnia nieprzebrane
tłumy irackich szyitów, uciskanych za czasów Saddama Husajna, po
raz pierwszy swobodnie pielgrzymują do świętego miasta Karbali.
Wśród licznych religijnych chorągwi i sloganów pojawiły się też
hasła antyamerykańskie.
22.04.2003 | aktual.: 22.04.2003 12:58
We wtorek ulice Karbali, 110 km na południe od Bagdadu, wypełniały tysiące pielgrzymów, z zakrwawionymi od biczowania twarzami i piersiami, opiewających wielkiego przywódcę, imama Husajna, wnuka proroka Mahometa. Walki w VII wieku między wyznawcami proroka, które doprowadziły do śmierci Husajna, legły u podstaw podziału muzułmanów na sunnitów, stanowiących większość w świecie arabskim, i szyitów.
W kulminacyjnym momencie pielgrzymki, który nastąpi w czwartek, w Karbali spodziewanych jest co najmniej milion pątników, wędrujących pieszo, wielu boso, z różnych stron Iraku.
W świętym mieście szyitów normalny ruch od kilku dni jest praktycznie sparaliżowany. Ulicami przeciągają jedynie procesje mężczyzn w białych powłóczystych szatach, podczas gdy kobiety w czerni biczują się, siedząc na chodnikach.
Za czasów Saddama Husajna, opierającego się na sunnitach, uroczystości takie były surowo zakazane. Obalony reżim nie był łaskawy dla szyitów, stanowiących 60% ludności Iraku, ani dla ich praktyk religijnych. Ostatnia wielka pielgrzymka w 1997 r. zakończyła się masakrą szyitów przez oddziały Saddama na drogach prowadzących do Karbali.
Przyjazd do świętego miasta duchowieństwa szyickiego z całego Iraku nadaje obecnej pielgrzymce także politycznego znaczenia. AFP zwraca uwagę, że wśród licznych transparentów i wystąpień po raz pierwszy pojawiły się także hasła o treści antyamerykańskiej.
"Nie dla kolonializmu, nie dla okupacji, nie dla imperializmu" - skandowało ok. 3 tys. wiernych przed mauzoleum imama Husajna. "Jeśli Ameryka zostanie u nas, ucierpi na tym" - brzmiał kolejny okrzyk.
Reuter zwraca uwagę, że w centrum Karbali nie było widać żadnych oddziałów amerykańskich, pozostawały one natomiast na obrzeżach miasta.
Według agencji, wielu szyitów ma dziś nadzieję, iż demonstracyjnie wielka pielgrzymka sprawi, że nie zostaną z powrotem zepchnięci na margines w powojennym Iraku. "Oto nasze przesłanie do Amerykanów" - cytuje Reuter jednego z pielgrzymów - "jeśli będziecie mieszać się w nasze sprawy, będziemy z wami walczyć. Ci ludzie gotowi są umrzeć za wolność, bo my chcemy przywództwa szyickiego".