Pielęgniarki: czara goryczy się przelała
Czara goryczy się przelała - mówią pielęgniarki żądające podwyżek. W Częstochowie na znak protestu już odchodzą od łóżek pacjentów. Strajk pewny jest także w Suwałkach. W Radomiu trwają negocjacje - informuje "Metro".
Od środy codziennie przez trzy godziny pacjenci Miejskiego Szpitala Zespolonego w Częstochowie zostają bez opieki pielęgniarek. Roboty jest dwa razy więcej niż normalnie, a chorzy muszą dłużej czekać w kolejkach - irytuje się jeden z chirurgów.
Personel powołuje się na pensje, jakie wywalczyli strajkujący lekarze i też domaga się podwyżek - przynajmniej 400 zł. Żołądki mamy takie same jak wszyscy - mówią pielęgniarki. Dyrekcja zgadza się na podwyżkę, ale jedynie w wysokości 200 zł. Co dalej? - zastanawia się gazeta. W piątek pielęgniarki usiądą do drugiej tury negocjacji z prezydentem miasta.
Kryzys zapanował nie tylko w Częstochowie. W najbliższą środę od łóżek pacjentów na dwie godziny odejdzie ponad 400 pielęgniarek i położnych, czyli ponad 80% białego personelu ze szpitala w Suwałkach. Każdego dnia protest będzie dłuższy. Pielęgniarka z Suwałk Wiesława Giczewska powiedziała, że czera goryczy się przelała. Kobiety domagają się wzrostu pensji do 3 tys. zł brutto. Czy mają na to szanse? Nie ma mowy o takich zarobkach. Nie znamy jeszcze wartości tegorocznego kontraktu. Co będzie z pacjentami bez pielęgniarek? Nie mam pojęcia - odpowiada dyrektor placówki Edward Mostowski.
Podwyżek żądają także pielęgniarki z radomskiego szpitala specjalistycznego. Średni i wyższy personel medyczny oczekuje wzrostu płac o 1,5 tys. zł, a salowe i sekretarki - o 800 zł. Dyrekcja rozkłada ręce: takich pieniędzy nie ma. Czekamy na wtorkowe spotkanie z dyrekcją. Jesteśmy skłonne pójść na kompromis - mówi Sylwia Przeor ze związku zawodowego radomskich pielęgniarek.
Jak czytamy w "Metrze", pielęgniarki nie wykluczają strajku, w grę nie wchodzą wypowiedzenia. Dzisiaj ich pensja zasadnicza to 1100 -1300 zł brutto. (PAP)