PolskaPielęgniarka to brzmi dumnie

Pielęgniarka to brzmi dumnie

Siostry z Opolszczyzny zaczynają szukać pracy na Zachodzie. W kraju ich średnia pensja wynosi 800 zł, a tam, z pocałowaniem ręki, mogą zarobić miesięcznie co najmniej 2000 euro.

08.06.2004 | aktual.: 08.06.2004 09:13

W miniony weekend na spotkanie w Opolu z przedstawicielem firmy Eurojobs, która oferuje naszym siostrom zatrudnienie w szpitalach i domach opieki w Austrii, przyszło blisko 100 kobiet. Większość z nich pochodziła z naszego województwa, ale pojawiły też pielęgniarki m.in. z okolic Łodzi i Wałbrzycha.

- Mam już przygotowanych pięć kompletów dokumentów, złożonych przez nasze kandydatki, które wyślemy do Ministerstwa Zdrowia i Kobiet w Austrii - mówi Anna Łachmacka, konsultant personalny Clubu Silesius, pośredniczącego w wyjazdach. Załatwienie formalności wymaga czasu. Ale pań to nie zniechęca.

W Austrii tzw. zwykła pielęgniarka z Polski może zarobić - w szpitalu, domu seniora czy domu opieki - od 12,5 do 17 euro za godzinę, a jej miesięczny wymiar pracy wynosi 160 godzin. Natomiast pielęgniarki bardziej wykwalifikowane, zatrudnione na oddziałach intensywnej opieki medycznej czy na blokach operacyjnych - mogą liczyć na ponad 20 euro/h. Oferta Eurojobs jest szczególnie atrakcyjna, gdyż nie wyznacza chętnym granicy wiekowej. Krystyna z Opola, była siostra oddziałowa na chirurgii jednego ze szpitali, jest jedną z pierwszych osób, które zdecydowały się na wyjazd do Austrii. Rozpoczęła intensywny kurs języka niemieckiego i ma nadzieję, że zrealizuje swój zamiar za pół roku, a najpóźniej za rok.

- Skończyłam 51 lat, ale czuję się jeszcze na tyle młoda, że mogę coś z siebie dać - mówi była oddziałowa. - Kocham swój zawód i żałuję, że państwo nie stworzyło mi warunków, abym mogła go nadal wykonywać. Po 32 latach pracy, wraz z dodatkiem funkcyjnym i wysługą lat, dostawałam na rękę niewiele ponad tysiąc złotych. Nie mogłam dłużej się na to godzić. Przeszłam na świadczenie przedemerytalne i dostaję 850 złotych, czyli niewiele mniej. Mam nadzieję, że lepsze życie czeka mnie w Austrii.

Okręgowa Izba Pielęgniarek i Położnych w Opolu dostaje od firm oferty pracy za granicą, zamieszcza je w swoim dwumiesięczniku. - Pielęgniarki oraz położne dzwonią do nas i pytają, czy mogą jechać - relacjonuje Krystyna Ciemniak, przewodnicząca izby. - My odpowiadamy, że tak i dodajemy: ale na własne ryzyko. Żadna z nich nie informuje nas, czy z jakiejś propozycji skorzystała. Ostatnio tylko jedna miała pretensje do izby, bo poniosła spore koszty związane z nieudanym wyjazdem do Włoch. Została oszukana, ale co my możemy na to poradzić?

Okręgowa izba refunduje pielęgniarkom naukę języków obcych: niemieckiego, angielskiego, włoskiego, a nawet szwedzkiego. Jest nimi coraz większe zainteresowanie. - W województwie pracuje około 6,5 tysiąca pielęgniarek, a leży już u nas ponad tysiąc podań - dodaje Krystyna Ciemniak.

Oferty dla polskich sióstr sypią się z różnych stron świata - z Niemiec, Włoch, Austrii, Irlandii, Anglii, a nawet z Arabii Saudyjskiej. Wszędzie są one bowiem mocno cenione za fachowość. W Niemczech personel pielęgniarski ogranicza się tylko do wykonywania czynności pielęgnacyjnych, a u nas siostra potrafi niemal wszystko. Np. umie wkłuć się do żył chorego, co na Zachodzie robi tylko lekarz. - W Niemczech pracuje już bardzo dużo polskich pielęgniarek - podkreśla Krystyna Ciemniak. Pielęgniarka w Polsce zarabia średnio od 700 do 1000 zł. Oddziałowa ma o 200 zł więcej. Siostry jadą na Zachód przede wszystkim dla chleba.

- Jestem zbulwersowany tym, że wykorzystuje się za granicą nasze pielęgniarki dlatego, bo w Polsce zarabiają one za mało - mówi Dariusz Klonowski, naczelny pielęgniarz ZOZ-u w Nysie. - Władze na górze są krótkowzroczne i w ogóle nie myślą, czym się to może skończyć. Przecież one stąd pouciekają.

Niektóre już wróciły do kraju i na nowo szukają sobie pracy. Okazuje się, że ofiar nieuczciwych pośredników, oferujących zwłaszcza pracę we Włoszech, było więcej.

- Oszukane kobiety przyszły między innymi do nas szukać zatrudnienia - mówi Maria Grzeczna, naczelna pielęgniarka Wojewódzkiego Centrum Medycznego w Opolu. - Zamiast do pracy w szpitalach, zostały skierowane do domów opieki społecznej - do najgorszych prac, których nie chciały się podjąć Włoszki. Są jednak siostry, którym na Zachodzie się powiodło. Los uśmiechnął się m.in. do trzech pielęgniarek, zatrudnionych kiedyś na oddziale kardiologii w WCM.

- Jedną z nich, Beatę, spotkałem miesiąc temu, gdy przyjechała na odwiedziny do Opola - opowiada Teodor Królikowski, pielęgniarz, były przewodniczący Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych, obecnie pracownik WCM. - Od dwóch lat pracuje na kardiochirurgii w Londynie, mieszka w bliźniaku. Powiedziała, że nigdy już tu nie wróci.

Aby jednak zatrudnić się w krajach Unii, pielęgniarki muszą mieć odpowiednie kwalifikacje zawodowe, poparte licencjatem, którego zwykłe licea medyczne nie zapewniają. Tymczasem 70 proc. sióstr w województwie pokończyło tylko takie liceum lub studium medyczne. Trzeba mieć studia, które zapewnia m.in. Państwowa Medyczna Wyższa Szkoła Medyczna, działająca od roku w Opolu.

- My spełniamy wszelkie wymogi unijne, bo gwarantujemy 4600 godzin lekcyjnych, naukę języka angielskiego i niemieckiego oraz otrzymanie licencjatu - wyjaśnia prof. dr. hab. Andrzej Steciwko, rektor uczelni. - Kandydatów jest coraz więcej - zarówno na studia dzienne jak i zaoczne. Rektor nie orientuje się, czy jego studenci myślą o wyjeździe za granicę.

- Jedno jest pewne - podkreśla prof. Steciwko. - Oni są potrzebni w kraju. Mam nadzieję, że nastąpią u nas takie zmiany, które ich w Polsce zatrzymają.

- Z tego, co wiem, to część pielęgniarek podejmuje dodatkową naukę i uzupełnia kwalifikacje - dodaje Maria Grzeczna. - Myślę, że za dwa lata, jak ją pokończą, będzie pęd do wyjazdów, o czym trzeba już pomyśleć teraz, żebyśmy nie zostali bez pielęgniarek.

Małgorzata Fedorowicz

TUTAJ NIE ZOSTANĄ

Są studentkami I roku Państwowej Medycznej Wyższej Szkoły Zawodowej w Opolu i w przyszłości będą położnymi. Mieszkają we trzy w jednym pokoju i wszystkie mają taki sam plan: wyjechać po skończeniu nauki do pracy za granicę.

- Tylko tam widzę swoją przyszłość - mówi Dominika Stachowiak, pochodząca spod Korfantowa. - Ja po szkole wyjeżdżam do Anglii. Tam pracuje już od roku moja mama. Tu była położną i miała pod opieką całą gminę Korfantów oraz część gminy Łambinowice. Musiała zebrać 6,5 tysiąca podpisów, aby móc otrzymać kontrakt z funduszem. Nie była w stanie tego zrobić. Nawet ja jej w tym pomagałam. W Anglii jest pielęgniarką w domu późnej starości dla elity i wiedzie jej się bardzo dobrze. Chce tam ściągnąć mojego tatę i brata.

Dominika jedzie tam pracować na wakacje jako pomoc pielęgniarki. Ma już bilet w kieszeni na 27 czerwca. Zna język angielski. Przez 2 lata będzie mieszkać w Polsce sama, a potem połączy się z rodziną. Dorota Kwiatkowska pochodzi z Wielkopolski.
- Jeśli w Polsce nic się nie zmieni, zarobki nie będą wyższe, to też wyjadę - wyznaje Dorota. - Myślę o Irlandii.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)