PG: prokuratura nie może działać według kalendarza prac sejmu
Prokuratura nie może działać według kalendarza prac sejmu; działamy zgodnie z własnym kalendarzem i harmonogramem śledztwa podyktowanym dobrem tego śledztwa - powiedział prok. Maciej Kujawski z Prokuratury Generalnej.
11.07.2014 16:20
Rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie Zbigniew Jaskólski oświadczył, że "działania prokuratury w śledztwie w sprawie powoływania się na wpływy w resorcie infrastruktury nie mają żadnego związku z wydarzeniami politycznymi". - Żaden polityk ani żadna osoba pełniąca funkcje publiczne nie jest podejrzanym w tej sprawie - dodał.
W komunikacie prasowym Jaskólski podkreślił, że "prokurator planując i przeprowadzając czynności procesowe nie kieruje się kalendarzem bieżących wydarzeń politycznych kraju, a jego podstawowym zadaniem jest dbanie o dobro prowadzonego postępowania przygotowawczego, w tym o sprawne i skuteczne zabezpieczenie materiału dowodowego w danej sprawie".
W ramach śledztwa wszczętego w tym roku i prowadzonego przez Prokuraturę Apelacyjną w Warszawie dwóm biznesmenom z branży paliwowej z Leżajska przedstawiono zarzuty powoływania się na wpływy w resorcie infrastruktury, w zamian za korzyść majątkową lub osobistą. Rzecznik PA wyjaśnił, że przeszukania dokonane w czwartek były konsekwencją działań prokuratury i CBA z zeszłego tygodnia, gdy zatrzymano biznesmenów i przeszukano gabinet wiceministra infrastruktury Zbigniewa Rynasiewicza z PO (pochodzącego z Podkarpacia).
- W wyniku dokonanych czynności pozyskano materiał dowodowy, który w dniach 7-9 lipca 2014 r. podlegał szczegółowej weryfikacji doprowadzając do konieczności zrealizowania w możliwie jak najkrótszym czasie przeszukań - wyjaśnił rzecznik prokuratury.
Jaskólski ujawnił, że w czwartek przeszukań dokonano niemal jednocześnie w 15 miejscach na terenie kraju. W piątek po południu podczas konferencji prasowej przed warszawską prokuraturą apelacyjną Jaskólski - powołując się na dobro śledztwa - nie chciał ujawnić, czy przeszukań dokonano tylko w Warszawie i na Podkarpaciu. Z tych samych przyczyn rzecznik prokuratury apelacyjnej odmówił poinformowania, czy w sprawie doszło do wręczenia komukolwiek korzyści majątkowej i ewentualnie w jakiej kwocie.
Podkreślił, że sprawa ma charakter rozwojowy. - W tej chwili trwa analiza zabezpieczonego materiału dowodowego - dodał.
Prokuratorzy i funkcjonariusze CBA przeszukali też w czwartek pokój szefa klubu PSL Jana Burego w hotelu poselskim oraz jego biuro w Rzeszowie, także w czwartek agenci CBA weszli do gabinetu szefowej rzeszowskiej prokuratury apelacyjnej prok. Anny Habało. W piątek PG poinformowała, że prok. Habało została zawieszona w czynnościach.
Jaskólski potwierdził, że przeszukania dotyczyły też b. rzeszowskiego prokuratora Zbigniewa Niezgody oraz b. szefa rzeszowskiej delegatury UOP. Prokuratura nie ujawnia jego danych ani tego, co obecnie robi - UOP nie istnieje od 2002 r.
Podczas posiedzenia sejmu Waldemar Pawlak (PSL) zaproponował odłożenie głosowania w sprawie wotum nieufności wobec szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza do 22 lipca, "aby w tym czasie prokurator generalny w trybie nadzoru nad prokuraturą, pan premier w trybie nadzoru nad CBA, przedstawili sejmowi jedną prostą informację - czy są poważne zarzuty wobec posła (Burego), czy będzie postawiony pod oskarżeniem".
Prok. Kujawski zaznaczył, że prokuratura nie może "uzależniać decyzji od tego, co się dzieje w tej chwili w sejmie lub rządzie". - Należy pamiętać o tym, że jeśli prokurator decyduje się na przeszukanie, a nie jest to czynność niecierpiąca zwłoki, to zwykle tego rodzaju przeszukania planowane są z dużym wyprzedzeniem, nawet kilkutygodniowym - wyjaśnił.
Jak dodał, gdy zapada decyzja o dokonaniu przeszukania, to np. CBA musi wytypować miejsca, w których ono będzie dokonywane. - Jeśli dokonujemy przeszukania u danej osoby, to we wszystkich miejscach, w których może przebywać, nie może być pomyłki. Tego rodzaju akcje są przygotowywane dużo wcześniej, a nie podejmowane ad hoc - zaznaczył.
- Takiej akcji nie można odwołać z tego powodu, że się coś odbywa w sejmie, bo oznaczałoby to odwołanie także zabezpieczenia takiej akcji, a zajmuje się tym wiele osób. Nie ma zresztą pewności, że po przesunięciu takiej czynności o tydzień nie okaże się, że sejm znowu ma podejmować jakieś ważne decyzje - mówił.
Prok. Jaskólski powiedział, że prowadzone we współpracy z CBA śledztwo toczy się obecnie przeciwko dwóm osobom: podkarpackim biznesmenom z branży paliwowej, podejrzanym o płatną protekcję, czyli powoływanie się na wpływy w instytucjach państwowych lub samorządowych, w zamian za przyjęcie (lub przynajmniej obietnicę przyjęcia) korzyści majątkowej lub osobistej. Grozi za to kara od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. Prawo mówi, że można być skazanym za takie przestępstwo nawet, jeżeli w rzeczywistości takich wpływów się nie ma, a osoby, na które się powołuje, nic o tym nie wiedzą - wystarczy wywołanie wrażenia o posiadaniu takich wpływów.
- Żaden polityk ani żadna osoba pełniąca funkcje publiczne nie jest podejrzanym w tej sprawie - podkreślił Jaskólski.
- Wszystkie te przeszukania musiały się odbyć z uwagi na konieczność zabezpieczenia dowodów - zaznaczył. Nie odpowiedział na pytanie, czy chodzi o zweryfikowanie, czy podejrzani biznesmeni mieli rzeczywiste wpływy i koneksje, czy był to ich blef.