Petarda przeciw Polsce - wybuch pod konsulatem w Stambule
To nie był zamach bombowy, a co najwyżej wybuch petardy - powiedział minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz
o środowym incydencie przed polskim konsulatem w Stambule. Dodał, że w wyniku wybuchu nikt nie został ranny, budynek konsulatu również nie został uszkodzony. Szef dyplomacji dodał, że na razie niczego bliższego nie wiadomo.
02.10.2003 | aktual.: 02.10.2003 09:17
Gość "Sygnałów Dnia" podał w wątpliwość, czy można mówić o zamachu bombowym, gdyż odpalony ładunek był słaby i bardziej przypominał petardę, niż bombę. Dodał, że sprawcy najwyraźniej nie nastawiali się na spowodowanie ofiar ani strat.
Minister Cimoszewicz nie wykluczył, że incydent może mieć związek z polską obecnością w Iraku. Tym bardziej, że w Stambule wcześniej doszło do kilku podobnych incydentów i zawsze przed placówkami państw koalicji - wyjaśnił rozmówca "Sygnałów Dnia".
Po wieczornym wybuchu szef MSZ polecił polskim ambasadorom w tamtym rejonie, by rozstrzygnęli czy wystąpić do władz krajów urzędowania o zwiększenie ochrony swoich placówek.