Personel ONZ w Iraku bez ochrony?
Sekretarz generalny ONZ Kofi Annan
oświadczył, że nad bezpieczeństwem szefa misji ONZ i personelu
Narodów Zjednoczonych w Iraku będą musiały czuwać dowodzone przez
USA siły wielonarodowe, bo na razie żaden kraj nie zaproponował
swych żołnierzy do odrębnych sił ochronnych.
05.08.2004 14:00
Annan poinformował, że pakistański dyplomata Ashraf Jehangir Qazi, mianowany w lipcu specjalnym przedstawicielem ONZ w Iraku, obejmie swe stanowisko w najbliższym czasie, przed zapowiadaną na połowę sierpnia ogólnokrajową konferencją irackich przywódców politycznych, religijnych i plemiennych.
Qazi zjawi się w Bagdadzie z małym zespołem doradców, ale do Iraku powinien przybyć wkrótce znacznie liczniejszy personel ONZ, który ma pomagać Irakowi w przygotowaniu planowanych na styczeń wyborów powszechnych i w odbudowie kraju. Do zapewnienia im bezpieczeństwa potrzeba według Annana co najmniej 5 tysięcy żołnierzy.
W październiku zeszłego roku Annan wycofał z Iraku cały zagraniczny personel ONZ po dwóch zamachach na siedzibę ONZ w Bagdadzie, w których zginął między innymi ówczesny szef misji Narodów Zjednoczonych w Iraku, Brazylijczyk Sergio Vieira de Mello. Na początku czerwca Rada Bezpieczeństwa ONZ jednomyślnie upoważniła Annana do powołania odrębnych, choć podporządkowanych dowództwu USA sił ochronnych dla personelu ONZ.
Jednak prawie dwa miesiące później Annan przyznał, że na razie nie udało się znaleźć chętnych do wysłania żołnierzy dla tej nowej formacji, choć ONZ prowadzi rokowania w tej sprawie z kilkoma krajami, a Arabia Saudyjska zaproponowała, by do ochrony personelu ONZ utworzyć międzynarodowe siły islamskie.
Ponieważ rokowania wciąż trwają, a czas nagli, nie mamy wyboru i jesteśmy zmuszeni polegać na siłach wielonarodowych - powiedział sekretarz generalny ONZ.
Ani Narody Zjednoczone, ani USA nie są zachwycone tą perspektywą. Dla ONZ odrębne siły ochronne mają być widomym dowodem dystansowania się od Waszyngtonu i podjętej przez Amerykanów wojny irackiej.
Z kolei Stany Zjednoczone uważają, że siły wielonarodowe mogą zapewnić bezpieczeństwo personelowi ONZ, ale traktują to jako rozwiązanie tymczasowe. Nasze stanowisko jest takie - powiedział ambasador USA w ONZ John Danforth - że odpowiedzialność spoczywa tu na społeczności międzynarodowej, co wymaga znacznie szerszego uczestnictwa państw członkowskich.
ONZ poprosiła o udział w siłach ochronnych Nepal, Gruzję, Bangladesz, Pakistan i kilka innych krajów.