PolskaPensja rzecz święta

Pensja rzecz święta


Uwaga pracownicy pożyczający pieniądze z pracowniczych kas zapomogowo - pożyczkowych! Od początku roku obowiązuje przepis, w myśl którego osoby o dochodach nie przekraczających kwoty 824 zł brutto (minimalne wynagrodzenie), nie mogą już liczyć, że pracodawca potrąci im części zadłużenia z pensji. Po odebraniu pieniędzy, same muszą iść do banku lub na pocztę i przelać je na konto kasy. Nie wiadomo, czy osoby o niższych zarobkach mają w takiej sytuacji w ogóle szansę na pożyczkę i czy znajdą poręczyciela.

Potrącać nie wolno, ponieważ wynagrodzenie za pracę jest prawnie chronione. Ustawa działa także wstecz. Jeśli ktoś o minimalnych dochodach pożyczył pieniądze, na przykład już w grudniu, teraz, w kwietniu także nie wolno mu potrącać rat z pensji. Pożyczkobiorca powinien sam opłacać je w banku lub na poczcie, co wiąże się z dodatkowymi opłatami. Poręczający zaś, nie ma gwarancji, że pożyczkobiorca (któremu zaufali) w wymaganym terminie przelew stosownej kwoty zleci.

Niektórzy pracodawcy zachowują więc ostrożność. Właściwie w takich przypadkach tylko od dobrej woli i uczciwości pożyczkobiorcy zależy, czy dług zostanie w terminie spłacony. Z doświadczenia wiadomo, że w przypadku pożyczek należy stosować zasadę ograniczonego zaufania. Uważać muszą także żyranci.

W wielu zakładach nikt jeszcze nie wie o nowym przepisie. - Rzeczywiście, mogą nie wiedzieć, ale niewiedza nie zwalnia z respektowania prawa - wyjaśnia zastępca dyrektora Okręgowego Inspektoratu Pracy Beata Gołębiewska. - Do tej pory nie mieliśmy skarg dotyczących problemów z potrącaniem części zadłużenia z wypłaty. Zdarzały się jednak niemiłe telefony od księgowych wielkich zakładów. Pracownicy tych zakładów robili swoim księgowym awantury. Nie podobało im się, że muszą pobierać wypłatę i biegać na pocztę.

Pracownicy PIP są zdziwieni, że ustawa obowiązuje wstecz, ale twierdzą, że przepis sam w sobie ma sens. Pracownik powinien otrzymywać przynajmniej minimalną wypłatę. Problemu nie ma w Pracowniczej Kasie Zapomogowo - Pożyczkowej bydgoskiego Zespołu Szkół Mechanicznych nr 1.

- Nasi nauczyciele, a w większości sa to nauczyciele mianowani, zarabiają trochę więcej niż przewiduje średnia krajowa - tłumaczy Małgorzata Bielska, zastępca dyrektora ZSM. - Na początku trzeba przedstawić zaświadczenie o zarobkach z trzech ostatnich miesiący, potem, jako dodatkowe zabezpieczenie, konieczne jest poświadczenie dwóch pracowników szkoły, najczęściej nauczycieli. Gdyby coś się stało, zawsze można część zadłużenia pokryć ze składek wpłacanych przez członka PKZP. Jak wspomniałam, pożyczają osoby o zarobkach przekraczających średnią krajową.

Podobnie jest w kasie Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego w Bydgoszczy. Korzysta z niej aż 900 osób, ale nie ma wśród nich osób z najniższą pensją.

- Ktoś, kto mało zarabia z reguły do takiej kasy nie przychodzi - mówi Dorota Koczorowska, księgowa PKZP przy "Juraszu". - Pracownik podpisuje deklarację, musi wyrazić zgodę na potrącanie z pensji kolejnych rat. br>
Teraz zgoda - w przypadku osoby odbierającej minimalne wynagrodzenie - nic już jednak nie znaczy. Ważny jest obowiązujący przepis.

Kasa działająca przy bydgoskim oddziale ZUS do tej pory nie rozpatrywała przypadku niezdyscyplinowanego pożyczkobiorcy. - Pracownicy, którzy osiągają wynagrodzenie w wysokości nie pozwalającej na dokonanie potrąceń, zobowiązani są do samodzielnego dokonywania wpłat rat z tytułu pożyczki uzyskanej z PKZP na wskazany rachunek bankowy lub w kasie tutejszego Oddziału. - mówi Alina Szałkowska, rzecznik prasowy ZUS. - Jak dotąd, pracownicy wywiązują się sumiennie z tego obowiązku. Wszelkie konsekwencje wynikające z niepłacenia rat ponosi pracownik.

Jeśli pracodawcy nie będą się stosować do nowych przepisów, inspektorzy pracy mogą ich ukarać mandatem. Możliwe jest także skierowanie sprawy do sądu grodzkiego.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)