Pełczyńska-Nałęcz: MSZ nie widzi zagrożenia dla Euro 2012
Nie ma obecnie groźby bojkotu Euro 2012 - przekonywały podczas debaty sejmowej minister sportu Joanna Mucha i wiceszefowa MSZ Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, apelując jednocześnie do posłów, aby nie wykorzystywali mistrzostw do sporów politycznych. Posłowie wysłuchali informacji w sprawie stanowiska i działań rządu dotyczących groźby bojkotu Euro 2012 oraz związanych z tym zagrożeń, o którą wnioskował klub Ruchu Palikota.
10.05.2012 | aktual.: 10.05.2012 15:12
Łukasz Gibała z Ruchu Palikota, uzasadniając wniosek mówił, że Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie to impreza bez precedensu i "za niecałe 30 dni oczy niemal całego świata będą zwrócone na nasz kraj". "Euro 2012 to szansa dla Polski i tę szansę trzeba wykorzystać" - mówił Gibała.
Jak podkreślił, w interesie Polski jest, by Euro 2012 zakończyło się sukcesem pod każdym względem. "Oczekuję od pani minister przedstawienia szeregu działań, które zamierza podjąć, aby zminimalizować ryzyko bojkotu Euro 2012, ale jednocześnie szeregu działań, które rząd polski zamierza podjąć, aby doprowadzić do zwiększenia szans, by Ukraina była krajem w pełni demokratycznym" - zaznaczył poseł Ruchu.
Wiceszefowa MSZ odpowiadając na te słowa oświadczyła, że jej resort nie widzi obecnie żadnego zagrożenia dla przeprowadzenia w Polsce i na Ukrainie Euro 2012. Jak zapewniła, MSZ intensywnie działa na rzecz zbliżenia Ukrainy do standardów demokratycznych.
Pełczyńska-Nałęcz zaznaczyła, że obecnie w Europie nie mówi się o bojkocie Euro 2012 jako o wycofaniu reprezentacji piłkarskich z udziału w turnieju. Według niej obecnie mamy do czynienia jedynie z oświadczeniami polityków niektórych państw europejskich oraz urzędników unijnych i ich rezygnacji z udziału w meczach rozgrywanych na Ukrainie.
- Pragnę podkreślić, że nie widzimy obecnie zagrożenia dla turnieju. Niemniej działamy prewencyjnie, przedstawiając we wszystkich krajach europejskich polskie stanowisko w tej kwestii. Działamy także w kwestii pani Julii Tymoszenko i zbliżenia Ukrainy do standardów demokratycznych w ścisłym porozumieniu i współpracy z naszymi partnerami w UE, i w dalszym ciągu będziemy takie działania podejmować - zapowiedziała wiceszefowa MSZ.
Poseł PiS Jarosław Zieliński zaapelował do rządu, aby ten odróżniał dwie rzeczy - mistrzostwa sportowe i upominanie się o demokratyczne standardy na Ukrainie. - Nikt nie wyzwał i nie wzywa do bojkotu sportowego. Nam chodzi o to, by nie legitymizować działań antydemokratycznych ukraińskich władz, w kontekście represji wobec Julii Tymoszenko - mówił Zieliński. Poseł PiS pytał "dlaczego premier, rząd, MSZ nie stają po stronie świata demokratycznego, a wpisują się w zgodę na łamanie praw człowieka na Ukrainie".
Z kolei Stanisław Kalemba (PSL) zaznaczył, że wszystkim zależy, by Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie wypadło "bardzo okazale". - Zbyt dużo wysiłku, nakładów inwestycyjnych, organizacyjnych i wyrzeczeń zostało w to włożone - mówił Kalemba. Jego zdaniem nie powinniśmy jednoznacznie łączyć sportu z polityką. Dodał, że sama Tymoszenko wypowiedziała się przeciwko bojkotowi rozgrywek na Ukrainie.
Mucha zamykając debatę sejmową zaapelowała do polskich polityków, by nie wykorzystywali Euro do prowadzenia wewnętrznych sporów politycznych.
- Po raz kolejny ponawiam apel, abyśmy nie wykorzystywali turnieju do prowadzenia polityki wewnętrznej, bo jest to nasz wspólny turniej - przekonywała minister sportu. Mucha podkreślała, że przyznanie Polsce organizacji turnieju wraz Ukrainą jest obok ubiegłorocznej polskiej prezydencji "największą szansą wizerunkową i promocyjną dla Polski, która kiedykolwiek się zdarzyła".
- Bardzo niedobrze byłoby, żebyśmy własnymi działaniami te szanse zaprzepaścili. (...) Przez pięć lat przygotowywaliśmy się do tego turnieju wspólnie. Bardzo żałuję, że na finiszu, na ostatniej prostej nie uczestniczycie razem z nami w przygotowaniu turnieju, który nie jest ani turniejem Platformy Obywatelskiej, ani PSL, tylko turniejem Polski i Ukrainy. Bardzo nad tym ubolewam - mówiła Mucha.
Jak dodała, scenariusz, w którym mecze z Ukrainy przeniesione miałyby zostać do Polski lub do innego kraju, nie jest przez UEFA w ogóle brany pod uwagę.
- Taki scenariusz, w którym mecze byłyby przenoszone z któregokolwiek miasta, już nie mówiąc o przeniesieniu z całej Ukrainy, nie jest brany pod uwagę. Ten scenariusz po prostu się nie wydarzy i nie ma żadnego sensu, by ten scenariusz rozważać - podkreśliła minister.
Do organizowanych przez Polskę i Ukrainę mistrzostw Europy w piłce nożnej pozostał miesiąc. W związku z sytuacją uwięzionej byłej premier Ukrainy Julii Tymoszenko wśród europejskich polityków pojawiają się głosy o bojkocie ukraińskiej części rozgrywek. Na Ukrainę nie wybiera się m.in. szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso i inni unijni komisarze.
W środę prezydent Bronisław Komorowski zaapelował o zmianę ukraińskiego prawa, na mocy którego skazano Tymoszenko. Jest też gotowy do dodatkowych działań dla rozwiązania kwestii uwięzionej b. premier Ukrainy. Prezydent zadeklarował jednak, że jest przeciwko bojkotowi Ukrainy i ukraińskiej części rozgrywek Euro 2012.