Pedagodzy: warto wychowywać rodziców i nauczycieli
Wszechstronne edukowanie rodziców oraz
zmiana kształcenia nauczycieli w dłuższej perspektywie pozwalają
skuteczniej zwalczać patologie wśród dzieci i młodzieży niż
restrykcje - mówili w Warszawie pedagodzy i psycholodzy
na spotkaniu "Nasz pomysł na poprawę w obszarze wychowania".
28.11.2006 | aktual.: 28.11.2006 20:15
Spotkanie zorganizowała Międzynarodowa Federacja Przyjaciół Dzieci. Jej polskimi członkami są Krajowy Komitet Wychowania Resocjalizującego i Towarzystwo Przyjaciół Dzieci (TPD).
Ministerstwo edukacji ze swoim programem to "wyważanie otwartych drzwi", podczas gdy istnieją sprawdzone sposoby działania - powiedział prof. Lesław Pytka z Instytutu Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji Uniwersytetu Warszawskiego.
Dobrym sposobem może być edukowanie rodziców, choć za mało robi się w tym kierunku - uważa Bohdan Tracewski z TPD. Jego zdaniem, "media publiczne - zwłaszcza telewizja - mogłyby uruchomić stałe programy edukacyjne dla aktualnych i przyszłych rodziców". Telewizja i radio to jedyne środki, które docierają na głęboką wieś, a nie są w tym celu wykorzystywane- podkreślał.
Tracewski proponował jednocześnie, aby przy dziecięcych przychodniach przyjmowali także psycholodzy i pedagodzy. Jego zdaniem, rodzice - przy okazji wizyty u lekarza - mogliby się ich poradzić w kwestii wychowania.
Prof. Tadeusz Pilch z Instytutu podkreślał wagę współpracy szkoły i rodziców. Przekonanie, iż oni współpracują, jest mitem. Z moich obserwacji i różnych badań wynika, że jedynie około pięć proc. rodziców można nazwać "uczestniczącymi". Pozostali to rodzice "kibicujący" lub wręcz "obojętni" - mówił.
W mojej szkole na spotkanie pedagogizujące dla rodziców stawia się ich garstka. Boją się, że pojawienie się tam będzie jednoznaczne z przyznaniem się do jakichś problemów z dzieckiem - dodała dyrektorka jednej ze szkół podstawowych w Serocku, Barbara Pszczoła.
Uczestnicy spotkania podkreślali, że warunkiem dobrego prowadzenia młodzieży jest też odpowiednie przygotowanie nauczycieli. Tymczasem dziś szkoła głównie przekazuje wiedzę, a rzadko wychowuje. Szkoła przeświadcza, że najlepszym sposobem przygotowania do życia jest przygotowanie do konkurencji - wyposażyć w łokcie i pazury- zauważyła dyrektor Pszczoła.
W wielu szkołach "nie ma miejsca, by wzbudzać jakąś empatię" wobec ucznia, kiedy cała energia nauczycieli idzie na "testy i sprawdzanie wiedzy" - potwierdziła zajmująca się teorią wychowania prof. Jadwiga Bińczycka. Uważa ona, że należy zmienić system kształcenia nauczycieli i "znaleźć sposób selekcjonowania kandydatów do tego zawodu".
Uczestnicy spotkania przypominali o sprawdzonych sposobach pracy z trudną młodzieżą i podkreślali, że w sytuacji eskalacji przemocy wśród młodzieży warto po nie sięgać. W opinii Tracewskiego, w pracy z tzw. dziećmi ulicy i dziećmi gorszych szans sprawdziły się środowiskowe ogniska wychowawcze. Pedagodzy uliczni - tzw. streetworkerzy - oraz wychowawcy podwórkowi mogą z kolei pomagać rodzicom i dzieciom w rozwiązywaniu ich problemów - opowiadał.
Przypomniał, że TPD zorganizowało dla dzieci świetlice - "zdobyliśmy lokale, zorganizowali kadrę i infrastrukturę. Zaczyna jednak brakować wsparcia dla tej działalności. Tracimy dotychczasowy dorobek, placówki przejmuje się na inne cele, a ludzie odchodzą (...) z powodu braku środków" - mówił.
W reakcji na eskalację przemocy w szkołach Ministerstwo Edukacji Narodowej opracowało program "Zero tolerancji dla przemocy w szkole". Przewiduje on nowy system kar i nagród dla uczniów oraz zaostrzenie szkolnego rygoru. Ostatecznością ma być skierowanie ucznia do ośrodka wsparcia wychowawczego.