Paweł Piskorski usunięty z PO
Eurodeputowany Paweł Piskorski - b.
prezydent Warszawy i b. sekretarz generalny PO - został wykluczony z Platformy. Decyzję taką podjął zarząd partii. To jest dość smutny dla mnie dzień- powiedział Piskorski.
W świetle prawa jest bez zarzutu, ale działalność publiczna wymaga więcej - powiedział przewodniczący PO Donald Tusk. Decyzję podjęliśmy jednomyślnie. Zaznaczył jednocześnie, że od tej decyzji nie ma już odwołania.
Zdaniem szefa PO, Paweł Piskorski "źle godzi działalność publiczną z własną przedsiębiorczością w tym sensie, że nie budzi ona zaufania i uznania opinii publicznej".
Władze krajowe PO zajęły się Piskorskim po publikacji "Dziennika" dotyczącej inwestycji eurodeputowanego. B. prezydent Warszawy i b. poseł PO, kupił w 2005 r., wraz z żoną, 320 ha po byłych PGR-ach na Pomorzu Zachodnim. Kosztowało to 1.250 mln zł. Małżeństwo - napisała gazeta - sadzi tam teraz las i czeka na dopłaty z Unii Europejskiej.
"Dziennik" zapytał, skąd Piskorski wziął pieniądze bo, według gazety, z oświadczenia majątkowego, które złożył w 2005 r., nie wynika, by mógł sobie na taką inwestycję pozwolić.
Piskorski tłumaczył, że pieniądze pochodziły ze sprzedaży mieszkań, kredytu, oszczędności oraz dochodów bieżących jego i żony. Na konferencji prasowej zorganizowanej przed posiedzeniem zarządu PO, Piskorski zapewnił, że "każda złotówka wydana na ten projekt ma swoje potwierdzenie".
Piskorski zapowiedział, że nie będzie się odwoływał od decyzji zarządu partii. Dodał, że zakończył pewien etap życia politycznego oraz współpracę z takimi ludźmi, jak szef partii Donald Tusk czy jej sekretarz - Grzegorz Schetyna. Eurodeputowany powiedział, że ma żal do byłych już kolegów partyjnych, że zdecydowali o wykluczeniu bez wysłuchania jego argumentów i wyjaśnień.
Tusk podkreślił, że zarząd Platformy nie badał jego działań pod kątem zgodności z prawem. Problem polega na tym, że raz na jakiś czas - ale niestety niezwykle systematycznie - pojawiają się wątpliwości wokół tego polityka i to wątpliwości dotyczące także strony finansowej jego działalności - powiedział szef PO.
Zaznaczył, że zarząd PO nie podjął decyzji o tym, czy ktoś jest winny czy niewinny. Podjęliśmy decyzję o tym, że publiczne funkcjonowanie Pawła Piskorskiego nie jest możliwe, w związku z ciągłym pojawianiem się takich dwuznaczności - dodał.
Tusk powiedział, że tuż po podjęciu przez zarząd decyzji Piskorski został o niej poinformowany, wcześniej niż dziennikarze.
Na pytanie, czy wykluczenie Piskorskiego nie osłabi Platformy, odpowiedział: Takie decyzje prędzej, czy później przynoszą wyłącznie dobre skutki. Jestem przekonany, że zdecydowanie lepiej podejmować twarde i przykre decyzje - lepiej późno niż wcale - po to, aby naprawdę budować siłę na zdrowych fundamentach- zaznaczył Tusk.
Podkreślił, że podejmując decyzję, zarząd nie brał pod uwagę "doraźnego interesu" partii. Nie chcielibyśmy budować Platformy, szczególnie w tak ważnym miejscu jak Warszawa, na fundamentach, które nie są zdrowe- powiedział Tusk.
Tusk stwierdził, że PO - jak każda inna partia - bywa atakowana, mniej lub więcej sprawiedliwie, "przez konkurentów i dziennikarzy i dotyczy to bardzo wielu ludzi". Jednak - jego zdaniem - problem Piskorskiego jest szczególny, bo wątpliwości wokół jego działań ciągle się pojawiają.
Szef Platformy powiedział, że już w czasie pierwszych - jak to określił - "wpadek" Piskorskiego, PO sprawdzała dokumentację przy pomocy urzędów skarbowych, Regionalnej Izby Obrachunkowej, Najwyższej Izby Kontroli i prokuratury.
Dodał, że był nawet taki czas, gdy PO zwróciła się do prezydenta Lecha Kaczyńskiego, gdy jeszcze rządził Warszawą, aby "pomógł sprawdzić wszystkie wątpliwości i dwuznaczności".
Paweł Piskorski w świetle prawa jest człowiekiem bez zarzutu. Natomiast działalność publiczna wymaga czegoś więcej niż tylko formalnej zgodności z prawem własnych działań publicznych i biznesowych - stwierdził Tusk. Jego zdaniem, w przypadku Piskorskiego "mamy do czynienia z ciągłym kryzysem zaufania, zarówno wewnątrz Platformy, jak i w oczach opinii publicznej wobec jego aktywności i sposobu działania".
Na pytanie, czy wykluczenie Piskorskiego nie osłabi Platformy, Tusk ocenił, że "takie decyzje prędzej, czy później przynoszą wyłącznie dobre skutki". "Jestem przekonany, że zdecydowanie lepiej podejmować twarde i przykre decyzje - lepiej późno niż wcale - po to, aby naprawdę budować siłę na zdrowych fundamentach" - dodał.
Szef PO podkreślił, że podejmując decyzję zarząd nie brał pod uwagę "doraźnego interesu" partii. Nie chcielibyśmy budować Platformy, szczególnie w tak ważnym miejscu jak Warszawa, na fundamentach, które nie są zdrowe - powiedział Tusk.
Zapowiedział, że władze PO podejmą bardzo stanowcze kroki, aby warszawska PO budziła szacunek i zaufanie. Mogę zagwarantować, że to jest ostatni etap pracy nad przebudową warszawskiej Platformy. Nie będzie już więcej sytuacji, w której środowisko to będzie budziło jakieś wątpliwości - zapewnił.
Ponadto poinformował, że nowe władze partii, które wybrane zostaną w maju, przejmą odpowiedzialność "za kształt list samorządowych w Warszawie w zbliżających się wyborach". Władze krajowe mają nadzorować dobór kandydatów PO w wyborach samorządowych w Warszawie i w Mazwieckiem.
Zdaniem Tuska, wykluczenie Piskorskiego, który dotąd wciąż cieszył się sporą popularnością i wpływami w mazowieckiej PO, nie będzie miało wpływu na przebieg majowego zjazdu Platformy i na zachowania mazowieckich delegatów.
Na pytanie, czy wykluczenie Piskorskiego nie osłabi Platformy, Tusk ocenił, że "takie decyzje prędzej, czy później przynoszą wyłącznie dobre skutki". "Jestem przekonany, że zdecydowanie lepiej podejmować twarde i przykre decyzje - lepiej późno niż wcale - po to, aby naprawdę budować siłę na zdrowych fundamentach" - dodał.
Zapowiedział, że władze PO podejmą bardzo stanowcze kroki, aby warszawska PO budziła szacunek i zaufanie. Zdaniem Tuska, wykluczenie Piskorskiego, który dotąd wciąż cieszył się sporą popularnością i wpływami w mazowieckiej PO, nie będzie miało wpływu na przebieg majowego zjazdu Platformy i na zachowania mazowieckich delegatów.
Piskorski powiedział, że decyzja o wykluczeniu z PO zasmuciła go i "czuje żal, ale nie jest to żal polityczny". Tym samym kończy się moja współpraca z PO i muszę przyznać, że ludzie, którzy ją teraz tworzą, bardzo się zmienili. Platforma z Donaldem Tuskiem z zaciśniętymi ustami i z Julią Piterą to już nie jest moje miejsce. To jest dość smutny dla mnie dzień - powiedział Piskorski.
O decyzji wykluczającej go z Platformy Piskorski dowiedział się od Bronisława Komorowskiego, bo - jak mówił - Tusk nie odbierał ode mnie telefonów. Eurodeputowany powiedział też, że dziwi go argumentacja Tuska, który przyznał, iż nie ma zarzutów pod moim adresem, ale ponieważ jestem atakowany w gazetach, to nie powinienem być w PO.(...) Mój żal jest oczywisty - przyznał Piskorski.
Jeśli chodzi o przyszłość Piskorskiego w Parlamencie Europejskim, to nie jest zagrożony jego mandat, z którego tylko on sam może zrezygnować. Pod znakiem zapytania jest natomiast jego członkostwo w klubie eurodeputowanych PO oraz w największej frakcji parlamentarnej, chadeckiej EPP-ED, do której należy PO.
Służby prasowe PE twierdzą, że sytuacja w tym zakresie jest niejasna i trudno przesądzić, czy Piskorski straci członkostwo we frakcji EPP-ED, gdyby ewentualnie został wykluczony z europarlamentarnego klubu PO. Klub nie podjął jeszcze decyzji w tej sprawie; ma to nastąpić w ciągu tygodnia. Zgodnie z parlamentarnymi zwyczajami frakcja przyjmie zapewne stanowisko rekomendowane przez delegację partyjną - w tym przypadku klub PO.
Więcej na ten temat w serwisie Wydarzenia.wp.pl