Paweł Adamowicz może uratować stocznię. O pomoc poprosił Konserwatora Zabytków
Paweł Adamowicz będzie chronić tereny postoczniowe. Gdański magistrat nie zgadza się na kolejne wyburzenia budynków kolebki "Solidarności". Interweniował w tej sprawie u Pomorskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
Zachowanie prezydenta Gdańska zaskoczyło wiele osób, którym na sercu leży dobro stoczni. Nieprzejednani do tej pory urzędnicy zmienili swój stosunek do wyburzeń i zawiesili zgodę na kolejne rozbiórki. Paweł Adamowicz wystąpił do wojewódzkiego konserwatora zabytków z wnioskiem o ochronę prawną dla wszystkich istniejących budynków postoczniowych.
Zielone światło dla wyburzeń rozbłysło w 2004 roku. Ówczesna rada miejska zatwierdziła plan zagospodarowania przestrzennego, umożliwiający zmianę charakteru zabudowy. Pięć lat później ogłoszono rządowy raport dotyczący niematerialnej wartości stoczni. Nie wpłynęło to jednak na urzędników. Zmiana planu zagospodarowania musiałaby wiązać się z wypłatą odszkodowań dla właścicieli gruntów. Magistrat nie miał na to pieniędzy. Postoczniowe grunty stanowią bowiem bardzo dobrą lokalizację do budowy obiektów usługowych oraz mieszkalnych.
W drugiej połowie grudnia 2014 na ręce prezydenta Bronisława Komorowskiego złożono petycję z prośbą o pomoc dla, jak określono w liście, „serca wolnej Polski”. Wówczas pod apelem podpisali się legendarni bohaterowie „Solidarności” m.in. Lech Wałęsa, Henryka Krzywonos i Zbigniew Bujak. Prezydent odpowiedział na deklarację kilka dni później.
"Tereny Stoczni Gdańskiej pozostają jednym z najbardziej wymownych symboli polskiej drogi do wolności. Są rozpoznawalne na całym świecie, nazywane 'bijącym sercem wolnej Polski'. Inwestycje służące kolejnym pokoleniom muszą uszanować historyczny dorobek 'Solidarności'" – napisał w liście Prezydent RP.
Obecnie Pomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków przebywa na zwolnieniu. Dziś oficjalne stanowisko zajmie urząd.
Gdańska stocznia na początku lat 90. została poddana bardzo dużym zmianom. Doszło do jej restrukturyzacji i prywatyzacji. Podzieliła się na kilka firm. Wyburzono wówczas większość obiektów. Z dawnego przedsiębiorstwa pozostało już tylko ok. 40 proc. oryginalnej zabudowy. Ostatnio rozebranym obiektem jest nadziemna magistrala ciepłownicza.
13 stycznia Unia Europejska przyznała gdańskiej stoczni znak „Dziedzictwa Europejskiego”. Wyróżnienie jest przyznawane obiektom, które odegrały znaczącą rolę w historii i kulturze kontynentu.