Pasażerowie i przewoźnicy cierpią, a internet się śmieje
Pył po wulkanie znad Islandii stopniowo opada. A w internecie pojawia się coraz więcej żartów o zjawisku, które uziemiło loty samolotów nad niemal całą Europą. Niektóre z nich publikuje strona internetowa dziennika "Daily Telegraph".
Tradycyjnie w żartach pojawia się kelner, tym razem wezwany do pyłu wulkanicznego w zupie. Niewzruszony odpowiada jednak, że to nic dziwnego, w końcu restauracja znajduje się w strefie zamkniętej dla lotów.
W innym dowcipie mężczyzna budzi się w domu, w całości pokrytym pyłem, a wokół rozlega się nieprzyjemny zapach siarki. Konstatuje, że to nic nowego, w końcu od 20 lat jego wybranką jest kobieta niezbyt skora do sprzątania.
Niektórzy sugerują, że to jeszcze za wcześnie na żarty o wulkanie. Trzeba jeszcze poczekać aż opadnie pył wulkaniczny - to konstatacja jednego z żartów. Inni twierdzą, że islandzka gospodarka przed śmiercią miała ostatnie życzenie - by rozsypać jej prochy nad całą Europą.
Do tej pory nie wiadomo, jakiej wysokości straty ponieśli przewoźnicy w związku z ustaniem ruchu lotniczego nad Europą spowodowanego unoszeniem się pyłu wulkanicznego.