ŚwiatParada niepodległości

Parada niepodległości

Czy oddzielenie się Czarnogóry od Serbii spowoduje reakcję łańcuchową na obszarze byłego ZSRR? Chętni już czekają w kolejce.

Wszyscy potencjalni separatyści Europy z zapartym tchem obserwowali majowe referendum niepodległościowe w Czarnogórze. Pierwszymi politykami, którzy skomentowali wyniki głosowania, byli liderzy Abchazji i Naddniestrza (prezydent Naddniestrza Igor Smirnow ogłosił 31.05., że do końca września przeprowadzi referendum w sprawie niepodległości – przyp. FORUM). Lecz Europejczycy i Amerykanie, gotowi uznać niepodległość Czarnogóry, mówią, że to wyjątkowy przypadek i że analogie z innymi „separatystycznymi regionami” nie mają racji bytu.

Jasne kryteria

Po krachu komunizmu rozpadły się trzy kraje federacyjne: Związek Radziecki, Jugosławia i Czechosłowacja. Społeczność światowa stanęła wobec niełatwego wyboru: według jakich kryteriów uznawać (bądź nie uznawać) nowe kraje? Zdecydowano, że uznane mogą być te twory, które przed rozpadem federacji miały coś w rodzaju suwerenności (w przypadku ZSRR – 15 republik radzieckich). W myśl tej zasady autonomie istniejące w ramach republik związkowych nie zyskiwały prawa do niepodległości.

Kryterium jasne i wyraźne. Na jego podstawie zmianie uległa mapa Europy, na miejscu ZSRR powstało 15 nowych państw, na miejscu Czechosłowacji – dwa. I tylko w przypadku Jugosławii sprawy potoczyły się inaczej: Czarnogóra (republika w ramach Jugosławii) zdecydowała, że nie chce być samodzielnym państwem. Zamiast sześciu państw, które teoretycznie powinny powstać na ruinach Jugosławii, powstało tylko pięć: Słowenia, Macedonia, Chorwacja, Bośnia i Hercegowina oraz federacja Serbii i Czarnogóry. Stan taki utrzymywał się przez 15 lat, aż Czarnogórcy zmienili zdanie i postanowili skorzystać ze swego prawa do suwerenności.

Logiki procesu nic nie narusza. Ale spróbujcie to wyjaśnić mieszkańcom „autonomii w ramach republik” w składzie Gruzji (Abchazja, Osetia Południowa), Mołdawii (Naddniestrze) albo Bośni (Republika Serbska). Tam nikt nie przejmuje się niuansami. Ludzie z tych autonomii nie mogą zrozumieć, dlaczego Czarnogórcy mogli sobie zapewnić niepodległość, a oni nie mogą. Uważają, że to podwójne standardy. Dlatego niepodległość Czarnogóry na pewno uskrzydli tych, którzy domagają się rewizji granic uznanych przez społeczność międzynarodową. W pierwszej kolejności dotyczy to regionów, w których toczyły się konflikty zbrojne, które udało się „zamrozić”, ale nie rozwiązać. * Abchazja i Osetia Południowa*

1. Historia konfliktu

Po proklamowaniu niepodległości Gruzji w 1991 r. Abchazja (posiadająca status republiki autonomicznej w ramach Gruzińskiej SRR) i Osetia Południowa (obwód autonomiczny) wystąpiły z deklaracją wyjścia ze składu Gruzji i przyłączenia się do Rosji. W obu przypadkach doszło do konfliktów zbrojnych z Tbilisi. Rosja była po stronie autonomii. I w Osetii Południowej, i w Abchazji Gruzini ponieśli klęskę. Po dziś dzień Tbilisi nie kontroluje ani Abchazji, ani Osetii. Republiki ogłosiły niepodległość, której nie uznało żadne państwo. 2. Stanowisko Rosji

Oficjalnie Rosja uznaje integralność terytorialną Gruzji i nie rozpatruje wielokrotnie już składanych wniosków Abchazji i Osetii Południowej o przyjęcie w skład Federacji Rosyjskiej. Mimo to władze obu nieuznanych republik otrzymują od Moskwy pomoc, większości mieszkańców tych parapaństw przyznano rosyjskie obywatelstwo, walutą jest rosyjski rubel. Tbilisi oskarża Rosję o „pełzającą aneksję” obu republik.

3. Stanowisko Zachodu

Stany Zjednoczone i Europa solidaryzują się ze stanowiskiem Tbilisi, uznają integralność terytorialną Gruzji i wzywają do uregulowania konfliktu na drodze negocjacji pokojowych. W zeszłym roku, kiedy prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili rozpoczął działania zbrojne przeciwko separatystom w Osetii Południowej, Amerykanie powstrzymali tę akcję, dzięki czemu udało się uniknąć wojny. Zachód szkoli jednak armię gruzińską.

4. Perspektywy secesji
W Tbilisi panuje przekonanie, że los obu republik jest rozstrzygnięty: wcześniej czy później Rosja przyłączy je do siebie. Moskwa – oficjalnie – stara się nie dawać powodu do takich podejrzeń. Nieoficjalnie daje Gruzinom do zrozumienia, że jeśli Tbilisi zechce siłą podporządkować sobie obie republiki, Rosja nie będzie stała z założonymi rękami. Negocjacje od roku są zawieszone, a wyjścia ze ślepego zaułka nie widać. Naddniestrze

1. Historia konfliktu

Scenariusz naddniestrzański pod wieloma względami przypomina abchaski i osetyjski. Mieszkańcy lewego brzegu Dniestru nie wyrazili zgody na pozostanie w składzie niepodległej Mołdawii i zadeklarowali chęć przyłączenia się do Rosji. W rezultacie doszło do krótkiej, ale krwawej wojny (1992), którą udało się przerwać po interwencji wojsk rosyjskich pod komendą gen. Aleksandra Lebiedia. Od tamtej pory działania zbrojne nie są prowadzone, ale proces pokojowy nie przynosi żadnych wyników.

2. Stanowisko Rosji

Moskwa nigdy poważnie nie rozpatrywała możliwości przyłączenia Naddniestrza do Federacji Rosyjskiej, choćby z tego powodu, że Naddniestrze nie ma z Rosją wspólnej granicy – rozdziela je Ukraina. Inicjatywy pokojowego uregulowania konfliktu naddniestrzańskiego na razie pozostają bez rezultatu.

3. Stanowisko Zachodu

Europejczycy i Amerykanie odrzucili plan pokojowy zaproponowany przez Rosję, gdyż zawierał on postulat utrzymania w Naddniestrzu rosyjskiej obecności wojskowej (Rosja zobowiązała się na szczycie OBWE w Stambule w 1999 r. do wycofania stacjonujących w Naddniestrzu jednostek, ale do dziś z zobowiązań tych się nie wywiązała – przyp. FORUM). Po dojściu do władzy na Ukrainie Wiktora Juszczenki władze ukraińskie odmówiły przepuszczania do Naddniestrza towarów, które „płynęły” z pominięciem mołdawskich posterunków celnych (chodzi o wspólną kontrolę naddniestrzańskiego odcinka granicy mołdawsko-ukraińskiej; zarówno Naddniestrze jak i Rosja nazywają to posunięcie blokadą gospodarczą; regulacje celne w Mołdawii wspiera Unia Europejska – przyp. FORUM). Moskwa przysyła do Tyraspola pomoc humanitarną. Zachód poparł stanowisko Kijowa. 4. Perspektywy secesji

Zachód nie uzna oddzielenia Naddniestrza od Mołdawii na żadnych warunkach. Aktywność Unii Europejskiej w regionie będzie narastać, zwłaszcza po przyjęciu do UE Rumunii, która jest głównym lobbystą mołdawskich interesów. Mało prawdopodobny jest militarny wariant rozwiązania konfliktu.

Górski Karabach

1. Historia konfliktu

Autonomiczny Obwód Górskiego Karabachu w składzie Azerbejdżańskiej SRR był zamieszkany głównie przez Ormian. Pod koniec lat 80. karabascy Ormianie zaczęli się domagać przyłączenia do Armenii. Do pierwszych starć doszło jeszcze za czasów ZSRR, ale dopiero w latach 1992–1993 doszło do krwawego konfliktu. Wspierani przez Armenię Ormianie z Karabachu wygrali wojnę. Oprócz ziem karabaskich okupują kilka regionów Azerbejdżanu. Od 1993 r. obowiązuje zawieszenie broni. Konflikt jest w stanie zamrożenia. Od czasu do czasu odbywają się rozmowy pokojowe.

2. Stanowisko Rosji

Moskwa oficjalnie uznaje Górski Karabach za część Azerbejdżanu. Jest mediatorem w procesie uregulowania konfliktu. Azerbejdżan podejrzewa Rosję o sympatie dla Ormian, w Baku panuje silne przekonanie, że karabascy Ormianie wygrali wojnę dzięki dostawom rosyjskiego uzbrojenia.

3. Stanowisko Zachodu

USA utrzymują przyjacielskie stosunki z Azerbejdżanem, wspierając „niezależną od Rosji politykę zagraniczną” Baku. Jeśli chodzi o Armenię, to sprawy są nieco bardziej zagmatwane – Waszyngton uważa, że władze tego kraju są nadmiernie uzależnione od Moskwy. Tymczasem i w Europie, i w USA istnieje silne i aktywna diaspora ormiańska, która nie pozwala Zachodowi jednoznacznie opowiedzieć się po stronie Azerbejdżanu.

4. Perspektywy secesji

Negocjacje w sprawie statusu Karabachu utknęły w martwym punkcie. Ormianie twardo obstają przy niepodległości Karabachu, natomiast Azerowie nie dopuszczają takiej myśli. Baku od czasu do czasu odgraża się, że rozwiąże problem na drodze militarnej. Czas pracuje na rzecz Azerbejdżanu, który bogaci się dzięki sprzedaży ropy naftowej i może coraz więcej wydawać na zbrojenia, Armenia zaś słabnie – od 15 lat faktycznie znajduje się w stanie blokady ekonomicznej i jest uzależniona gospodarczo od Rosji.

Kosowo

1. Historia konfliktu

W czasach Jugosławii Kosowo otrzymało status autonomii w składzie Serbii. Albańczycy (90 proc. ludności prowincji) domagali się niepodległości. Za czasów Slobodana Miloszevicia doszło do wojny domowej. Po stronie Albańczyków wystąpił Zachód, który oskarżył Belgrad o czystki etniczne. Wojska serbskie weszły do Kosowa. Dziś prowincja jest faktycznie protektoratem Zachodu.v 2. Stanowisko Rosji

Kreml od samego początku konfliktu wspierał Belgrad. I nie tylko dlatego, że walka Albańczyków o wolne Kosowo mogła kojarzyć się z walką Czeczenów o niepodległość, a oddzielenie Kosowa od Serbii byłoby nieprzyjemnym precedensem. W ostatnim czasie w wypowiedziach rosyjskich polityków pojawiły się nowe niuanse – zadają oni retoryczne pytanie: jeśli Kosowo może upominać się o niepodległość, to dlaczego do roli suwerennego państwa nie może pretendować na przykład Abchazja? 3. Stanowisko Zachodu

Europejczycy i Amerykanie uważają, że niepodległość to tylko kwestia czasu, choć głośno o tym nie mówią. Jeżeli Kosowo uzyska status niepodległego państwa, naruszy to kryterium, zgodnie z którym uznawano suwerenność nowych europejskich państw w 1991 roku. Takie podwójne standardy mogą spowodować reakcję łańcuchową: o niepodległość upomną się inne autonomie.

4. Perspektywy secesji

Wcześniej czy później Kosowo wyjdzie ze składu Serbii – z tym pogodzili się już chyba wszyscy, nawet władze w Belgradzie. Niepodległość Czarnogóry tylko przyspieszy proces samookreślenia Kosowa. Nawet po uznaniu niepodległości nowego albańskiego państwa na jego terytorium długo jeszcze będą stacjonować zachodnie wojska. W przeciwnym razie doszłoby do kolejnego konfliktu zbrojnego z Serbią.

Republika Serbska w Bośni

1. Historia konfliktu

Po ogłoszeniu niepodległości Bośni i Hercegowiny w republice zaczęła się wojna domowa. Serbowie (jedna trzecia ludności) ogłosili, że „nie chcą żyć pod rządami Muzułmanów i Chorwatów”. Po ich stronie wystąpiły rozmieszczone w republice jednostki armii jugosłowiańskiej. Wojna trwała od 1992 do 1995 roku. Początkowo inicjatywa była po stronie Serbów – zajęli większą część terytorium republiki, Muzułmanie zostali zepchnięci do kilku enklaw. Sytuacja zmieniła się w drugiej połowie 1995 roku, kiedy do wojny wmieszała się armia chorwacka i lotnictwo państw zachodnich. Serbowie zostali pokonani.

2. Stanowisko Rosji

Ostatnio Moskwa nie poświęca sprawom Bośni zbyt wiele uwagi. Rosyjskie oddziały pokojowe już dawno zostały wycofane z republiki. Kreml pogodził się z tym, że Bośnia znalazła się w sferze interesów Zachodu.

3. Stanowisko Zachodu

Podobnie jak Kosowo, Bośnia jest faktycznie zachodnim protektoratem. Pokój w republice zapewnia obecność obcych wojsk. Jeśli zostaną wycofane, wojna wybuchnie na nowo. Toteż należy się spodziewać, że zachodnie siły pozostaną tu na długo. Ani UE, ani USA nie dopuszczają myśli o przyłączeniu do Serbii rejonów Bośni zamieszkanych przez Serbów.

4. Perspektywy secesji

Republika Serbska zajmuje 49 proc. terytorium Bośni i Hercegowiny. Faktycznie jest oddzielnym państwem – kontakty z częściami muzułmańską i chorwacką są minimalne. Niepodległość Czarnogóry, a w niedługim czasie zapewne Kosowa, da bośniackim Serbom dodatkowe argumenty na rzecz zmiany statusu.

MAKSIM JUSIN © Izwiestia, 23.05.2006

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)