ŚwiatPapież na bramce i w kajaku

Papież na bramce i w kajaku

Jan Paweł II przez całe swoje życie wyznawał zasadę: "w zdrowym ciele, zdrowy duch". Już od najmłodszych lat uwielbiał sport, szczególnie piłkę nożną a wraz z kolegami założył własny klub futbolowy. Najlepiej czuł się "na bramce", choć świetnie szło mu też w obronie. Pasjonował się też wyprawami górskimi, choć ukochane Tatry musiał zamienić na Alpy i kajakarstwem. Aby nie wypaść z formy polecił też wybudowanie basen w swojej letniej rezydencji w Castel Gandolfo. Na pytanie, czy warto realizować tak kosztowną inwestycję, odpowiedział, że jego pogrzeb "pociągnie za sobą o wiele większe wydatki. Papież musi być sprawny i zdrowy".

Papież na bramce i w kajaku
Źródło zdjęć: © AFP

29.03.2011 | aktual.: 29.04.2011 16:53

Jan Paweł II już od dzieciństwa, wtedy jeszcze jako Karol Wojtyła, interesował się sportem i turystyką. Zaczęło się od wycieczek górskich, gry w piłkę nożną i jeżdżenia na nartach. Później doszła kolejna pasja w życiu przyszłego papieża – kajakarstwo.

Ukochane szlaki górskie

Tradycję pieszych wędrówek w rodzinie Wojtyłów zapoczątkował pradziadek (Franciszek) i dziadek (Maciej) przyszłego papieża. Przodkowie Jana Pawła II wywodzili się bowiem z regionu Beskidu Małego i byli stałymi przewodnikami pielgrzymów idących do Kalwarii Zebrzydowskiej, gdzie co roku odbywa się misterium Drogi Krzyżowej.

W tych okolicach Karol często bywał z matką a po jej śmierci z ojcem - emerytowanym porucznikiem o doskonałej kondycji fizycznej. To dzięki niemu przyszły papież nabrał odporności podczas pierwszych, pieszych wycieczek. Kolejnym trenerem Wojtyły był Czesław Pankiewicz, nauczyciel gimnastyki w wadowickim gimnazjum. Pankiewicz zabierał Karola w Beskidy, Tatry a także pokazał mu kopalnię soli w Wieliczce. Lata młodzieńcze przyszłego papieża to okres wzmożonego rozwoju turystyki. W tamtym okresie powstały pierwsze organizacje turystyczne m.in. Klub Sportowy ”Skała” i ”Kolejarz” (1911), Koło Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego (1927) i pojawili się pierwsi ludzie propagujący turystykę i krajoznawstwo. W 1932 roku otwarto schronisko w Jaworzynie (dziś zwanej Groniem Jana Pawła II) połączone szlakiem (imienia Czesława Pankiewicza) z rodzinnym miastem papieża - Wadowicami.

Karol Wojtyła lubił wędrować na Jaroszowicką Górę, Iłowiec, Łysą Górę a z niej na Bliźniaki (Jaworzyna i Leskowiec). Uwielbiał górską przyrodę o każdej porze roku, zachwycał się lasami, skałami, dolinami Skawy i Soły. Lubił też chodzić po Pieninach, Tatrach i Bieszczadach.

Ulubiona piosenka o walce bokserskiej

Później, jako alumn seminarium duchownego w Krakowie lubił zwiedzać okolice tego miasta m.in. Kopiec Kościuszki z widokiem na Wisłę. Od 1949 roku zaczyna pracę jako wikariusz w krakowskim kościele im. Św. Floriana. Jako duszpasterz akademicki, nazywany ”Wujkiem”, dużo czasu spędzał z młodzieżą, której wpajał zasady zdrowego, aktywnego odpoczynku. Latem chodzili na wycieczki w góry, zimą zjeżdżali na nartach. Wojtyła spędzał każdą wolną chwilę w górach. Tam były dobre warunki do skupienia, czytania Pisma Świętego czy modlitwy. Podczas swoich częstych wycieczek lubił spędzać czas z góralami i turystami. Wieczorami, przy rozpalonym ognisku opowiadał anegdoty, śmiał się, śpiewał piosenki (jego ulubioną była żartobliwa „Ballada o Louisie” – opowiadająca o walce bokserskiej) a także wymyślał pomysły na potrawy – np. zupę budyniową.

Po otrzymaniu święceń kapłańskich wyjechał do Rzymu gdzie wędrował z kolegami po okolicach Rzymu, zwiedzał Monte Cassino, Neapol, Capri i Subiaco (kolebka zakonu benedyktynów).

W 1978 Karol Wojtyła został papieżem. Nie miał już czasu na długie wędrówki po ukochanych górach. Częściej zaczął wypoczywać w Alpach. Jednak za każdym razem, gdy przyjeżdżał z wizytą do ojczyzny mile wspominał chwile spędzone w Tatrach czy Beskidach. Zdarzało mu się wymykać z grona swoich współpracowników aby choć na chwilę nacieszyć się widokiem polskich gór. Nową przystanią dla polskiego papieża stała się, położona na wzgórzu, letnia rezydencja w Castel Gandolfo. Tam też Jan Paweł II polecił wybudowanie basenu. Na pytanie, czy warto realizować tak kosztowną inwestycję, odpowiedział, że jego pogrzeb "pociągnie za sobą o wiele większe wydatki. Papież musi być sprawny i zdrowy". W czasie sprawowania swojego pontyfikatu, do momentu gdy stan zdrowia mu na to pozwalał, papież nie rezygnował z aktywnego odpoczynku - biegał, gimnastykował się, pływał.

Pseudonim "Martyna"

Karol Wojtyła od wczesnego dzieciństwa lubił grać w piłkę nożną. Kopanie piłki było zresztą ulubionym zajęciem wielu szkolnych kolegów Karola. ”Lolek” - jak nazywali go koledzy, bardzo poważnie podchodził to swojego hobby a jego najważniejszym celem była wygrana.

Najpierw grał w obronie. Miał pseudonim ”Martyna” (od nazwiska ówczesnego znanego obrońcy lwowskiej ”Pogoni”). Jednak zdecydowanie lepiej czuł się jako bramkarz. Później wraz z kolegami założył klub futbolowy. Mama jednego z chłopców zrobiła im emblematy z nazwą KSKR i naszyła je strojach gimnastycznych.

Mimo, że czynnego zainteresowania piłką nożną Wojtyła wyzbył się najszybciej z pozostałych to sentyment do futbolu pozostał mu. Zawsze kibicował Cracovii i często o niej wspominał, pytał o jej wyniki a piłkarzy małopolskiego klubu przyjął nawet na audiencji prywatnej. W swojej letniej rezydencji, już jako Jan Paweł II często przyjmował sportowców z całego globu w tym. m.in. piłkarzy z całego świata. Zawsze potrafił zadziwić swoich gości tym, że dokładnie śledził ich wyniki sportowe i gratulował im poszczególnych zwycięstw. Często też dzielił się swoimi doświadczeniami piłkarskimi i wskazywał na potrzebę zachowania czystości współzawodnictwa sportowego. Papież brał też udział w inauguracji mistrzostw świata Italia’90 w Rzymie.

Rozcięty łuk brwiowy czyli pamiątka po przygodzie z hokejem

Pierwsze narty małego Karola w niczym nie przypominały nart współczesnych. Były to zwykłe kawałki wystruganych na gładko desek. Prawdziwe narty Wojtyła dostał od ojca dopiero w gimnazjum za dobre wyniki w nauce. Przyszły papież próbował też swoich sił w hokeju na lodzie. Jednak po niefortunnym upadku, po którym została mu do dziś blizna po rozciętym łuku brwiowym, zaniechał dalszych prób w tej dziedzinie sportu.

Dopiero gdy zaczął pracę jako duszpasterz akademicki kontynuował swoją przygodę z nartami. Jeździł pewnie i dobrze technicznie. Miał doskonałą kondycję. Interesował się wszystkim co spotkał na drodze i lubił gawędzić z napotkanymi ludźmi, często byli to ratownicy GOPR z którymi chętnie rozmawiał o ich pracy.

Kiedyś, gdy był już kardynałem, ktoś zapytał go czy uchodzi jeździć na nartach kardynałowi, na co on odpowiedział: ”Co nie uchodzi kardynałowi to źle jeździć na nartach”. Podczas wyjazdów na narty Wojtyła lubił prowadzić dyskusje naukowe z profesorami Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, którzy wraz z nim oddawali się pasji narciarstwa. W czasie swoich wyjazdów do Zakopanego, zawsze gdy była ku temu okazja, bacznie przyglądał się też skokom narciarskim na Wielkiej Krokwi. Według niektórych źródeł ostatni raz jeździł na nartach w kwietniu 1978 roku.

Wraz z początkiem pracy z młodzieżą akademicką Karol Wojtyła, już jako biskup, zaangażował się także w wyprawy kajakowe. Uczestniczył w wielu spływach kajakowych m.in. Kanałem Elbląsko-Ostródzkim na odnogi jeziora Jeziorak.

Opracowała Agnieszka Niesłuchowska na podstawie publikacji Stanisława Stolarczyka: "Papież, jakiego nie znamy: piłka nożna, kajaki, góry, narty" Warszawa 1997

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (12)