"Państwo polskie po prostu ich zdradziło". Identyfikacja polskich szpiegów nie stanowi już problemu
Obce służby mogą obecnie zidentyfikować polskich szpiegów i odtworzyć ich kontakty za granicą. Nie kto inny, a sami Polacy udostępnili im potrzebne informacje, upubliczniając katalog IPN, gdzie znajdują się nazwiska prawie tysiąca oficerów i agentów wywiadu PRL i III RP.
O sprawie pisze "Gazeta Wyborcza". - To nieprawdopodobny skandal. Większość tych ludzi jeszcze żyje, czynne są ich kontakty. Państwo polskie po prostu ich zdradziło - tak sytuację skomentował gazecie jeden z byłych oficerów Agencji Wywiadu, który do niedawna nadzorował jeden z wydziałów w tej służbie.
Okazuje się, że ujawniono dane, które wg ustawy o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencji Wywiadu powinny być naściślejszą tajemnicą państwową.
Dlaczego tajne informacje ujrzały światło dzienne?
Przypomnijmy, że wcześniej informacje o szpiegach pracujących dla Polski znajdowały się w zbiorze zastrzeżonym. Dane zostały jednak odtajnione na postawie ustawy o IPN, która zakłada ujawnienie informacji o służbach specjalnych PRL. Proces odtajniania rozpoczął się pod koniec 2016 roku.
Na czym polega niebezpieczeństwo?
- Wystarczy ogólna sygnatura akt i mamy cały polski wywiad jak na dłoni - powiedział gazecie jej rozmówca. Wpisując ciąg cyfr: 003175 w wyszukiwarce "Inwenatrza Archiwalnego", zobaczymy 973 zapisy. Większość z nich oznaczona jest literą "Z" (zastrzeżone). Znajdziemy tam dane personalne szpiegów i ofircerów wywiadu (prawdziwe nazwiska i te, którymi posługiwali się, pracując "pod przykryciem", również za granicą) z czasów zimnej wojny, PRL i III RP.
Z upublicznionych informacji dowiadujemy się m.in., że Mariusz Kazan, szef protokołu dyplomatycznego MSZ, który zginął w katastrofie smoleńskiej, był oficerem wywiadu i nosił nazwisko legalizacyjne Czarski i do służby wstąpił w 1986 r. Odtajniono też informacje o jednym z urzędników, którzy wprowadzili Polskę do NATO. Jarosław Skonieczka, o którym mowa, był szefem wydziału ds. partnerstwa z krajami trzecimi w NATO, do dziś pracuje w centrali NATO.
Są też takie przypadki, że rodziny dostają renty po polskich oficerach, ale ze względu na nieznajomość szczegółów służby, nie mogą wystąpić do MSWiA o zastosowanie wobec nich procedury wyjęcia spod działania ustawy. Co więcej, do tych szczegółów nie ma też dostępu ministerstwo.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"