"Państwo nie jest prywatną własnością min. Sikorskiego"
To, co czasem mówi ojciec Tadeusz Rydzyk, nie budzi mojego entuzjazmu. Przypomnę, co powiedział w Brukseli: "To skandal, czujemy się wykluczani, jesteśmy dyskryminowani, to jest totalitaryzm (...) To, co jest w Polsce, to jest dramat, draństwo najdelikatniej mówiąc, to jak niecywilizowany kraj. Tragedią Polski jest to, że od 1939 roku Polską nie rządzą Polacy. Nie chodzi tu o krew, ani przynależność. Oni nie kochają po polsku, nie mają serca polskiego" - pisze w felietonie dla Wirtualnej Polski Igor Janke.
24.06.2011 | aktual.: 25.06.2011 19:02
Stwierdzenie, że Polską nie rządzą Polacy, jest po prostu niemądre. Ale co z tego? Czy ksiądz przekroczył jakieś dopuszczalne normy prawne? Czy nie można określać rządu w taki sposób jaki chce? Czy nie można zastanawiać się, czy ten rząd dobrze służy polskiemu państwu? Ja bym takich słów nie wypowiedział, ale co z tego? Rozumiem, jeśli polityk wypowie się na ten temat i powie, że Ojciec Rydzyk mówił głupoty. Każdy ma prawo do takiej oceny, polityk też. Może nawet powiedzieć, że to szkodzi wizerunkowi polskiego państwa. Ale czym innym jest stosowanie gróźb przez najważniejszych członków rządu.
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, komentując wypowiedz Tadeusz Rydzyka, napisał bowiem na twitterze: "Kościół ma zasługi dla Polski, ale Ojciec Dyrektor przekracza granice. Zakony podlegają bezpośrednio Rzymowi. Państwo polskie zareaguje".
Państwo polskie zareaguje. Ciarki po plecach przechodzą. To jawna groźba. Jeśli ktoś przekroczy granice, które minister Sikorski uważa za nieprzekraczalne, wtedy użyje aparatu państwowego. Ciekawe jakiego? Tajne służby? Jawne służby? Wsadzi Rydzyka do więzienia? Odbierze mu koncesje na nadawanie za krytykę rządu?
Niektórzy politycy Platformy co drugi dzień gadają głupoty i obrażają opozycję. Nie ma w Polsce zakazu bycia niemądrym i gadania głupot. Stefan Niesiołowski, tak jak Tadeusz Rydzyk, ma prawo pleść swoje androny. My możemy je oceniać i komentować. Czym innym jednak jest ocenianie, krytykowanie, przekonywanie, nawet potępianie. A czym innym jest grożenie tym, że aparat państwowy w tej sprawie zareaguje.
Wypowiedź księdza jest niemądra. Ale wypowiedź ministra jest skandaliczna. To minister przekracza dopuszczalne normy. Osobie, która bardzo krytycznie ocenia rząd grozi użyciem aparatu państwowego. Państwo nie jest prywatną własnością ministra Sikorskiego. To on państwu służy.
Każdy obywatel ma prawo do krytyki rządu, nawet najbardziej ostrej. W każdym normalnym kraju zapowiedź szefa dyplomacji, że państwo zareaguje na zbyt ostrą krytykę spotkałaby się z potępieniem albo wybuchem śmiechu. Mam wrażenie, że ministrowi Sikorskiemu ostatnio puszczają nerwy. Najpierw naciska na aparat sprawiedliwości, by zmienił prawo i wprowadził zapisy dotyczące internetu, które potępiają wszelkie instytucje na świecie zajmujące się monitorowaniem wolności w sieci. Teraz grozi obywatelowi krytykującemu jego rząd, że państwo się nim zajmie. To już o jeden most, a nawet o dwa mosty, za daleko.
Czy Sikorski przypadkowo mówi takie rzeczy? Z jednej strony znane jest jego zamiłowanie do barwnych, nie zawsze przemyślanych wypowiedzi. Z drugiej strony jednak myślę, że tym razem jest bardzo przemyślane. Platformie potrzebny jest jasny wróg w postaci PiS i Radia Maryja, najlepiej razem wziętych. Nic tak nie pomoże im w kampanii, jak pokazywanie jaki to PiS i Rydzyk są straszni. Rozumiem reguły wyborczej gry, nawet tak głupiej gry. Ale minister tym razem posunął się zdecydowanie za daleko.
Igor Janke specjalnie dla Wirtualnej Polski