Państwo Islamskie pokazuje nagranie z brytyjskim dziennikarzem
Dżihadystyczne Państwo Islamskie opublikowało nagranie z brytyjskim fotoreporterem i dziennikarzem Johnem Cantlie, uprowadzonym wkrótce po przyjeździe w listopadzie 2012 roku do Syrii.
Człowiek zidentyfikowany jako Cantlie, który pracował dla dzienników "Sunday Times" i "The Sun" oraz francuskiej agencji AFP, na nieco ponadtrzyminutowym wideo pojawia się w pomarańczowej koszuli i wygląda na zdrowego. Twierdzi, że jest więźniem Państwa Islamskiego, i oznajmia, że w "następnych odcinkach" przekaże o nim "prawdę".
Państwo Islamskie, które kontroluje duże obszary Syrii i Iraku, wcześniej rozpowszechniło wideo pokazujące ścięcie głowy amerykańskiemu dziennikarzowi i brytyjskiemu pracownikowi organizacji pomocowej. Informowało przy tym, że czyni to w odwecie za amerykańskie naloty w Iraku. Dżihadyści zagrozili również zabiciem kolejnego Brytyjczyka, Davida Henninga.
- Wiem, co sobie myślicie. Myślicie: "on tylko robi to, bo jest więźniem. Ma przystawioną do głowy spluwę i jest do tego zmuszony". Racja? - mówi na wideo mężczyzna o krótko przyciętych włosach. - Tak, to prawda. Jestem więźniem. Nie mogę temu zaprzeczyć. Ale widząc, jak zostałem porzucony przez mój rząd, i teraz, kiedy mój los jest w rękach Państwa Islamskiego, nie mam nic do stracenia - dodaje.
Na wideo nie widać, aby coś mu zagrażało. Opowiada, że został uprowadzony po swoim przyjeździe do Syrii w listopadzie 2012 roku. I pyta: - Jak to jest, że po dwóch katastrofalnych i wysoce niepopularnych wojnach w Afganistanie i Iraku nasze rządy wydają się tak skore do tego, by uwikłać się w następny konflikt nie do wygrania?.
- Zamierzam pokazać wam prawdę za tymi systemami i motywację Państwa Islamskiego, i jak zachodnie media, te same organizacje, dla których pracowałem, potrafią wykrzywiać i manipulować prawdą przed publicznością w swoich krajach - oznajmił.
Cantlie powiedział, że inne zachodnie rządy negocjowały zwolnienie swoich porwanych obywateli, ale nie rządy USA i Wielkiej Brytanii. - Pokażę wam prawdę ukrytą za tym, co się stało, kiedy wielu europejskich obywateli było uwięzionych, a potem zwolnionych przez Państwo Islamskie, a jak brytyjski i amerykański rząd uważają, że mogą postępować inaczej niż wszystkie pozostałe kraje europejskie - dodał.
Nic nie wskazuje na datę zarejestrowania wideo, ale uprowadzony wspomina o wojnie przeciwko Państwu Islamskiemu ogłoszonej na początku września przez Stany Zjednoczone.
- Być może będę żyć, a być może umrę - mówi. - Ale chcę skorzystać z tej okazji i przekazać kilka faktów, które możecie zweryfikować.
Jak twierdzi korespondent BBC Frank Gardner, opublikowane nagranie jest zupełnie inne niż dotychczasowe nagrania terrorystów Państwa Islamskiego. Mężczyzna filmowany jest w pomieszczeniu, przy biurku, i nie zwraca się do Baracka Obamy czy Davida Camerona, tylko do Brytyjczyków. Mówi, że zachodnie media niewłaściwie przedstawiają islamskich terrorystów i w kolejnych programach pokaże "prawdę o Państwie Islamskim".
Gardner porównuje nagranie do "parodii programu telewizyjnego". Podkreśla, że pokazywany w nagraniu mężczyzna czyta przygotowany wcześniej tekst i "jest oczywiste", że robi to pod przymusem, ale w nagraniu nie widać nikogo, kto trzymałby broń.
Zdaniem korespondenta BBC, jest to nagranie propagandowe, które może być skierowane do muzułmanów żyjących w zachodnich krajach. Ma ich przekonać, że to, co pokazują zachodnie media, mija się z rzeczywistością.
W rozpowszechnionym w czwartek wideo nie ma wzmianki o uprowadzonym Alanie Henningu, którego zabiciem grozi Państwo Islamskie.
W sobotę opublikowało ono wideo pokazujące ścięcie Davida Hainesa. Brytyjczyk ten został uprowadzony w 2013 roku w pobliżu obozu dla uchodźców w miejscowości Atmeh na północnym zachodzie Syrii. W regionie konfliktu zajmował się koordynacją pomocy humanitarnej. Ubrany na czarno człowiek w tym nagraniu powiedział, że również Henning zostanie zabity, jeśli premier Wielkiej Brytanii będzie kontynuować walkę z dżihadystami.
Cantlie już wcześniej, w lipcu 2012 roku, został uprowadzony na kilka dni razem z holenderskim kolegą na północy Syrii. Był ranny podczas próby ucieczki; Holender został postrzelony w biodro. Obu uwolniła w tym samym miesiącu Wolna Armia Syryjska.
W sierpniu 2012 roku potwierdził, że wówczas część jego porywaczy pochodziła z Wielkiej Brytanii. "Było ich około 30, kilkunastu mówiło po angielsku, a dziewięciu z akcentem londyńskim" - napisał w "Sunday Times". Pisał również, że zawiązano mu oczy i kilka razy grożono śmiercią. - W pewnym momencie nawet zaczęli ostrzyć noże, by mnie ściąć. To było przerażające - powiedział BBC.
Źródło: PAP, BBC News