Panika na pokładzie samolotu TUI. "Dzieci krzyczały, kobiety płakały"

- Nie sądziłem, że jeszcze zobaczę moją rodzinę - mówi jeden z pasażerów lotu z Teneryfy do Anglii. Turbulencje były niesamowicie silne, a pogoda podczas lądowania fatalna. Na pokładzie ludzie krzyczeli, płakali i modlili się.

Pasażerowie tego lotu nie będą go dobrze wspominać.
Pasażerowie tego lotu nie będą go dobrze wspominać.
Źródło zdjęć: © East News | Tomasz Jastrzebowski/REPORTER
oprac. MJ

Samolot lecący z Teneryfy miał wylądować na lotnisku w Manchesterze w czwartek 9 marca około godziny 20.00. Plany pokrzyżowała jednak pogoda. Z powodu ekstremalnych warunków pilot musiał lecieć do East Midlands.

Pasażerowie na pokładzie maszyny przeżyli prawdziwy dramat. Turbulencje były okropne. Jak opisuje Mirror, kilka osób "krzyczało i płakało".

- Ludzie panikowali, dzieci krzyczały a kobiety płakały. Za nami było kilka młodych dziewcząt zalanych łzami. Szczerze mówiąc, modliłem się. Nie sądziłem, że jeszcze zobaczę moją rodzinę. To było po prostu okropne - cytuje jednego z pasażerów brytyjski tabloid.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Pilot stażysta lądował w ekstremalnych warunkach

Przerażające turbulencje to nie była jedyna zła wiadomość dla pasażerów. O tym, że zmieniono miejsce lądowania dowiedzieli się oni dopiero, gdy maszyna dotknęła ziemi.

- Wiedziałem, że to nie Manchester, gdy tylko wylądowaliśmy. Potem podeszli do głośnika i powiedzieli, że jesteśmy w East Midlands i że pilot to stażysta. Poprosili nas o oklaski za bezpieczne lądowanie. Ludzie klaskali, bo wciąż byli w szoku - mówi jeden z mężczyzn.

Biuro TUI miało także "porzucić" pasażerów w East Midlands, który sami mieli zorganizować sobie hotel bądź drogę do domu. Przewoźnik jednak temu zaprzecza. Rzecznik poinformował, że "zorganizowano transport, aby zabrać klientów z powrotem na lotnisko w Manchesterze, a w razie potrzeby zaoferowano pasażerom zakwaterowanie".

Źródło: Mirror

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (31)