Panie szofer z wozu
Dzisiaj był pogrzeb 24-letniej Ani, mojej koleżanki. Na jej samochód wjechał czołowo pijany menel, mając 2,8 promila!
21.07.2006 | aktual.: 21.07.2006 10:45
To fragment listu Pawła z Jasła na Podkarpaciu. Można go znaleźć na internetowej stronie: www.pijanikierowcy.pl. „Osierociła 2,5-letniego Kubusia, który też uczestniczył w wypadku i ma złamane obydwie kości udowe i uszkodzoną czaszkę!!!” – napisał Paweł.
W zeszłym roku polscy policjanci aż 85 tysięcy razy zatrzymywali pijanych kierowców. Kierujący „pod wpływem” spowodowali 4005 wypadków. Zginęło w nich 490 osób. Aż 5609 ludzi zostało rannych. Pijani szaleńcy za kierownicą powodują drogowe tragedie coraz częściej. W zeszłym roku doprowadzili do 117 wypadków więcej niż w 2004 roku. Czyli liczba wypadków „po pijaku” wzrosła o 3 procent.
Jakubowska promil jeden
Policjanci łapią też nietrzeźwych kierowców, którzy wcale nie mają opinii meneli. Ponad tydzień temu audi A3 potrąciło rowerzystę w Podkowie Leśnej pod Warszawą. To właśnie rowerzysta, starszy człowiek, zawinił przy tym wypadku. Trafił do szpitala. Okazało się jednak, że kierująca audi kobieta miała promil alkoholu we krwi. Była to... Aleksandra Jakubowska, szefowa gabinetu politycznego premiera Leszka Millera. Osoba, która jeszcze niedawno trzęsła Polską.
Na jeździe po alkoholu wpadali też inni ludzie „ze świecznika”. Na przykład Janusz Wójcik, były trener polskiej reprezentacji piłkarskiej. Nie można go jednak na razie ukarać, bo jest posłem Samoobrony i nie zrzekł się immunitetu. Kary nie uniknie jednak prawdopodobnie pani prokurator z Poznania, która w marcu zeszłego roku uszkodziła cudzy samochód, wyjeżdżając po pijanemu z parkingu. Potem pojechała spokojnie do domu. Kiedy zjawili się policjanci, pani prokurator zwyzywała ich, a nawet próbowała atakować. Miała we krwi 2,86 promila alkoholu.
– Patologia picia alkoholu przez kierowców dotknęła wszystkie grupy społeczne. Nie tylko ludzi niżej sytuowanych, ale też osoby najwyżej postawione – mówi Mariusz Zając, twórca strony internetowej pijanikierowcy.pl.
Pan Mariusz walczy z pijaństwem kierowców całkowicie społecznie. Jest dyrektorem marketingu w firmie 4EverNet, zajmującej się technologiami internetowymi. – Czasem trzeba wziąć byka za rogi i zacząć coś robić samemu. Bo polskim problemem jest znieczulica i przyzwolenie na alkoholizm – mówi z naciskiem. – Współodpowiedzialni są na przykład pasażerowie podchmielonych kierowców, którzy nie reagują – dodaje. Mariusz Zając porównuje ich zachowanie do błędów, jakie czasem robią rodzice i wychowawcy wobec młodzieży. – Jeśli nikt nie gani młodego człowieka, który źle postępuje, to ten człowiek dochodzi do wniosku, że wszystko jest OK. Że niczego nie musi w swoim postępowaniu zmienić. Dlatego tak ważne jest, żebyśmy głośno mówili, co myślimy o wsiadaniu za kierownicę po pijanemu – przekonuje z pasją.
Piesi uciekają przed audi
Jeden z ostatnich dni czerwca tego roku. Drogą z Wołomina w kierunku Tłuszcza mknie mercedes. Jadący za nim mężczyzna sięga po telefon. – Komenda? Sprawdźcie tego mercedesa, bo jakoś podejrzanie się zachowuje... Może być pod wpływem! – rzuca krótko. Nie podaje dyżurnemu policjantowi swojego nazwiska. Jednak to, co powiedział, wystarcza. W miejscowości Karolew, tuż po godzinie 17.00, policjanci każą kierowcy mercedesa zjechać na pobocze do kontroli. „Już na pierwszy rzut oka było widać, że informacja się potwierdziła. Kierowca mocno chwiał się na nogach, miał trudności z utrzymaniem równowagi. Jednak wskazanie alkosensora dało wynik 0,0” – napisali później policjanci. Jeśli nie alkohol, to co? Policjanci szybko przeszukali auto. I znaleźli w nim strzykawkę, kapsel od butelki i torebkę foliową. Wszystko z pozostałościami białego proszku. Tester pokazał, że to heroina. Kierowca, 26-letni Marcin G., był pod jej wpływem. Kierujących po zażyciu narkotyków szybko przybywa. Są równie niebezpieczni jak pijani za
kierownicą. W styczniu policjanci złapali 32-latka, który szalał swoim audi po Warszawie, nie zatrzymując się na czerwonych światłach i płosząc pieszych. We krwi szaleńca wykryto amfetaminę.
Policjanci nieraz zatrzymują nawet kierowców tirów, którzy po narkotykach pokonują dalekie trasy. – Stosujemy narkotestery na ślinę. Dają bardzo szybki wynik. Jeśli coś pokażą, kierowca trafia na badanie krwi – zdradza komisarz Włodzimierz Mogiła z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Jest jednak jeden problem: narkotestery są potwornie drogie. Jeden kosztuje 60 zł. – Policjant nie używa ich wobec każdego kierowcy. Przy podejmowaniu decyzji musi zdać się na swój węch, na dobry, policyjny nos – mówi komisarz Mogiła. – Nasi policjanci są szkoleni, jak rozpoznać osobę po zażyciu narkotyków. Policjant najczęściej wtedy podaje kierowcy alkomat, a jeśli ten nic nie wykazuje, to wtedy też narkotester – tłumaczy.
Żegnaj pojeździe
Od lat media przypominają, że podchmieleni kierowcy zagrażają na drodze nie tylko sobie, ale też innym ludziom. Mimo to wciąż przybywa zatrzymanych pijanych kierowców. W weekend sprzed dwóch tygodni policjanci złapali aż 2,5 tysiąca z nich. Tylko częściowo można to tłumaczyć tym, że być może rośnie też skuteczność pracy policji. Wciąż bowiem ogromna liczba Polaków lekceważy zakazy jazdy po pijanemu. – W wielu państwach Zachodu kary za prowadzenie po alkoholu są tak wysokie, że każdy przed tym dwa razy się zastanowi – uważa komisarz Mogiła. – U nas być może karanie za to nie było dotąd aż tak dotkliwe. Teraz to może się zmienić – dodaje.
Zmieniły się przede wszystkim instrukcje, jakie przysłał do prokuratur i komend policji Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości. Dzięki nim kierowca po wypiciu alkoholu może stracić coś znacznie więcej niż tylko prawo jazdy. Sami tylko śląscy policjanci zdążyli już zabezpieczyć „na poczet przyszłych kar” aż 41 pojazdów pijanych kierowców. W sumie są one warte 410 tysięcy złotych. W innych komendach wojewódzkich jest podobnie. Wszędzie podpici kierowcy już żegnają się ze swoimi pojazdami. Tylko w pierwszy weekend lipca kujawsko-pomorska policja zarekwirowała 20 samochodów i 5 rowerów. W myśl nowych instrukcji na pobłażanie nie mogą liczyć kierowcy, którzy mają we krwi ponad promil alkoholu lub są recydywistami. W niektórych województwach auta tracą też kierowcy z mniejszym niż 1 promil stężeniem alkoholu. Prokuratury masowo zaczęły również stosować wobec pijanych kierowców dozory policyjne i poręczenia majątkowe.
– Wiem, że przed częścią naszych rodaków jeszcze długa droga do zmiany mentalności – spodziewa się Mariusz Zając. – Wiele jednak wskazuje na to, że właśnie rok 2006 może być tym rokiem, który w sprawie pijanych kierowców coś w Polsce zmieni – mówi.
Przemysław Kucharczak