"Pamiątka po operacji". 17 cm stali w brzuchu i pięć lat bólu
Nietypową "pamiątkę po operacji" zachował pan Janusz z Podkarpacia. Chociaż trudno w to uwierzyć, po zabiegu lekarze zostawili mu w brzuchu narzędzie chirurgiczne - 17 cm stali. Szpital nie czuje się winny, jednak sąd uznał inaczej. Mimo wygranej, jak podkreśla 76-latek, żal i smutek pozostał.
10.12.2021 19:19
Pan Janusz ma 76 lat. W 2016 roku w jednym ze szpitali na Podkarpaciu przeszedł zabieg wycięcia pęcherzyka żółciowego. W tej historii nie byłoby nic nadzwyczajnego, gdyby nie bóle i dolegliwości, które zaczęły towarzyszyć mężczyźnie rok po zabiegu.
Pięć lat z narzędziem chirurgicznym w brzuchu
Mężczyznę bolał brzuch, dokuczał mu także silny ból nogi. W końcu postanowił udać się do lekarza i opisać mu swoje problemy.
- Lekarz zrobił mi usg. Tyle że zamiast po nodze, jeździł mi głowicą po brzuchu. Jak pytałem czemu, mówił, że musi wszystko sprawdzić. Jedyne co mi powiedział to: "niech się pan jutro zgłosi do szpitala" - mówi mężczyzna w rozmowie z Interią.
76-latek zgłosił się do szpitala - tego samego, gdzie przeszedł zabieg wycięcia woreczka żółciowego. Jednym z badań był rezonans magnetyczny. Już wtedy zaczęło dziać się coś niepokojącego.
Jak opisuje pan Janusz, maszyna "zwariowała". Lekarze stwierdzili, że mężczyzna musi mieć w ciele jakiś kawałek metalu. - Padło podejrzenie, że może jakiś odłamek z poligonu, w końcu zawodowo służyłem wojsku - wspomina 76-latek.
Badanie ostatecznie nic nie wskazało, więc lekarze wysłali mężczyznę do Rzeszowa. Tam jednak również nie udało się znaleźć przyczyny problemu, a nie był to koniec złych wiadomości dla mężczyzny.
Dramat za dramatem. Najpierw rak, później rentgen
Pan Janusz trafił wkrótce do szpitala onkologicznego w Warszawie. Jak się okazało, ból nogi i guz, który się na niej pojawił, to nowotwór złośliwy. Dodatkowo w czasie prześwietlenia wyszła na jaw przyczyna bólu brzucha - centymetry nad pęcherzem moczowym w brzuchu pana Janusza znajdował się kawał stali, długi na 17 centymetrów.
- Już wiedziałem, że to musi być jakieś narzędzie chirurgiczne po operacji woreczka z 2016 roku. Od razu zadzwoniłem do doktora z Dębicy. Prosiłem, niech pan przyjedzie, są tu lekarze, zrobimy spotkanie, usuniemy ten metal i nie ma tematu. To usłyszałem: "To jest za daleko" - relacjonuje mężczyzna.
Jak tłumaczy pan Janusz, nie chciał wkraczać na drogę sądową ze szpitalem, jednak lekarze nie pozostawili mu innego wyjścia. Argumentacją szpitala miał być fakt, że w latach 60. u mężczyzny wykonano zabieg wycięcia wyrostka robaczkowego, przez co nie można wykluczyć, że to wtedy w jego brzuchu pozostawiono narzędzie chirurgiczne.
Narzędzie chirurgiczne w brzuchu. W sprawę włączył się RPP
Sam 76-latek jest zdziwiony tą argumentacją i, jak podkreśla, w tamtym czasie był aktywnym wojskowym, więc nie ma możliwości, by obecność 17 centymetrów stali w jego wnętrzu nie wyszła na jaw.
W sporze ze szpitalem mężczyzna nie został sam. Ujął się za nim Rzecznik Praw Pacjenta, który w imieniu pana Janusza wytoczył pozew szpitalowi i zażądał dla niego zadośćuczynienia w wysokości 80 tys. złotych.
Sąd w I instancji uznał racje pana Janusza, jednak przyznał mężczyźnie tylko 40 tys. złotych. Rzecznik Praw Pacjenta nie zgadza się z tym wyrokiem i składa odwołanie. Jak się okazało: słusznie. Sąd II instancji przyznał mu 65 tys. złotych zadośćuczynienia.
Smutna refleksja. Żal do szpitala pozostał
Mimo prawomocnego wyroku mężczyzna nie jest szczęśliwy. Minęło pięć lat od operacji, a w jego brzuchu wciąż znajduje się kawałek metalu. Jak podkreśla, boi się, jednak musi podjąć się operacji, ponieważ bóle brzucha stają się coraz trudniejsze do zniesienia.
Jak podkreśla pan Janusz, wciąż ma też żal do szpitala. - Nie mogę spać, takie mam nerwy poszarpane i taką smutną refleksję. Wiecie, dlaczego niektórzy lekarze, chociaż nie powinni, dalej są lekarzami? Bo ich błędy przykrywa ziemia - zaznacza 76-latek.
Źródło: Interia.pl