Palikot chce uzbroić Polaków na wypadek wojny
Komisja "Przyjazne Państwo", której założycielem jest Janusz Palikot, zaczęła pracę nad ustawą zakładającą ułatwienie dostępu do broni palnej. W uzasadnieniu do projektu napisano, że popularyzacja strzelectwa jest konieczna, bo pokój na granicach nie będzie trwał wiecznie, a zawodowa armia nie obroni kraju przed obcą agresją.
Autorem projektu jest Fundacja Rozwoju Strzelectwa w Polsce. Jej członkowie przynieśli do Komisji „Przyjazne Państwo” gotowy projekt ustawy wraz z uzasadnieniem. Podczas niedawnego posiedzenia posłowie z komisji jednomyślnie zdecydowali, by przekazać projekt do zaopiniowania przez sejmowych prawników.
Projekt zakłada zmiany w uzyskiwaniu pozwoleń na broń. Powód? Niepewna przyszłość naszego kraju. „Polska ma w tej chwili unikalny w swej historii okres spokoju na granicach. Ale taki stan nie będzie trwał wiecznie. Już nieraz wydawało się, że nasz kraj będzie stał niezagrożony przez wieki, co wkrótce okazywało się bolesną ułudą” – przestrzegają autorzy projektu.
Dlatego, jak sugerują, konieczne jest wspieranie ruchów strzeleckich. „W dobie armii zawodowej, która sama nie jest w stanie obronić kraju przed agresją, niezbędne jest posiadanie obywateli odpowiednio wyszkolonych w umiejętności posługiwania się bronią” – zaznaczają.
– Trudno powiedzieć, czy ten fragment uzasadnienia się ostanie, ale muszę przyznać, że do mnie ta argumentacji przemawia – mówi szef Komisji „Przyjazne Państwo” Mirosław Sekuła z PO. – W związku z istnieniem armii zawodowej może się zdarzyć, że zmaleje liczba osób posiadających umiejętności obronne. Trzeba się zastanowić nad systemem wspierania ludzi, którzy chcą zdobywać takie umiejętności. Patrząc na polską drogę do wolności widać, że oddolny opór nieraz okazał się kluczowy. Gdyby nie on, po wojnie zrobiono by z Polski republikę radziecką – twierdzi.
Projekt zakłada, że niemal powszechny byłby dostęp do niektórych rodzajów broni sportowej, strzelb na śrut, wiatrówek i pistoletów gazowych. Pozwolenie na broń takiego typu otrzymywałby każdy polski obywatel powyżej 21 roku życia, pod warunkiem, że jest zdrowy psychicznie i nie był karany za popełnienie określonych rodzajów przestępstw.
Pozwolenie wydawałby wójt, burmistrz lub prezydent miasta. By dostać zgodę na posiadanie bardziej niebezpiecznych rodzajów broni, chętny musiałby zdać specjalny egzamin.
Obecnie pozwolenia przyznaje policja. Zdaniem autorów projektu, decyzje są podejmowane zupełnie uznaniowo. – Policjanci kierują się własnymi interpretacjami. W efekcie identyczne wnioski są załatwiane w różny sposób, w zależności od tego, do której trafią komendy – mówi Jarosław Lewandowski z Fundacji Rozwoju Strzelectwa w Polsce, współautor projektu ustawy.
– Poza tym starając się o pozwolenie trzeba wykazać, w jakim celu broń będzie używana. Dochodzi do absurdów, przykładowo osoba, której odmówiono pozwolenia na karabinek w celach sportowych, jednocześnie pracuje jako ochroniarz i z pistoletem maszynowym ochrania konwój z pieniędzmi – dodaje.
Ta argumentacja przekonuje wiceszefa Komisji „Przyjazne Państwo” Janusza Palikota. – Sam w latach 90. składałem wniosek o pozwolenie na broń i wiem, że to chory system. Znał pan gliniarza, to pan dostał – mówi. – Jednak fragment uzasadnienia mówiący o tym, że Polsce może grozić obca agresja, uważam za nieco absurdalny i się pod nim nie pospisuję – zaznacza.
Wiktor Ferfecki