Palestyńczycy rakietami ostrzelali Tel Awiw. Netanjahu może "cieszyć się z prezentu"

Izraelczycy zbombardowali dziesiątki celów w Strefie Gazy. To odpowiedź na atak rakietowy na Tel Awiw. Walki sprowokowali prawdopodobnie proirańscy terroryści. To tak dogodna sytuacja dla premiera Netanjahu, że natychmiast pojawiły się teorie spiskowe obwiniające jego.

Palestyńczycy rakietami ostrzelali Tel Awiw. Netanjahu może "cieszyć się z prezentu"
Źródło zdjęć: © Reuters / Agencja Forum
Jarosław Kociszewski

15.03.2019 | aktual.: 15.03.2019 07:50

Nocny atak na atak na Tel Awiw zaskoczył nawet IDF, armię Izraela. W mieście zawyły syreny, gdy na niebie pojawiły się dwie rakiety typu Fajr-5. System obronny, Żelazna Kopuła, wystrzelił dwie antyrakiety, które jednak nie trafiły w cel. Pociski wystrzelone ze Strefy Gazy spadły jednak na terenach niezamieszkałych.

Natychmiast w sztabie generalnym zebrał się gabinet ds. bezpieczeństwa na czele z premierem Beniaminem Netanjahu i szybko niebo nad palestyńską enklawą zaroiło się od samolotów i śmigłowców IDF. Do rana Izraelczycy zaatakowali ok. 100 celów należących do Hamasu i Islamskiego Dżihadu, dwóch najważniejszych organizacji w Strefie Gazy.

Jednak oba ugrupowania stanowczo zaprzeczyły jakoby miały cokolwiek wspólnego z ostrzelaniem Tel Awiwu. Co więcej, zapowiedziały nawet wykrycie i ukaranie winnych. Głównym podejrzanym stała się mała, założona przez Iran organizacja terrorystyczna al Sabrin, której lider Hiszam Salam został niedawno aresztowany przez Hamas.

Atak na Tel Awiw jest "prezentem" dla premiera

Atak na Tel Awiw jest tak oczywistym prezentem dla kampanii wyborczej Beniamina Netanjahu, że natychmiast pojawiły się teorie spiskowe i żarty na ten temat. Po raz pierwszy od lat prawicowy polityk ma rywala, który może pozbawić go władzy. To były dowódca IDF Benny Gantz stojący na czele koalicji generałów i liberałów. Walki z Hamasem odwracają uwagę wyborców o afer korupcyjnych z udziałem Netanjahu i pozwalają mu zająć się bezpieczeństwem, co jest absolutnie najważniejszym tematem w izraelskiej polityce.

Teorie o zorganizowaniu ataku na Tel Awiwi przez sprzymierzeńców Netanjahu włożyć można między bajki. Nie oznacza to jednak, że rządzący od 18 lat premier nie skorzysta z okazji, aby umocnić swoją pozycję. Jego przeciwnicy polityczni chcąc nie chcąc musieli natychmiast poprzeć jego decyzję o odwecie w Strefie Gazy.

Państwowa Komisja Wyborcza zabroniła ataków rakietowych na Tel Awiw podejrzewając, że stanowią zabronioną formę prowadzenia kampanii wyborczej
żart z izraelskiego internetu

Bez jasnej odpowiedzi pozostaje pytanie dlaczego ktoś w Strefie Gazy zaatakował Tel Awiw wiedząc, że sprowokuje to bardzo ostrą reakcję IDF. Wielu obserwatorów wskazuje na Iran, który stara się storpedować nieformalne negocjacje między Izraelem i Hamasem w sprawie długoterminowego zawieszenia broni.

Iran miał powód, żeby ostrzelać Tel Awiw

Rakiety odpalono w czasie, gdy w Gazie znajdowała się delegacja egipskiego wywiadu, który pośredniczy w rozmowach. Jednym z namacalnych wyników tych negocjacji jest zgoda Izraela na dostarczanie przez dyplomatów Kataru milionów dolarów w gotówce na pensje dla urzędników w enklawie. Gdyby rzeczywiście Hamas i Izrael zawarły rozejm na ponad dwadzieścia lat, o tym jest mowa, wtedy Iran straciłby jeden z punktów potencjalnego ataku na państwo żydowskie.

Na razie to jednak tylko spekulacje i oceny obserwatorów. Potwierdzenie tych teorii przyjść może zupełnie z innej strony. Izrael zapewne nie ograniczy się do ataku na głównie puste budynki w Strefie Gazy i postara się "ukarać" prawdziwych sprawców ataku na Tel Awiw. To może oznaczać kolejne ataki na irańskie instalacje w Syrii lub niewyjaśnione zabójstwa ludzi ważnych dla Teheranu dokonywane nawet w krajach daleko poza Bliskim Wschodem.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

izraelstrefa gazyterroryzm
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (183)