Pakistańczycy winni zamachu na konsulat w Karaczi
Dwóch Pakistańczyków, podejrzewanych o związek z afgańskimi talibami, przyznało się do zorganizowania zamachu bombowego na konsulat amerykański w Karaczi. W czerwcu przed budynkiem eksplodował samochód pułapka. Zatrzymani Pakistańczycy przyznali się również do udziału w innych atakach terrorystycznych na zachodzie kraju.
Aresztowani ujawnili, że pod koniec kwietnia planowali zabójstwo prezydenta Pakistanu, Perveza Musharrafa, jednak umieszczony w samochodzie ładunek wybuchowy nie eksplodował. Na miejsce kolejnego zamachu terroryści wybrali budynek konsulatu amerykańskiego. Podczas ataku 14 czerwca zginęło 12 osób - byli to sami Pakistańczycy - a ponad 20 zostało poważnie rannych.
Podczas zwołanej w Karaczi konferencji prasowej jeden z zatrzymanych, Mohammad Hanif, ujawnił, że zamachu przed konsulatem dokonał wyznaczony wcześniej ochotnik - samobójca. Przestępcy przyznali się również do serii zamachów w zachodniej części Pakistanu, między innymi na restauracje typu fast food.
Według policji, zatrzymane osoby to członkowie zbliżonej do afgańskich talibów organizacji Harakt-ul-Mudżahedin al-Almi. Grupa jest również powiązana z rebeliantami kaszmirskimi, walczącymi przeciwko władzy Delhi nad tym regionem. Wśród aresztowanych znaleźli się - przywódca grupy Mohammad Imran, jego zastępca i szef skrzydła zbrojnego Mohammad Hanif oraz trzeci mężczyzna - Mohammad Ahmed. Podczas ich aresztowania policjanci skonfiskowali dużą ilość broni i materiałów wybuchowych. (an)